Jak zapewnia Karolina Wachowiak, która aktualnie pełni obowiązki dyrektora szpitala, działają wszystkie oddziały, pracownie i poradnie. Pacjenci przyjmowani są według planowanych przyjęć lub bezzwłocznie w sytuacji zagrażającej życiu. Nie jest też ograniczana liczba przyjęć.
- Tak, jak i w innych placówkach ochrony zdrowia szpital ma problemy kadrowe, które są rozwiązywane w miarę możliwości na bieżąco. W chwili obecnej szpital poszukuje lekarzy ginekologów-położników. Pomimo tego, pacjenci mogą liczyć na pełną opiekę na wszystkich oddziałach szpitala - poinformowała portal gostynska.pl Karolina Wachowiak.
Wiemy też, że skarga SP ZOZ w Gostyniu na działania zarządu powiatu gostyńsiego została wycofana, a decyzję w tej sprawie podjęła pęłniąca obowiazki dyrektora SP ZOZ. Czekają nas też zmiany w Radzie Społecznej Szpitala, chociażby ze względu na śmierć jednego z członków TUTAJ.
Być może zmieni się też przewodniczący - ZOBACZ TUTAJ.
Przypomnijmy, zmiany w administracji SP ZOZ we Gostyniu nastąpiły dość szybko, niespodziewanie (choc starosta utrzymuje, że wcześniej planowane), na początku września. Była dyrektor szpitala Justyna Jaskulska ustąpiła ze stanowiska. Zarząd powiatu gostyńskiego podjął decyzję, że chce wzmocnić nadzór i potrzebuje skutecznego narzędzia. Postawiono na profesjonalistów, na firmę zewnętrzną. Co skłoniło włodarzy powiatu do podjęcia takich kroków?
Poniżej wywiad z gostyńskim starostą Robertem Marcinkowskim.
Dlaczego zarząd powiatu gostyńskiego przekazał radnym informacje o ustąpieniu Justyny Jaskulskiej ze stanowiska dyrektora SP ZOZ w Gostyniu w atmosferze tajemniczości, „po kryjomu” - na zamkniętym spotkaniu radnych? Było to robocze spotkanie, na które nie wpuszczano dziennikarzy. Można to było zrobić chociażby na wspólnym posiedzeniu komisji stałych rady powiatuRobert Marcinkowski: Zarząd powiatu nie ma obowiązku informowania w sposób formalny o takiej decyzji, tym bardziej że to pani dyrektor postanowiła rozwiązać umowę o pracę. Uznaliśmy natomiast, że - biorąc pod uwagę współpracę w radzie powiatu - chcemy radnych poinformować, chcemy także się spotkać po to, aby przygotować aspekty formalne konkursu. Chcieliśmy poinformować również o woli zwołania sesji nadzwyczajnej tak, aby prace związane z wyborem nowego dyrektora szpitala ruszyły jak najwcześniej. Nie widzę tutaj żadnej atmosfery tajemniczości. To jest po prostu tworzenie fundamentów po to, aby dobrze ze sobą współpracować i wymieniać się informacjami (...). Równie dobrze moglibyśmy się spotkać wyłącznie na sesji, lecz uznaliśmy, że potrzebne są robocze konsultacje, po to, żeby dobrze przygotować projekt uchwały i optymalnie skonstruować skład komisji konkursowej.
Przed roboczym spotkaniem radnych odbyły się 2 posiedzenia zarządu powiatu gostyńskiego - w poniedziałek i wtorek. Czy na obu rozmawiano o tym, że czas pożegnać się z Justyną Jaskulską, pełniącą funkcję dyrektora gostyńskiego szpitala?
Tak. W poniedziałek, zgodnie z procedurą, wystąpiliśmy z wnioskiem do rady społecznej szpitala o zaopiniowanie naszej decyzji. Ta decyzja zmierzała do rozwiązania stosunku pracy za wypowiedzeniem. I z takim wnioskiem zwróciliśmy się do rady społecznej. Ale tuż przed posiedzeniem tego gremium otrzymaliśmy pismo pani dyrektor, które nieco zmieniło stan rzeczy. Mówię nieco dlatego, że ta zmiana na stanowisku dyrektora stała się faktem, a wniosek zarządu nie musiał być głosowany. Pani dyrektor sama postanowiła, że chce odejść wskazując na przyczyny leżące po naszej stronie, jako pracodawcy, z czym się nie zgadzamy.
