reklama

Właściciel terenu firma Top Farms usunął martwe ryby ze stawu w Żytowiecku. Co wykazała kontrola WIOŚ?

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościWłaściciel stawu w Żytowiecku - firma Top Farms posprzątał martwe ryby, o których informowaliśmy na początku tygodnia. Sprawa została zgłoszona do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Co udało się ustalić inspektorom?
reklama

Martwe ryby w stawie w Żytowiecku. "Czemu teraz nie można było tego zrobić?" - pyta oburzony mieszkaniec

Z losem m.in. „morza” karasi, karpi i amurów nie może pogodzić się jeden z mieszkańców Żytowiecka, który jak sam mówi, kilka lat temu brał udział w akcji odławiania ryb, gdy również były one zagrożone niskim stanem wody.

- Zorganizowaliśmy sieci i wtedy udało się te ryby uratować. Czemu teraz nie można było tego zrobić? Jak teraz to wszystko zobaczyłem, to zamarłem. Dosłownie myślałem, że mi serce pęknie. Prawda jest taka, że to po prostu ktoś zaniedbał, bo to się nie stało w ciągu jednej nocy. Tylko od dłuższego czasu poziom wody się obniżał, więc dawno można było zareagować - mówi oburzony mieszkaniec wsi.

reklama

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU POD GRAFIKĄ - KLIKNIJ OBRAZEK, żeby PRZECZYTAĆ FOTOREPORTAŻ

Martwe ryby w stawie w Żytowiecku

Sprawę zgłoszono do delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Lesznie celem przeprowadzenia kontroli na stawie w Żytowiecku. Jak usłyszeliśmy, właściwie WIOŚ nie jest kompetentny do zajmowania się tego rodzaju kwestiami, jednakże inspektorzy przyjrzeli się sprawie. Co udało się ustalić?

reklama

- Nie stwierdzono działania osób trzecich. Przeprowadziliśmy kilka rozmów z właścicielem tego terenu i z mojej wiedzy wynika, że ten staw po prostu wysechł - informuje Mirosław Żółtański, kierownik delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Lesznie.

Przychyla się on do opinii, która przewija się w komentarzach niektórych wędkarzy czy myśliwych znających charakterystykę stawu w Żytowiecku, że mogło do tego dojść na skutek „przedziurawienia” warstwy gliny na dnie podczas odszlamowywania zbiornik kilka lat temu.

- I tamtędy ta woda „uciekła”, poszła w dół. Bo nic nie wskazuje na to, żeby spływ był poziomy, raczej pionowy. Natomiast zabezpieczenia techniczne, które są tam zastosowane w postaci fizycznej blokady nie pozwalają na twierdzenie, że ktoś mógł tę wodę spuścić albo gdzieś doszło do rozkopania - dodaje kierownik delegatury WIOŚ w Lesznie

reklama

Ryby były za małe, żeby je odławiać?

Jeżeli jednak nie doszło do gwałtownego ubytku wody, to czy nie można było ich uratować poprzez wcześniejsze działanie - tak jak sugeruje wzburzony mieszkaniec Żytowiecka?

- Gdyby się przyjrzeć temu stawowi i tym rybom, to oczywiście nie chciałbym niczego trywializować, bo los tych zwierząt jest bardzo smutny. Ale też bym nie demonizował, bo jak się popatrzy na ich wielkość, to są strasznie drobne. Są oczywiście karpie, ale większość tych ryb nie nadaje się do odłowu, bo przez sieci uciekną i nawet gdyby ktoś chciał, to zrobić i je wyłapać, to nie wiem, gdzie by to przeniósł - stwierdza Żółtański. 

Staw nie przynosił pożytku więc spółka niespecjalnie miała powody, żeby się nim interesować?

W czwartek, 1 grudnia 2022 roku delegatura WIOŚ w Lesznie otrzymała informację od właściciela terenu, że padły ryby zostały posprzątane i zagospodarowane, czyli w skrócie zutylizowane. Pojechaliśmy na miejsce, aby potwierdzić ten fakt. Rzeczywiście ryby zniknęły ze stawu.

- Sztuczne zbiorniki wodne generalnie mają tę wadę, że nie służą do hodowli ryb. Tutaj mamy prawdopodobnie do czynienia z trochę dzikim zbiornikiem, który chyba nie był w jakimś konkretnym celu budowany. A jeżeli tak, to dawno temu i my już dzisiaj nie pamiętamy, jakim celom miał służyć. Ja całość sprawy widzę tak: staw dla spółki Top Farms stanowił z punktu widzenia rolniczego taki trochę nieużytek, który nie przynosił pożytku. W związku z tym spółka niespecjalnie miała powody, żeby się nim interesować. Mimo że jest to oczywiście ich obiekt - stwierdza Mirosław Żołtański.

Czy jednak firma nie była zobowiązana lub jej pracownicy, którzy mieli opiekować się stawem, żeby zadbać o dobrostan hodowanych zwierząt?

- Dobrostan zwierząt dotyczy gospodarstw rolnych albo gospodarstw rybackich, w których prowadzony jest przemysłowy chów zwierząt. Natomiast w sytuacji rzek, jezior czy stawów, których celem nie jest produkcja zwierzęca trudno mówić o dobrostanie - wyjaśnia kierownik leszczyńskiej delegatury WIOŚ. 

Jak usłyszeliśmy Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska nie bedzie podejmował dalszych działań w sprawie martwych ryb w żytowieckim stawie.

KLIKNIJ OBRAZEK, żeby PRZECZYTAĆ ARTYKUŁ

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama