reklama
reklama

Wykonawca przebudowy rynku w Krobi zszedł z placu budowy. Żąda więcej pieniędzy za dokończenie inwestycji

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Pustka - taki obraz od prawie trzech tygodni towarzyszy mieszkańcom Krobi przechadzającym się przez rynek. Widok ten przywodzi na myśl zeszłoroczne początki przebudowy centrum, gdy też robotników firmy Polskie Surowce Skalne z Wrocławia trzeba było „szukać ze świeczką”. Teraz sytuacja wydaje się o wiele gorsza, gdyż wykonawca zszedł z placu budowy nie powiadamiając o tym fakcie inwestora, czyli gminę Krobia, a co gorsza wysłał pismo domagając się zwiększenia kwoty wynagrodzenia za dokończenie całej inwestycji. Czy rzeczywiście, jak to już głośno mówią niektórzy spośród krobskich decydentów: „Jesteśmy postawieni pod murem”? A może „zakładnikiem” mieszkańcy Krobi byli od samego momentu wyboru wykonawcy w przetargu?
reklama

Firma Polskie Surowce Skalne z Wrocławia zeszła z placu przebudowy rynku w Krobi w ramach prowadzonej rewitalizacji centrum miasta dokładnie 5 sierpnia.

- Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że wpłynie do nas pismo o waloryzację wynagrodzenia. Nastąpiło to dopiero po 6 dniach, więc przez ten czas nie mieliśmy informacji, z czym związane jest zejście firmy z placu budowy. Wezwaliśmy niezwłocznie, 16 sierpnia wykonawcę do powrotu, gdyż stwierdziliśmy, że jest asortyment w postaci płyt betonowych, które zostały jeszcze do ułożenie na rynku czy krawężników granitowych nie podlegające waloryzacji i nie ma przeszkód, żeby firma inwestycję kontynuowała. Dlatego jest to dla nas niezrozumiałe, że firmy nie ma. Cały czas wszelkimi możliwymi środkami, prawnymi czy innym staramy się doprowadzić do tego, żeby powrót na plac budowy nastąpił - informuje burmistrz Łukasz Kubiak.

Bo asfalt i granit poszły w górę. A to nie koniec

Dlaczego firma przebudowująca krobski rynek zażądała nagle większych pieniędzy za dokończenie inwestycji? I w ogóle o jakiej kwocie mówimy? Wspomniana waloryzacja ma wynikać z nieprzewidywalnego na etapie składania oferty i niespotykaną dotąd skalę wzrostu cen materiałów budowlanych dotyczących wykonania nawierzchni bitumicznych (asfalt) oraz galanterii granitowej. Na tę sytuację miało złożyć się wiele czynników ekonomicznych, które mają swoją źródło jeszcze w 2021 roku. Poczynając od epidemii koronawirusa, przez kryzys na rynku surowców i materiałów budowlanych oraz wzrost popytu na kluczowe, a o co za tym idzie ograniczony dostęp towarów i surowców, na wojnie Rosji z Ukrainą kończąc.

Wykonawca w piśmie skierowanym do inwestora oszacowały, że same koszty zakupu materiałów granitowych i masy mineralno-asfaltowej miały wzrosnąć o ponad 120% w stosunku do cen zawartych w ofercie przetargowej. Ale to nie wszystko.

- Roszczenie, z którym wystąpiła do nas firma Polskie Surowce Skalne nie jest ostateczne. Brakuje wyceny wzrostu cen materiałów w postaci małej architektury, zieleni i branży elektrycznej. Firma już we wcześniejszym piśmie zapowiedziała, że wystąpi z kolejnym roszczeniem dotyczącym pozostałego asortymentu, który pozostał do wykonania na rynku. Czekamy więc za uzupełnieniem, spodziewamy się tego pisma w każdej chwili. Bez tego nie możemy usiąść do stołu i negocjować, gdy nie znamy ostatecznej kwoty, o jaką wnioskuje wykonawca - dodaje Łukasz Kubiak.

Gmina czeka na ostateczną wycenę

Polskie Surowce Skalne z Wrocławia już zażądały 743.326 zł, to jest ponad 17% całości wartości oferty, którą firma złożyła w przetargu - 4.293.045,85 zł. Po doliczenie wspomnianych przez burmistrza elementów przebudowywanego rynku, które nie zostały jeszcze przez wykonawcę wycenione miejscowy samorządowcy muszą się liczyć z tym, że ostatecznie trzeba będzie dołożyć być może jeszcze kilkaset tysięcy złotych więcej. Skąd zabrać na to pieniądze, których nie ma obecnie w gminnym budżecie? Bo nie mam się co oszukiwać, bez tego rynek w Krobi jeszcze długo może pozostać „rozkopany i zdemolowany”. Żeby uniknąć kredytów włodarz wstępnie przedstawił listę inwestycji, z których można by zrezygnować w bieżącym roku i ewentualnie przenieść na kolejny, aby sfinansować nieprzewidziany wydatek.

- To są przykładowo też inwestycje z dofinansowaniem z Polskiego Ładu, więc śmiało moglibyśmy te pieniądze uwolnić i przenieślibyśmy na dokończenie remontu rynku - wyjaśnia burmistrz.

Oczywiście wszystko zależy od tego, ile w ostatecznym rozrachunku zażądają Polskie Surowce Skalne. 

Gmina nadal czeka na finalną wycenę, jednak już teraz, po analizie pierwszego pisma o waloryzacji urzędnicy rozesłali zapytania do producentów, m.in. asfaltu czy kostki granitowej, aby zweryfikować kwoty, które przedstawiła firma remontująca rynek. Co ciekawe, jak podają krobskie władze, do „kieszeni” wykonawcy wpłynęło już 65% kwoty pierwotnej umowy na rewitalizację rynku, czyli ponad 2,5 mln zł.

- Zgodnie z zapisami umowy możemy płacić wykonawcy w sposób częściowy. Żeby była jasność, płacimy tylko za wykonaną robotę. Jeżeli wszystko zostało wykonane zgodnie z harmonogramem rzeczowo-finansowym, wtedy możemy tę płatność uruchomić - zdradza Ł. Kubiak.

A kiedy skończą? „Wykonawca zakłada, że przed zimą zdąży to zrobić”

Kwestia dołożenia do remontu krobskiego rynku to jedna sprawa. Druga, szczególnie paląca, dla wszystkich, którzy przy nim mieszkają, chodzą, a może przede wszystkim żyją z niego, to kiedy będzie można w pełni korzystać z centrum? Bo raczej nikt już nie wierzy, że termin 16 września, który umową-aneksem z końca czerwca tego roku i tak już został przedłużony, zostanie przez wykonawcę dotrzymany. Pisaliśmy już wcześniej (więcej CZYTAJ poniżej), że firma budowlana pierwotnie domagała się, aby dać jej jeszcze dwa miesiące więcej na dokończenie robót, dokładnie do 17 listopada, ale czy nawet ta data jest obecnie realna?

- Na radzie budowy kilka tygodni temu rozmawialiśmy i pytaliśmy: jaka na tamten moment jest realna data zakończenie inwestycji? Usłyszeliśmy od przedstawiciela wykonawcy o końcu października czy drugiej połowie listopada. Wykonawca zakłada, że przed zimą zdąży to zrobić. Tylko, że dzisiaj nie mamy już trzeci tydzień wykonawcy na placu budowy i ten czas nam ucieka. Za chwilę będzie trzeba to doliczyć - komentuje burmistrz.

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU POD GRAFIKĄ - KILKNIJ, żeby ZOBACZYĆ FOTOREPORTAŻ

„Ja bym ich wypiep...”

Ostatnio to, co myśli wielu mieszkańców Krobi i okolic na forum publicznym wypowiedzieli krobscy decydenci.

- Nagle przypomnieli sobie, że są takie czasy, że ceny idą w górę.. Posprzątali swoje „zabawki” i poszli do domu - tak to trzeba nazwać, mając 65% wynagrodzenia zapłacone. Z jednej strony mówią, że chcą natychmiastowych negocjacji, z drugiej grają na czas, na zwłokę. Od samego początku ta firma jest nieuczciwa, niepoważna i kompletnie nie nadająca się do współpracy. Trzy miesiące nie pracowali, czasami było trzech, czterech pracowników, a też było tak, że jeden na placu budowy i wszyscy widzieli, że praca nie posuwała się w ogóle do przodu. Potem przyszła zima i napisali, że była nie nadająca się do pracy, a wiemy, że tak nie było. Więc mamy kilka miesięcy, jeżeli nie pół roku zwłoki, gdzie mogliby się spokojnie zmieścić. To jest, delikatnie mówiąc, wysoce nieuczciwe w stosunku do inwestora, czyli gminy oraz wszystkich przedsiębiorców, którzy mają swoje zakłady pracy na rynku, z których ludzie się utrzymują. Ja mam nadzieję, ze do negocjacji ze strony gminy usiądą prawnicy. Bo z taką firmą nie da się współpracować - mówi Sławomir Gembiak, radny Rady Miejskiej w Krobi.

Jeszcze bardziej dosadnie wypowiada się inny krobski rajca.

- Ja jestem za tym, żeby ich wypiep... od razu pod warunkiem, że mielibyśmy pewność, że znajdzie się ktoś, kto w miarę szybko to zrobi. Natomiast do takiej sytuacji nie dojdzie i nie czarujmy się, choć zgadzam się w pełni ze Sławkiem musimy spojrzeć prawdzie w oczy: jesteśmy postawieni pod murem i ta firma doskonale o tym wiem. Nie ma co u nich grać na nucie dobra mieszkańców, bo kim my dla nich jesteśmy.  Gdyby to był kawałek do zrobienia, rynek byłby 5 kilometrów za miastem i tam by się nic nie działo, ale tam żyją ludzie i to się będzie przedłużać. Jeżeli burmistrzowi nie uda się „zejść z ceny”, to i tak będziemy musieli pokornie zapłacić, bo inaczej rynek nie będzie zrobiony - idzie w sukurs koledze radny Krzysztof Perdon.

Jak mówi, z tą „diagnozą” wystawioną przez kolegów, zgadza się burmistrz Krobi.

- Wielu mieszkańców myśli, że możemy sobie wybrać wykonawcę którego chcemy, najlepiej jeszcze lokalnego, który sprawdził się na innych inwestycjach. Tak niestety nie jest. Ograniczają nas przepisy prawa i nawet mając wiedzę czy referencje od danego wykonawcy zanim wejdzie na plac budowy, to zdajemy sobie sprawę, że nie możemy nic w sprawie wyłonienia wykonawcy zrobić. Co prawda od każdej umowy można odstąpić, może to zrobić jedna lub druga strona tylko, że musimy w tego typu sytuacjach analizować ryzyka: finansowe, prawne i czasowe. Wszyscy przeżywamy ten problem, bo to jest najpoważniejszy problem w tej kadencji, jeżeli nie w ostatnich latach. Mimo trudnej sytuacji chcemy znaleźć racjonalne rozwiązanie i jak najszybciej dokończyć remont rynku w Krobi - podsumowuje Łukasz Kubiak.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama