W ich opinii, niezależnie od tego, co się od kilku miesięcy dzieje na Ukrainie i embarga, które decydenci wprowadzili na węgiel z Rosji, w dużej mierze możliwości zapobieżenia obecnej kryzysowej sytuacji na rynku energetycznym zostały zaprzepaszczone. Eksperci i samorządowcy głośną mówią, że wstrzymując rozwój energetyki wiatrowej, Polacy zostali skazani na korzystanie z surowców energetycznych, które się nie odnawiają: węgla czy gazu.
Sytuację ma zmienić przyjęta przez rząd liberalizacja ustawy (odległościowej) 10H, która w dużej mierze odpowiada za „wiatrową” stagnację. Ale czy możemy liczyć, że przyniesie ulgę naszym portfelom już teraz? O ile w ogóle wejdzie w życie.
- Nie ma odwrotu od odnawialnych źródeł energii i w tym kierunku musimy iść. Także liberalizacja jest dobra, z tym, że jeszcze trochę czasu upłynie zanim nowe siłownie powstaną a one byłby potrzebne już na dzisiaj, na wczoraj - komentuje jeden z gostyńskich samorządowców.
W lipcu tego roku rząd przyjął projekt ustawy o zmianie ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych oraz niektórych innych ustaw, przedłożony przez ministra ochrony środowiska. Teraz przepisy musi zaaprobować parlament i podpisać prezydent.
Gdyby weszły w życie w obecnym kształcie to według analityków uwolnionych zostałoby do 88% gruntów zablokowanych przez ustawę 10H przyjętą w 2016 r. Czyli w sumie dodatkowych 27 tys. km kwadratowych powierzchni dostępnej dla nowych projektów wiatrowych.
Liberalizacja ustawy odległościowej. 10H była nad wyraz skuteczna
Gdy wchodziła w życie wspomniana ustawa odległościowa zakończyła 7-letni okres intensywnego rozwoju energetyki wiatrowej w Polsce. Oficjalnie powodem dla wprowadzonych zmian był brak odpowiednich przepisów, które dostatecznie formułowałyby „ramy prawne dla lokalizowania, budowy i eksploatacji elektrowni wiatrowych”. Konsekwencją tego stanu rzeczy miało być lokalizowanie siłowni wiatrowych zbyt blisko budynków mieszkalnych.
- Stało się to powodem licznych konfliktów pomiędzy niezadowolonymi mieszkańcami a władzami gmin, gdyż urządzenia te emitują hałas, niesłyszalne dla ucha infradźwięki, powodują wibracje, migotanie światła, mogą stanowić także bezpośrednie zagrożenie życia lub zdrowia w przypadku awarii, jak również oblodzenia łopat elektrowni wiatrowej zimą - pisali w uzasadnieniu do ówczesnej ustawy jej inicjatorzy.
Rozwiązanie było jedno: odsunąć wiatraki od domów na odpowiednią odległość. A jaka odległość jest „odpowiednia”? Arbitralnie stwierdzono, że turbiny nie będą szkodzić, gdy od “budynku mieszkalnego albo budynku o funkcji mieszanej, w skład którego wchodzi funkcja mieszkaniowa” będzie jej dzielić odległość równa “dziesięciokrotności wysokości elektrowni wiatrowej mierzonej od poziomu gruntu do najwyższego punktu budowli, wliczając elementy techniczne, w szczególności wirnik wraz z łopatami (całkowita wysokość elektrowni wiatrowej)”.
I tak przykładowo siłownie wiatrowe dla projektowanej w 2016 roku Farmy Wiatrowej Krobia - Północ o wysokości „wiatraka” sięgającej 220 metrów (liczoną wraz z łopatą wirnika) musiałyby powstać w odległości niemniejszej niż 2200 metrów. Oczywiście nie powstały.
Co więcej przez ostatnich sześć lat na terenie powiatu gostyńskiego, podobnie zresztą jak na większości obszaru naszego kraju, nie stanęła ani jedna siłownia wiatrowa. Ustawa 10H okazała się nad wyraz skuteczna.
- Te lata zostały stracone, zaprzepaszczone, mielibyśmy o wiele więcej „wiatraków” czy nawet całych farm - komentuje Wiesław Glapka, wójt gminy Piaski, na terenie której kilka miesięcy temu zlokalizowano pierwsze od 2016 roku siłownie wiatrowe w naszym regionie.
DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU POD GRAFIKĄ - KLIKNIJ, żeby ZOBACZYĆ FOTOREPORTAŻ
Liberalizacja ustawy odległościowej. Co wnoszą nowe przepisy?
Długo wyczekiwana liberalizacja ustawy odległościowej utrzymuje w mocy zapis, że minimalna odległość elektrowni wiatrowej od zabudowań to 10-krotność wysokości wiatraka. Jednocześnie nie wyklucza jego pominięcia.Zgodnie z projektowanymi przepisami nowe elektrownie wiatrowa miałaby by lokowane wyłącznie na podstawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego (mpzp), gdzie już minimalną odległość „wiatraka” od zabudowań określono na poziomie 500 m.
Ponadto w nowym projekcie oprócz tej bezwzględnej odległości minimalnej, również ważne dla określania odległości elektrowni wiatrowej od zabudowań mieszkalnych miałyby być m.in. wyniki przeprowadzonej strategicznej oceny oddziaływania na środowisko wykonywanej w ramach mpzp.
Czy to wystarczy, żeby energetyka wiatrowa „ruszyła z kopyta”?
Liberalizacja ustawy odległościowej. Problemem jest nie tylko w tym, kiedy pierwsze „wiatraki” staną
W ocenie specjalistów i samorządowców jest to krok w bardzo dobrą stronę, który już dawno powinien być podjęty. Jednak od momentu zmiany prawa do uruchomienia faktycznych projektów upłyną 2-3 lata.
- Nie ma odwrotu od odnawialnych źródeł energii i w tym kierunku musimy iść. Także liberalizacja jest dobra, z tym, że jeszcze trochę czasu upłynie zanim nowe siłownie powstaną a one byłby potrzebne już na dzisiaj, na wczoraj - mówi wójt Wiesław Glapka.
W gminie Piaski w okolicach Podrzecza stanęły niedawno cztery zupełnie nowe siłownie wiatrowe, które były w planach jeszcze przed wejściem w życie ustawy 10H (WIĘCEJ CZYTAJ KLIKAJĄC w GRAFIKĘ POWYŻEJ). W sumie na piaskowskiej ziemi jest ich teraz 6. Włodarz Piasków przyznaje, że może nie jest to jakaś oszałamiająca ilość, ale gdyby pojawili się inwestorzy chcący stawiać kolejne „wiatraki” to gmina jest gotowa do rozmów.
Czas potrzebny do postawienia nowych siłowni, które produkowałby prąd dla mieszkańców to jedna sprawa. Wójt widzi jednakże przeszkodę na drodze do powstania dużej ilości „wiatraków” jeszcze w innej kwestii.
- Piętą Achillesową czy też takim „wąskim gardłem” może okazać się brak odpowiedniej infrastruktury. Te stracone lata polegają także na braku budowy nowych linii przesyłowych przez dostawców prądu. Dlatego, że już teraz mówi się, że kilkadziesiąt procent energii pochodzącej z wcześniej podbudowanych paneli fotowoltaicznych czy siłowni wiatrowych czeka, gdyż nie mają pozwolenia na włączenie się do linii. Tu kluczową rolę odgrywają rządzący i spółki energetyczne będące własnością Skarbu Państwa, żeby wytężyć działania. Bo żadne zmiany przepisów nic nie dadzą, jeżeli nie powstanę nowe linie zdolne do przesyłania wyprodukowanych ilości energii - mówi W. Glapka.