Członkowie zarządu powiatu są zadowoleni, że Justyna Jaskulska uprzedziła plany związane z jej zwolnieniem i sama złożyła wypowiedzenie? Została uprzedzona o zamiarach pracodawcy?
Pani dyrektor wiedziała o tym, że zamierzamy się rozstać. Uważam, że czysta przyzwoitość związana z wieloletnią współpracą wymaga otwartego komunikowania się i dlatego przekazaliśmy jej informacje o zamiarach zarządu. Nie było to dla niej żadną niespodzianką. Ale wybrała inną formę, której nie chcę komentować, bo z argumentami się nie zgadzam.
Justyna Jaskulska wybrała formę wypowiedzenia z winy pracodawcy. Przedstawiła jakieś argumenty?
Pani dyrektor uznała, że pracodawca, czyli podmiot tworzący dopuścił się ciężkiego naruszenia obowiązków pracodawcy, które polegały między innymi na: uniemożliwianiu wykonywania obowiązków służbowych, nakłanianiu do działań na szkodę SP ZOZ w Gostyniu czy podejmowaniu działań mających negatywny wpływ na wynik finansowy SP ZOZ. Całkowicie się z tymi argumentami nie zgadzamy. Mało tego, kluczowym przykładem pokazującym brak woli współpracy ze strony SP ZOZ była skarga, jaka wpłynęła na uchwałę zarządu powiatu dotyczącą współpracy z firmą Formedis, która w naszym imieniu miała prowadzić nadzór nad działaniami szpitala.
Komunikacja między dyrekcją a samorządem powiatowym aż tak bardzo „kulała”, że podmiot zewnętrzny był potrzebny?
Jako zarząd podjęliśmy decyzję, że chcemy wzmocnić nadzór i potrzebujemy skutecznego narzędzia. Postawiliśmy na profesjonalistów, na firmę zewnętrzną. Przez prawie 2 miesiące niewiele działo się w zakresie przekazywania danych przez szpital. W mojej ocenie ta komunikacja była bardzo zła. SP ZOZ złożył skargę na uchwałę zarządu powiatu. Oczywiście każdy ma do tego prawo, ale nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, że budując atmosferę współpracy, powiat przekazuje bardzo duże pieniądze na funkcjonowanie SP ZOZ, a w zamian za to dostajemy skargę, która w uzasadnieniu zawiera swego rodzaju pomówienia. Notabene otrzymaliśmy tę skargę z Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Ten przekazał nam ją „jako mylnie skierowaną bezpośrednio do sądu”. Skarga podpisana przez pana mecenasa dotarła do sądu, zamiast bezpośrednio do zarządu. Na tej podstawie już można wyciągnąć pewne wnioski o jakości przygotowanego dokumentu. Skargę dodatkowo potwierdziła pani dyrektor - napisała, że została złożona w trosce o dobro i szeroko pojęty interes powiatu gostyńskiego oraz SP ZOZ. Proszę wybaczyć, ale nie widzę tu żadnej troski. Widzę raczej zupełnie niepotrzebną chęć konfrontacji.
O co szpital oskarża zarząd powiatu? Czegoś więcej możemy się dowiedzieć na temat uzasadnienia?
Szpital uważa, że nasze działania, które w moim przekonaniu znajdują odzwierciedlenie w prawie i mają konsekwentnie nadzorować jednostkę, mogą doprowadzić do nieodwracalnych skutków: a to do likwidacji niektórych z oddziałów szpitalnych, a to do przeprowadzenia zwolnień w firmie i zakończenia współpracy z dotychczasowymi kontrahentami. Poza tym szpital uważa, że współpraca z firmą zewnętrzną będzie skutkowała szkodą majątkową w znacznej wysokości. Nie mogę zgodzić się z takim argumentem, że my jako zarząd działamy na szkodę szpitala. W mojej ocenie jest wręcz odwrotnie i mamy na to dowody. Od momentu kiedy jestem starostą, czyli od 2013 roku z naszego budżetu trafiło prawie 18 mln złotych na rozwój tego szpitala. W zdecydowanej większość były to środki własne powiatu lub pozyskane przez powiat. Jak ktoś może postawić tezę, że działaliśmy na szkodę jednostki, skoro po drugiej stronie mamy konkretny dowód, dotyczący wsparcia finansowego, organizacyjnego jednostki? Nie mogę się zgodzić z tą argumentacją. Nie mogę się zgodzić z tym, że kiedy my podajemy rękę szpitalowi, to szpital tę rękę nie tylko odtrąca, ale nawet gryzie.
Może ten krok, związany z powołaniem zewnętrznej firmy nadzorującej funkcjonowanie SP ZOZ wystraszył panią dyrektor?
Ja takiej tezy nie postawiłem.
Współpraca z firmą zewnętrzną będzie skutkowała szkodą majątkową w znacznej wysokości - taki zarzut?
Absolutnie nie rozumiem tego argumentu w skardze. Jako radni, zarząd powiatu, którzy wspierają szpital, przekazują pomoc rzeczową, czy pokrywają ujemny wynik finansowy, musimy mieć informacje. Wyniki finansowe wskazują, że środki, jakie szpital otrzymuje w ramach kontraktu z NFZ nie są wystarczające. Mamy pełną świadomość, że szpital potrzebuje wsparcia i chcemy go wspierać. Tylko musimy mieć wiedzę, jaki jest transfer środków i co się z nimi dzieje. Z tą skargą to jest tak, jakby uczeń w szkole zaskarżył nauczyciela, że ten chce mu zrobić kartkówkę. My po prostu chcieliśmy powiedzieć „sprawdzam”. W publicznej działalności finansowej potrzebna jest transparentność.
A zatrudnienie mecenasa, jako pełnomocnika nie było czubkiem góry lodowej?
Mecenas świadczył nie tylko usługi prawne, ale został włączony w strukturę zarządzania szpitalem. W naszym przekonaniu, co pokazały wyniki audytu, zajmował stanowisko, które nie zostało odzwierciedlone w regulaminie organizacyjnym. Naszym zdaniem było to nieprawidłowością i w audycie wskazaliśmy, że należy tę sytuację rozwiązać. Kiedy pani Justyna Jaskulska była na chorobowym, przez kilka tygodni w szpitalu zastępował ją mecenas Dominik Ignaczak, który był jej pełnomocnikiem. Według informacji, jakie pani dyrektor przekazała, panu Ignaczakowi zostało cofnięte pełnomocnictwo do kierowania szpitalem w razie nieobecności. I została mu także wypowiedziana umowa ze stosunku pracy w SP ZOZ, gdzie pełnił funkcję, która nie znalazła odzwierciedlenia w statucie. Według mojej wiedzy w tym zakresie pani dyrektor wywiązała się z nałożonych przez zarząd rekomendacji, natomiast pan mecenas ma jeszcze dwie umowy - na bieżącą obsługę prawną i na prowadzenie spraw sądowych. O ich dalszych losach będzie decydować nowe kierownictwo placówki.
Co jeszcze wzbudziło wątpliwości zarządu po przeprowadzeniu audytu w szpitalu?
Samo zatrudnienie mecenasa nie jest szczególnym powodem do niepokoju. Bardziej zaniepokoiła nas sytuacja organizacyjna w związku z utworzeniem stanowisk, które nie mają odzwierciedlenia w regulaminie organizacyjnym, albo takich, które dublują zadania. Mam na myśli pełnomocnika do spraw medycznych - czyli osobę, która miała pełnić zbliżoną funkcję do zastępcy dyrektora ds. medycznych czy wręcz nadzorować jego działalność. Trudno to zaakceptować. Analogicznie, patrząc na zarząd powiatu - rada wybiera wicestarostę i członków zarządu. Ja mogę ich nie lubić, nie chcieć z nimi współpracować, ale to nie oznacza, że wybiorę sobie dodatkowego wicestarostę czy dodatkowego członka zarządu, którzy będą ich nadzorować i kontrolować. Musimy szanować statut i decyzje. A w moim przekonaniu tego poszanowania ram organizacyjnych w szpitalu zabrakło. Zwróciliśmy na to uwagę w trakcie audytu. Poza tym zaniepokoiły nas pewne aspekty dotyczące obiegu dokumentów i braku mechanizmów kontrolnych nad dokumentami księgowymi. Łącznie audytorzy sformułowali, w oparciu o badaną dokumentację kilkanaście punktów, w których scharakteryzowano nieprawidłowości. Początkowo szpital zanegował praktycznie wszystkie ustalenia audytu. To już dało nam do myślenia, bo jako starosta jestem wielokrotnie poddawany kontroli (...), w każdej działalności znajdą się jakieś błędy i uchybienia. Dlatego trzeba mieć świadomość, że należy się do nich przyznać i naprawić. W szpitalu zabrakło takiej autorefleksji, żeby powiedzieć: tak, chcę coś naprawić, chcę współpracować. A skarga na naszą działalność przelała czarę goryczy. Jeśli ktoś pracuje uczciwie, nie ma nic do ukrycia, to bez problemu na hasło zarządu: „sprawdzam”, udzieli odpowiedzi, a ewentualne nieprawidłowości skoryguje. Tymczasem wątpliwości narastały i w ostatnich dniach w sposób jednoznaczny pokazały, że dalsza współpraca nie jest możliwa.
Zwolnienie głównej księgowej przez dyrektor Jaskulską miało na decyzję jakiś wpływ?
31 sierpnia przed południem rozmawialiśmy z dyrektorką SPZOZ nt. sytuacji w szpitalu. Pani Justyna Jaskulska informowała nas o trudnej współpracy z główną księgową, że ma poważne wątpliwości co do sporządzanych przez nią dokumentów i sposobu naliczania OPK (ośrodki powstawania kosztów). Natomiast w żadnym stopniu nie mówiła o swojej decyzji. Tymczasem kilka godzin później dowiedzieliśmy się o tym, że główna księgowa została zwolniona dyscyplinarnie. Otwartość w komunikacji z zarządem nakazywałaby przynajmniej przekazać informacje o dalszych planach, a my takich nie dostaliśmy.
Czy taki obrót sprawy przy odwołaniu Justyny Jaskulskiej ze stanowiska dyrektora SP ZOZ w Gostyniu czyli fakt, że złożyła wypowiedzenie z winy pracodawcy, jakoś wpłynie na wysokość odprawy, a właściwie odszkodowania? O to chodziło?
Po pierwsze nie zgadzamy się z argumentami, po drugie trwa obecnie analiza prawna sposobu rozwiązania stosunku pracy. Zarząd powiatu zamierzał rozwiązać umowę o pracę za wypowiedzeniem, a to skutkowałyby wypłatą pensji pani dyrektor do końca roku. Wcześniej proponowaliśmy pani dyrektor zakończenie współpracy w formie koncyliacyjnej i porozumienia stron. Ale podczas spotkania takie rozwiązanie nie zostało przyjęte.
Czy to prawda, że w gostyńskim szpitalu na sali operacyjnej zamiast pielęgniarek tzw. instrumentariuszek pracują salowe? Chodzi głównie o pielęgniarki „brudne”. Czy zarząd ma jakieś informacje na ten temat?
Nie mamy wiedzy w tym zakresie. Nie jesteśmy w stanie jako zarząd wnikać tak głęboko w procedury organizacyjne, żeby na bieżąco kontrolować każdą z nich. Na pewno musimy to zweryfikować. Pamiętajmy jednak, że szpital powinien być samodzielnym (co podkreśla nawet jego nazwa) zakładem opieki zdrowotnej, chociaż tak naprawdę nim nie jest. Bo bez wsparcia samorządu powiatowego tego szpitala dawno by nie było.
Kiedy tak naprawdę, jako organ prowadzący, pracodawca, straciliście zaufanie do pani Jaskulskiej, jako dyrektora. Jesienią ubiegłego roku?
Nie, wtedy było wręcz przeciwnie. Sytuacja organizacyjna związana z nieobecnością pani dyrektor była całkowicie usprawiedliwiona. Choroba nie wybiera, najważniejsze było zdrowie pani dyrektor i jej powrót do pracy. Ale sytuacja jesienna pokazała, że pod nieobecność pani Jaskulskiej placówka organizacyjnie sobie nie radzi. Taka jest moja ocena, po wielu rozmowach, po sytuacji, kiedy w sprawie szpitala osobiście angażowałem się w kontakty z lekarzami, ze służbami wojewody. Nie może być tak, że starosta w nocy odbiera telefony dotyczące tlenu w szpitalu i bezpośrednio angażuje się w zaopatrzenie, w pozyskiwanie środków, gdy takimi sprawami powinny zajmować się osoby kierujące SPZOZ. W mojej ocenie osoba, która zastępowała dyrektora nie dawała gwarancji właściwego funkcjonowania jednostki, a także właściwej komunikacji wewnątrz placówki, bo od tego wszystko się zaczęło. Zabrakło dialogu, współpracy. Sytuacja kryzysowa związana z łóżkami covidowymi i z chirurgią dziecięcą dobitnie to pokazały. Uważam, że sytuacja organizacyjna pod nieobecność pani Jaskulskiej była bardzo trudna i szpital nie wyszedł z niej obronną ręką.
O mecenasie, pełnomocniku wyznaczonym przez Justynę Jaskulską, zatrudnionym w szpitalu, naliczaniu jego wynagrodzenia, a także o sytuacji z chirurgią dziecięcą, o trudnościach z jej uruchomieniem po lockdownie i braku porozumienia z lekarzami tego oddziału głośno było już w ubiegłym roku. Czy zarząd nie ma poczucia, że zbyt późno „wziął sprawy w swoje ręce”? Można to było zrobić już w ubiegłym roku?
Byliśmy gotowi dokonać zmian już w listopadzie zeszłego roku, przynajmniej jako starosta byłem na to gotowy, ale wziąłem pod uwagę też ludzki aspekt - pani dyrektor się rozchorowała. Sprawy losowe nie mogą przekreślać człowieka czy eliminować ze współpracy. Pani dyrektor miała zielone światło do działań po swoim powrocie, miała je przez całe pierwsze półrocze. Wziąłem pod uwagę ustalenia naszej poważnej rozmowy, w której daliśmy sobie wspólnie szanse i szukaliśmy chęci współdziałania. Nawet wyniki audytu nie przekreślały naszej współpracy, bo przecież każdy błąd można poprawić. W ostatnim czasie dobitnie ujawnił się jednak brak właściwej komunikacji. Dodatkowo skarga z absurdalnymi zarzutami, pokazała, że dalsza współpraca nie jest możliwa, a jej formuła po prostu się wyczerpała.
Nadal zarząd będzie korzystał z usług firmy zewnętrznej, jeśli chodzi o kontrolę czy nadzór nad funkcjonowaniem szpitala?
Tak. To jest firma, która ma nam dostarczyć rzetelnej, profesjonalnej wiedzy dotyczącej aktualnej sytuacji, a także możliwości rozwojowych dla SPZOZ. Myślę, że szpitale są i będą bardzo wrażliwą tkanką, nie ma w Polsce takiego szpitala, który nie miałby problemów. Mimo że ochrona zdrowia to głównie zadanie państwa, samorząd powiatowy jest gotowy, aby pomagać te problemy rozwiązać, aby wspierać szpital. Wspierać także pracowników, bo czasami otrzymuję sygnały o niepokojących konfliktach czy wzajemnych oskarżeniach. To zupełnie niepotrzebne. Mam nadzieję, że wszyscy doczekamy takiego momentu, kiedy pracownicy szpitala nie będą zajmować się sobą, ale przede wszystkim dobrem pacjenta. To jest najważniejszy cel. Wiem, że mimo negatywnych opinii, w szpitalu nie brakuje ludzi kompetentnych, zaangażowanych i oddanych swej pracy.
Jakie zmiany jeszcze planuje zarząd powiatu w zakresie nadzoru nad działaniem szpitala?
Zamierzam dokonać zmian w zakresie nadzoru nad działalnością SP ZOZ w Gostyniu. Otrzymywałem głosy ze strony radnych, że jest taka potrzeba. Uznałem, że czas na nową jakość w tym nadzorze, a także dywersyfikację działań. Dlatego zmienia się formuła nadzoru nad szpitalem z naszej strony. Do tej pory te obowiązku spoczywały na wicestaroście. Niezwykle trudno jest nadzorować jednostkę funkcjonująca w oparciu o zupełnie inny system funkcjonowania niż nasze jednostki organizacyjne. Dlatego pierwszym krokiem było szukanie wsparcia zewnętrznej firmy. W tej chwili większość obowiązków w zakresie nadzoru przejmuję osobiście jako starosta, we współpracy z członkiem zarządu Damianem Walczakiem, który będzie mnie wspierał w kontekście oceny analiz ekonomiczno-finansowych SP ZOZ. Jest skarbnikiem gminy Krobia i osobą niezwykle doświadczoną w finansach publicznych. Zamierzam także w kolejnym kroku wystąpić z propozycją rekonstrukcji rady społecznej szpitala. Powiat zrobił dla szpitala bardzo dużo, wspierając placówkę na różnych płaszczyznach. Wierzę, że wspólnie zrobimy jeszcze więcej, bo zdrowie i bezpieczeństwo mieszkańców są dla nas najważniejsze.
Rozmawiała Agata Fajczyk
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.