Jak twierdzi, od dwóch lat dopomina się u dostawcy surowca energetycznego o rozpoczęcie negocjacji cenowych. Niestety, dopiero na początku tego roku doczekał się „reakcji”. Jaką postać ona przybrała? Podwyżkę, w samym styczniu o niebotyczne... 790%.
Dlatego od 12 kwietnia piec hutniczy i automaty w hucie GLOSS stoją, a widok firmy pozbawionej pracowników jest zwyczajnie smutny.
Łukasz Busz opis tragicznej sytuacji, w jakiej znalazła się obecnie jego firma zaczyna od wyliczeń.
- W połowie kwietnia zatrzymaliśmy produkcję po tym, jak sprzedawca gazu, czyli Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo nie wyraził zgody na niewystawienie rat planowych. To właściwie spowodowało, że przestaliśmy płacić olbrzymie kwoty za surowiec - dwukrotnie w miesiącu po 600 tysięcy złotych. W stosunku do zeszłego roku koszty gazu wzrosły nam o 450%. Rekordowy pod tym względem był początek roku, gdy w styczniu mieliśmy... 790% podwyżki i zapłaciliśmy o ponad 2 mln zł więcej w stosunku do kosztów - tłumaczy prezes ponieckiego przedsiębiorstwa.
Same koszty gazu za pierwszy kwartał 2022 roku w Hucie Szkła GLOSS w Poniecu to dokładnie 5.185.448 zł.
To więcej niż firma zapłaciła PGNiG za surowiec niezbędny do jej działalności przez cały zeszły rok. Z poziomu 40% w ogólnych koszach produkcji wyrobów w 2021 roku, obecnie stanowi 60% kosztów produkcji każdego znicza, który zejdzie z linii produkcyjnej ponieckiej huty. A „złota” palącego się niebieskim płomieniem w hutnictwie nie da się niczym zastąpić.
DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU POD ZDJĘCIEM
Dokładnie taki procent kosztów produkcji wyrobów ponieckiej huty, to sam gaz. Ponad 5 mln złotych przedsiębiorstwo zapłaciło za surowiec energetyczny przez pierwsze trzy miesiące 2022 roku - o 1 mln zł więcej, niż przez cały zeszły rok
Dla gazu w hutnictwie szkła nie ma energetycznego zamiennika
- W kominkach domowych temperatura żaru dochodzi do 500, 600, może 800 stopni Celsjusza, jeżeli ktoś ma naprawdę dobre palenisko. U nas do wytopu szkła potrzeba jest temperatura rzędu 1500 stopni, dlatego gaz jest jedynym nośnikiem, który przy naszej wielkości produkcji - 40 ton szkoła dziennie - pozwala osiągnąć wymaganą temperaturę. Wszystkie huty szkła w Polsce czy na świecie przynajmniej według wiedzy, którą posiadam są opalane gazem. Nie ma dla niego substytutu - tłumaczy Ł. Busz.
Poniecka huta szkła działa od 1968 roku [CZYTAJ TUTAJ] i przez wiele lat zajmowała się nie tylko produkcją zniczy, na którą przerzuciła się całkowicie w 2016 roku. Dziadek Łukasza Busza zakładał firmę wypuszczającą na rynek m.in. kryształy, na które bum nastąpił w latach 90. i na przełomie XX i XXI wieku. Z powodu braków wykwalifikowanej siły roboczej kilka lat temu trzeba było jednak odejść od ręcznego dmuchania szkła i w hucie 24 godziny na dobę w systemie 3-brygadowym (12 osób na zmianie) obsługiwane są wyłączne automaty szklarskie.
- Jestem trzecim pokoleniem, które zajmuje się produkcją w naszej firmie, a są osoby dłużej tutaj pracujące niż ja mam lat - zdradza prezes Busz.
Oprócz 80 osób załogi z hutą związało się od jej początku jej działalności wielu dostawców, np. makulatury, foli czy „stłuczki”, których bardzo realne bankructwo przedsiębiorstwa może doprowadzić również do upadłości.
Gazowa „super promocja” dla Huty Szkła GLOSS Poniecu
Huta Szkła GLOSS w Poniecu rocznie na swoje potrzeby zużywa niewyobrażalne dla zwykłego zjadacza chleba 5 mln metrów sześciennych gazu. Do stycznia tego roku zapłacili 10,4 grosza za kilowatogodzinę energii.
- Od lutego podpisaliśmy aneks z „super promocją”, jak usłyszałem od sprzedawcy, na 45 groszy. Tylko, że ja wnioskowałem już w połowie 2021 roku o to, żebym mógł podpisać umowę, tak jak moja konkurencja, która za kilowatogodzinę energii płaci po 14 groszy. Niestety, takiej umowy podpisać nie mogłem ponieważ jestem zablokowany na jednego sprzedawcę. Ciężko jest konkurować w takich warunkach. Nigdy wcześniej nie było takiej sytuacji, ponieważ nigdy wcześniej giełda tak nie wystrzeliła. Przez wiele lat udawało się prowadzić działalność z zyskami, przede wszystkim utrzymując zatrudnienie i wypłacając pensje na czas, regulując wszystkie zobowiązania. Teraz sytuacja wymaga zastanowienia się, w którą stronę możemy iść - oznajmia Łukasz Busz.
Prezes mówi, że ma dowody na to, że od dwóch lat, przewidując możliwe perturbacje na gazowym rynku, starał się zaopatrzyć swój zakład w potrzebne ilości surowca energetycznego na możliwym do zaakceptowania poziomie cenowym.
