Na rynku w Krobi archeolodzy odkopali tajemniczy ceglany obiekt
Zgodnie z zaleceniami wojewódzkiego konserwatora zabytków prace rewitalizacyjne na rynku w Krobi odbywają się pod nadzorem archeologa. To typowa procedura przy tego typu przedsięwzięciach. W centrum miasta archeolodzy zaczęli działać już w październiku zeszłego roku. W trakcie obecnej „rundy” badań archeologicznych odkryto fragmenty fundamentów oraz niewielką budowlę z cegły. Pochodzą prawdopodobnie ze starego ratusza, który istniał jeszcze na przełomie XVIII i XIX w.O ile o pozostałościach ratusza wiedziano wcześniej, gdyż jego istnienie potwierdzają źródła historyczne, o tyle zagadką na razie pozostaje drugie odkrycie.
- Wartość znaleziska związanego z samym układem kamiennym będącym prawdopodobnie fundamentami tzw. dawnego ratusza w Krobi jest raczej średnia. Co więcej spodziewaliśmy się, że będzie ono zachowane w lepszym stanie, chociaż - co należy zaznaczyć - istnieje jeszcze możliwość uchwycenia głębiej kolejnych zachowanych reliktów budynku. Ciekawym reliktem jest starszy obiekt ceglany. Na ten moment nie wiemy, co to dokładnie było. Istotna też jest zarejestrowana tzw. stratygrafia, czyli układ warstw historycznych/archeologicznych zwłaszcza w centralnej części rynku, gdzie zarejestrowaliśmy ewidentną tzw. warstwę kulturową datowaną na okres późnego średniowiecza - wyjaśnia Łukasz Lisiecki z firmy ArchGeo z Leszna, która prowadzi badania archeologiczne w Krobi.
Rewitalizacja rynku wraz z wyspą to zdaniem archeologów okazja na podkreślenie walorów historyczno-turystycznych Krobi?
Zdaniem archeologa znalezisko można zachować i w żadnej mierze nie koliduje to z rewitalizacją centrum miasta.
- Inwestycję można kontynuować. Ale to jest tylko moja opinia. Ostateczną decyzję podejmuje urząd ochrony zabytków oraz inwestor. To oni tak naprawdę mają decydujący głos w tej sprawie. (...) Już kilka razy robiliśmy podobne rzeczy, przykładem jest chociażby relikt odkrytej niedawno bramy kościańskiej w Lesznie, który został zabezpieczony w odpowiedni sposób. Przeprojektowano chodnik, ulicę i zrobiono obrys z kostki w miejscu fundamentów pierwotnego posadowienia bramy. Jest wiele możliwości. Dziwię się, że gmina Krobia nie jest szczególnie zainteresowana przeprowadzaniem odpowiednich działań, gdyż znaleziska mogłoby uatrakcyjnić rynek. Powiem więcej, w połączeniu z planowanymi pracami na wyspie zamkowej [zdaniem archeologa kompletnie nietrafione jest używanie nazwy „Wyspa Kasztelańska” w Krobi - przyp. red], gdzie znajdował się pierwotnie bardzo ciekawy obiekt obronny byłaby to niesamowita okazja na podkreślenie walorów historyczno-turystycznych Krobi. Tutaj pole do popisu jest naprawdę ogromne, tylko trzeba po prostu chcieć - dodaje Ł. Lisiecki.
Dawniej ratusz w Krobi służył także jako więzienie
Źródła historyczne jednoznacznie potwierdzają istnienie „poprzedniczka” krobskiego ratusza.
- Także na planie z II połowy XVIII w. taki budynek jest widoczny - komentuje Łukasz Lisiecki.
Reparacja i ostateczna ruina ratusza (fragment publikacji „Przyczynki do dziejów Krobi w czasach południowo-pruskich 1793—1806” (na podstawie aktów Tajnego Archiwum w Berlinie, Gen. Dyr. Południowe Prusy).
„Reparacja ratusza w Krobi była bardzo potrzebna...” raportowała Kamera Poznańska w kwietniu 1799. Koszty wyniosły 118 tal. 4 gr. i 3 fen. W przeciwieństwie do przeprowadzanej wszędzie zasady ogniotrwałych dachów zachowano przy ratuszu pokrycie gontowe. „Pochodzi to stąd", tłumaczyła Kamera, „że ratusz wzniesiony jest z blochów (?) pociągniętych lekko gliną, wobec czego, ponieważ i fundament składa się tylko z kamieni polnych i gliny i to położonych tuż na ziemi, cały budynek mógłby łatwo się zawalić, gdyby otrzymał dach z cegły; to też uodpornienie ratusza na pożar nie da się bez znacznych wydatków przeprowadzić... (...) Wszelkie próby z środkami zabezpieczającymi dachy gontowe przed ogniem wypadły bezowocnie, wobec czego zatrzymał ratusz krobski swój dach łatwopalny. Zresztą zdaje się, że w ratuszu, którego, jak twierdzono, nie było można ogrzać, nie było pieca, lub też piec i komin były tak zniszczone, że nie odważono się, obawiając się pożaru, go opalać.
W ratuszu znajdowało się też więzienie miejskie, którego w opisanych warunkach już zupełnie nie opalano. Aresztanci musieli zimą po prostu marznąć. Zresztą więzienia miejskie w owych czasach nie nadawały się przetrzymywania w nich ludzi dłuższy czas. Skąd by zresztą magistrat wziął fundusze na wyżywienie jakiegoś przybłąkanego nicponia przez cały powiedzmy — rok.
Od r. 1794 ojcowie miasta nie używali już swego ratusza. Na ten cel wynajęto lokal jednoizbowy („magistratualische Sessions und Registratur Stube”) u jednego z mieszczan. O ratusz nie troszczono się zupełnie, to też podupadł zupełnie. W r. 1805 nazywa się, że całkowicie grozi zawaleniem”.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.