Liberalizacja ustawy odległościowej. Trzeba jeszcze wziąć pod uwagę, co ludzie powiedzą
Piaskowski włodarz zwraca ponadto uwagę, że oddanie większej władzy w zakresie decydowania, gdzie mają zostać zlokalizowane wiatraki na poziom samorządów (poprzez tworzenie mpzp) jest dobrym rozwiązaniem, jednak trzeba jeszcze wziąć pod uwagę, że nie wszyscy mieszkańcy mogą chcieć „wiatraków na swoim podwórku”.
- Może dojść do sytuacji analogicznych do tych, które mamy przy stawianiu wież telefonii komórkowej: wszyscy z nich korzystają, ale jak przychodzi do ich lokalizowania to są protesty. Społeczeństwo różnie może do tego tematu podejść. Tutaj uważam, że jest duża rola władz samorządowych: radnych, wójtów, burmistrzów, prezydentów miast, żeby rozmawiać z ludźmi i przekonywać do tego, że siłownie wiatrowe nie są w żaden sposób uciążliwe ani szkodliwe - stwierdza wójt Glapka.
Rocznie gmina Piaski otrzymuje z tytułu podatku od nieruchomości za siłownie wiatrowe 150 tys. złotych za jedną posadowioną turbinę.
Podobnie, jak kilka innych gmin w powiecie gostyńskim do końca roku powinna otrzymać także pieniądze z tytułu zwrotu nadpłaconego podatku za te obiekty, który przyznał na podstawie wyroku Trybunał Konstytucyjny (było to ponad 2 lata temu). Jest to od kilkuset do około 2 mln zł w zależności od liczby zlokalizowanych na terenie samorządu siłowni wiatrowych.
CZYTAJ TAKŻE: które gminy powiatu gostyńskiego mogą zyskać największe rekompensaty za utracone dochody od podatku od elektrowni wiatrowych?
Liberalizacja ustawy odległościowej. Cały czas są zainteresowani budową farmy wiatrowej
Jedną z tych gmin, które siłowni wiatrowych na swoim terenie ma najwięcej jest gmina Krobia. A mogło być ich jeszcze więcej. Do lipca 2016 roku, czyli zanim faktycznie doszło do zablokowania możliwości budowy farm wiatrowych na lądzie, ówczesny inwestor przy współpracy z samorządem prowadził konsultacje społeczne z mieszkańcami w zakresie projektu budowy farmy wiatrowej Krobia-Północ (21 „wiatraków”).Zmiany w przepisach spowodowały zawieszenie dalszych działań ze strony inwestora i samorząd gminny nie mógł podjąć decyzji m.in. w zakresie uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego i tym samym wyznaczenia terenów pod planowaną inwestycję. Projektowana liberalizacja daje szanse „odbudowy” tego, co zostało zaprzepaszczone.
- Z deklaracji, które zostały nam dotychczas złożone, ówczesny inwestor, jak również inne firmy z tej branży, cały czas wykazują zainteresowanie realizacją przedsięwzięcia dotyczącego budowy farmy wiatrowej Krobia-Północ - mówi burmistrz Łukasz Kubiak.
Włodarz Krobi pozytywnie patrzy na oddanie większego władztwa w ręce społeczności lokalnych.
- Każda zmiana mająca na celu zniesienie ograniczenia władztwa planistycznego po stronie gminy jest przez nas pozytywnie odbierana. Nic o nas, bez nas. Taka powinna być zasada funkcjonowania samorządu w Polsce. Przepisy nowelizacji zakładają, że lokalne społeczności będą mogły zdecydować o zasadach lokalizowania nowych inwestycji dotyczących lądowych elektrowni wiatrowych. Dotyczyć to będzie także dalszego rozwoju budownictwa mieszkalnego w sąsiedztwie tych elektrowni. Jednocześnie nowe przepisy gwarantują mieszkańcom gmin, które zdecydują się uwolnić lokalizację okolicznych terenów pod zabudowę nowej infrastruktury wiatrowej, maksymalizację bezpieczeństwa eksploatacji tej infrastruktury - dopowiada burmistrz Krobi.
