Majty w dół, krawaty do szafy i cytrynówka domowa Poniedziałek jak zwykle zaczyna się leniwie, lecz dość tajemniczo, bo o „godzinie diabła”. Czasem sobie myślę, że może to i dobrze, że nie z przytupem, bo jest czas na głęboki wdech, zanim zacznie się po-weekendowa jazda bez trzymanki. Co (...)