- Narracja PGNiG jest dla mnie całkowicie niezrozumiała. Już w tamtym czasie chciałem się przyłączać do sieci gazu wysokometanowego, żeby mieć możliwość wyboru, a nie być zdanym na łaskę sprzedawcy. Jaką dostałem odpowiedź: że możemy usiąść do rozmów w 2027 roku. Grzecznie czekałem, i jak widać jest bardzo realna opcja, że mogę się nie doczekać. Pytałem o ofertę - w połowie zeszłego roku dostaliśmy informację, że mój gaz nie jest notowany na giełdzie i dlatego nie mogą mi zaproponować ceny. Mógłbym to jeszcze zrozumieć, tylko że w styczniu 2022 roku okazało się, że mamy ceny giełdowe. Ale przecież mój gaz nie jest notowany na giełdzie, dla mnie to są podwójne standardy - dodaje prezes ponieckiej huty.
Jak wspominaliśmy, po niebotycznych podwyżkach gaz stanowi 60% składowej całych kosztów produkcji w firmie Łukasza Busza.
Jest to tak zaporowa granica, że wszystkie inne składniki tracą na znaczeniu przy takich podwyżkach gazu. Osoba zarządzająca hutą jasno stawia sprawę: jakakolwiek obniżka cen energii elektrycznej, redukcja wynagrodzeń pracowników czy wynegocjowanie z dostawcami niższych stawek za surowiec nie zmieniałaby sytuacji finansowej firmy spowodowanej gazowymi perturbacjami.
Dlatego wyjście z obecnej sytuacji widzi w renegocjacji stawek z PGNiG albo w postaci „dotacji zewnętrznej z instytucji państwowych”.
Od ponad 1,5 miesiąca w piecu ponieckiej huty szkła znajduje się zastygłe szkło, które przy normalnej sytuacji w firmie płynęłoby strumieniami jako surowiec do wyrobu zniczy.
Nowa linia w hucie szkła w Poniecu pod znakiem zapytania
Do stycznia 2022 roku hutniczy biznes był na tyle opłacalny, że kierownictwu w żadnym momencie nie przyszło do głowy, że firma może zbankrutować, a myślano raczej w drugim kierunku: o rozwoju.
- Chciałem postawić nową linię produkcyjną z możliwością produkcji 120 ton, o której dosyć głośno już się zaczynało robić, wewnątrz naszego zakładu, ale także wśród naszych klientów. Rozszerzyć asortyment, uzupełnić segment zniczy o słoiki i butelki dla bardziej craftowych i mniejszych odbiorców, takich, których głównie z uwagi na zbyt mały wolumen duże koncerny nie chcą obsługiwać. Mogło to być piwo, mogła być woda, gdzie producent miał pomysł na niestandardową butelkę, superprestiżowy produkt w limitowanej, niewielkiej ilości - wtedy mógłby się zgłosić do nas. Plany do dwóch lat były na tyle zaawansowane, że nawet wybraliśmy się specjalnie na oględziny za granicę pieca z nową technologią, którą chcieliśmy sprowadzać tutaj do nas. Teraz, wszystkie finanse, które mieliśmy zabezpieczone, ponieważ w jakimś stopniu już się przygotowywaliśmy do tych wszystkich inwestycji, które były na kapitale zapasowym przełożyliśmy tak naprawdę na spłatę bieżących zobowiązań w stosunku do kosztów - informuje Ł. Busz.
Na placu magazynowym stoi jeszcze sporo towaru trudnego do sprzedania po podwyżce cen, do której wprowadzenia zmuszone zostały władze firmy w związku z cenami gazu
Załoga stoi murem za prezesem huty GLOSS w Poniecu
Zdecydowania większość z osób zatrudnionych w ponieckiej hucie to mieszkańcy powiatu gostyńskiego. Obecnie na terenie zakładu pracuje tylko ekipa remontująca piec hutniczy. Obecny przestój w produkcji z jednej strony jest bardzo trudny dla przedsiębiorstwa, z drugiej jednak daje „oddech” w postaci braku konieczności płacenia za gaz, który podczas pracy urządzeń byłby zużywany.Od 12 kwietnia do połowy czerwca, gdy wtedy remont ma się zakończyć będzie to oszczędności na surowcu rzędu 3 mln zł. Jednak dla pracowników nie jest to żadne pocieszenie, gdyż, jak mówi prezes „stoją za nami murem i chcą, żebyśmy znowu wszystko odpalili”.
- Bardzo ciężko było powiedzieć ludziom, jak wygląda obecna kondycja finansowa firmy i co to oznacza. Natomiast jestem niesamowicie dumny, zbudowany ich postawą. Mimo tego, że jest wizja iż firma może upaść nie poddają się i nie robią tego, co tak naprawdę rozsądek by podpowiadał. Nikt nie podjął decyzji o nagłej zmianie pracy, wszyscy mamy bojowe nastawienie, chcemy produkować dalej. Naprawdę olbrzymi szacunek i podziękowania ode mnie dla moich pracowników. Możemy zamknąć hutę w tym momencie, stracić tak naprawdę wszystko, ale zostać bez długu lub próbować i jak się nie uda, to oczywiście na mnie, jako prezesa spadną jakiekolwiek zobowiązania i późniejsza ich regulacja. Jednak chcę podjąć to ryzyko, postawię na szali 54-letnią tradycję firmy i chcę kontynuować dalej działalność. Wierzę w to, od zawsze to robiliśmy - stwierdza Łukasz Busz, licząc, że „może jakaś pomoc skądś przyjdzie”.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.