W 2016 roku w gminie Krobia prowadzono już zaawansowane konsultacje społeczne z mieszkańcami, gdy wprowadzenie ustawy odległościowej 10H ucięło działania zmierzającego do budowy kolejnej farmy wiatrowej - na zdjęciu konsultacje społeczne w Sułkowicach.
Liberalizacja ustawy odległościowej. Plan jest gotowy, rozmowy trwają
- To jest to, o czym ja zawsze mówiłem, że my tutaj wiemy najlepiej, co danej społeczności jest najbardziej potrzebne. To, z czym mieliśmy do czynienia dotychczas to jest odgórna blokada - przekonuje burmistrz Jacek Widyński.
Gmina Poniec jest drugim samorządem w powiecie gostyńskim, który czerpie największe przychody z tytułu podatki od nieruchomości za siłownie wiatrowe. Poniecki włodarz nie ukrywa, że pieniądze te odgrywają niebagatelną rolę w gminnym budżecie.
- Dzięki decyzji mieszkańców Sarbinowa i Szurkowa mamy farmę wiatrową, a co z tym idzie środki finansowe dla całej gminy. Zliberalizowana ustawa, o ile wejdzie w życie, spowoduje to, że samorząd będzie mógł jeszcze efektywniej rozmawiać z mieszkańcami i to oni, a nie kto inny zdecydują czy dana farma będzie czy też nie - przekonuje J. Widyński.
Poza tym planistycznie gmina znajduje się w dużo lepszej sytuacji niż na przykład sąsiad „zza miedzy”.
- Nadal mamy aktywny plan zagospodarowania przestrzennego, w którym przewidujemy budowę w sumie kilkudziesięciu siłowni wiatrowych. Zakładamy powrót do inwestycji zgodnie z przepisami, jesteśmy na to przygotowani i w każdej chwili gotowi pomóc potencjalnym inwestorom. Nieoficjalnie wiem, że firmy zajmujące się przygotowywaniem dokumentacji pod przyszłe siłownie wiatrowe działają na naszym terenie, rozmawiają z rolnikami, podpisują umowy - podsumowuje burmistrz Ponieca.
Liberalizacja ustawy odległościowej. Komentarze włodarzy gmin powiatu gostyńskiego
Jacek Widyński, burmistrz gminy PoniecNiech samorządy rozstrzygają razem z mieszkańcami, czy dana inwestycja, czy farmy wiatrowe czy też inne inicjatywy mają być lokalizowane na danym terenie. Tak wygląda samorządność. Nie chcielibyśmy, żeby narzucano nam coś, co dotyczy nas.
Łukasz Kubiak, burmistrz Krobi
Planowaną zmianę ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, której projekt przyjęła w lipcu bieżącego roku Rada Ministrów, traktujemy jako szansę na dalszy rozwój odnawialnych źródeł energii na terenie gminy Krobia. Nasz samorząd jako członek ogólnopolskiego Stowarzyszenia Gmin Przyjaznych Energii Odnawialnej od kilku lat podejmował aktywne działania na rzecz realnego odblokowania budowy lądowych farm wiatrowych. Rozwój sektora energetyki wiatrowej na lądzie, jako najtańszej technologii wytwarzanej z OZE, powinien stanowić jeden z kluczowych elementów transformacji gospodarki w kierunku zero-emisyjnym przy jednoczesnym zapewnieniu bezpieczeństwa energetycznego kraju. Liberalizacja zasad lokalizacji inwestycji w zakresie energetyki wiatrowej pozwoli na realizację nowych projektów w ramach kilkuletnich cyklów inwestycyjnych, przy wykorzystaniu najnowszych technologii ograniczających oddziaływanie na środowisko. Proponowane przepisy stanowią swoisty kompromis między możliwością rozwoju energetyki wiatrowej a potrzebami lokalnych społeczności.
Wiesław Glapka, wójt Piaski
Pamiętam, jak powstawały u nas pierwsze dwie siłownie, to pojawiły się teorie, że łopaty "wiatraków" będą zabijać masowo ptaki czy w okolicy kury przestaną nosić jajka - wręcz niektóre miały nawet wymiar spiskowy. Nic takiego się nie stało.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.