Na miejscu tragicznego zdarzenia, do którego doszło w sobotę, 27 stycznia 2024 r. pojawiła się nie tylko straż pożarna czy policja [OBSZERNA RELACJA TUTAJ]. Kiedy okazało się, że w lokalu, który zajął ogień mieszkała samotna kobieta, wezwano pracowników socjalnych z zespołu wsparcia rodziny MGOPS w Gostyniu. Pracownicy socjalni, po oględzinach mieszkania, wstępnie zorientowali się, czego może potrzebować poszkodowana gostynianka, którą zaopiekowali się, kiedy jeszcze była w szpitalu.
- Zaczęliśmy działać, w tym kierunku, żeby otrzymała jak najszybciej pomoc doraźną - mówi Natalia Miler, pracownik socjalny z zespołu wsparcia rodziny przy MGOPS w Gostyniu.
Gminny ośrodek pomocy społecznej zagwarantował kobiecie pobyt w hotelu Cukropol, przynajmniej do końca tygodnia. W dniu pożaru należytą opieką otoczyli ją pracownicy socjalni, udzielając pomocy.
- Pojechaliśmy tam, by podtrzymać panią na duchu. Dla każdego taki pożar to duże przeżycie. To osoba samotna, więc tym bardziej potrzebuje naszego wsparcia. Zebraliśmy najpotrzebniejsze rzeczy, zorganizowaliśmy między innymi zbiórkę odzieży, żeby samotna kobieta dostała świeże, czyste ubrania, zadbałyśmy o higienę, wykąpałyśmy panią, żeby czuła się zaopiekowana, nie była sama przez wiele godzin - informuje Natalia Miler.
Ośrodek pomocy społecznej w Gostyniu zapewnia, że pracownicy socjalni będą zajmować się poszkodowaną kobietą i wspierać ją tak długo, jak pomoc będzie jej potrzebna. Zaoferowano też pomoc psychologiczną, ale poszkodowana odmówiła.
- Obecnie wystarcza jej rozmowa z nami. Będziemy działać tak, by podnieść ją na duchu, żeby sama jakoś wyszła z tego szoku, gdyż pożar to stresujące przeżycie, postaramy się zadbać, by nie odbiło się to na zdrowiu poszkodowanej. Pod tym względem jest już widoczna poprawa. Zamierzamy działania nakierunkować tak, żeby zgodziła się na pomoc psychologiczną - mówi pracująca w zespole wsparcia rodziny.
Plotki. A prawda może być inna
Ponieważ w trakcie akcji gaszenia pożaru pojawiły się różne pogłoski odnośnie samotnej kobiety i jej codziennego życia, a niektóre były krzywdzące, chcemy wyjaśnić sytuację. Plotkowano o uzależnieniu - zarówno strażak dowodzący akcją gaszenia pożaru, jak i pracownicy socjalni zapewniają, że kobieta była trzeźwa. Nie jest też uzależniona od żadnych leków. Jak mówią pracownicy socjalni, jest schorowana, ma problemy z chodzeniem.
- Trudno jej się poruszać. Ma chorą nogę. Sąsiedzi mogli ją widzieć, kiedy idzie chwiejnym krokiem, czasami się zatrzymuje. Niektórym może się wydawać, że ktoś jest pod wpływem alkoholu, a w rzeczywistości wcale tak nie musi być. Póki się z daną osobą nie porozmawia, nie będziemy wiedzieć. Łatwo się mówi, ale tak naprawdę wcześniej nikogo do pomocy nie było. A szkoda - podsumowuje nasza rozmówczyni.
Gmina Gostyń bierze pod uwagę przyznanie poszkodowanej kobiecie mieszkania komunalnego, jeśli zajdzie taka potrzeba.
- To wszystko okaże się, kiedy będziemy wiedzieli, jaka jest przyszłość tej pani. Na pewno nie może wrócić z powrotem do zniszczonego w pożarze mieszkania, które powinno być wyremontowane. Jest tu sporo spraw do przedyskutowania. Co zrobi właściciel, czy wyremontuje lokal? Jest też kolejka na mieszkania komunalne. To wszystko należy uzgodnić - wyjaśnia Grzegorz Skorupski, zastępca burmistrza Gostynia.
Znieczulica w Gostyniu?
Znieczulica i brak wrażliwości na problemy innych to współczesna choroba społeczna, która, niestety, coraz bardziej postępuje. Aż trudno uwierzyć, że wcześniej problemów mieszkanki Gostynia, która straciła mieszkanie, nie zauważyli sąsiedzi - przed blokiem w dniu pożaru stało ich sporo. Byli pewni, że wiedzą, jak kobieta się prowadzi.Coraz częściej dochodzi do sytuacji, że dopiero podczas tragedii, takiej jak pożar na gostyńskim osiedlu, wychodzi na jaw, że są dookoła nas osoby samotne, schorowane, czy nieporadne życiowo. Dlatego pracownicy socjalni z zespołu wsparcia rodziny, działającego przy MGOPS w Gostyniu apelują do gostyńskiej społeczności o czujność. Dzięki temu więcej osób otrzyma wsparcie.
- Nie wiemy o wszystkich osobach samotnych. Nie zawsze zdołamy do nich dotrzeć bez sygnałów czy informacji z zewnątrz. O tej pani też nie wiedzieliśmy. Jeśli sąsiedzi czy znajomi nie zgłoszą, że ktoś jest w potrzebie, gdyż nie ma nikogo bliskiego, kto mógłby pomóc, to nie jesteśmy w stanie dotrzeć do samotnych. Czasami jesteśmy w sytuacji, jak w tym przypadku - docieramy do osób samotnych, kiedy wydarzy się nieszczęście - wyjaśnia Natalia Miler.
Działa i reaguje gostyński zespół wsparcia rodziny
Czasami informacje dochodzą do pracowników ośrodka pomocy społecznej zbyt późno. Liczą tutaj na pomoc wrażliwych na problemy innych mieszkańców.
- Bardzo pomagają nam w pracy sygnały od mieszkańców. Jeśli ktoś widzi sąsiada, który potrzebuje pomocy, albo komuś się wydaje, że może potrzebować opieki - prosimy o zgłoszenie do zespołu wsparcia rodziny - mówi Natalia Miler.
Zespół wsparcia rodziny przyjmuje zgłoszenia telefoniczne od osób, które potrzebują pomocy lub porady, które są bezradne wobec zaistniałych problemów. Działa również w tym kierunku, by uczulić mieszkańców na sytuacje, kiedy w rodzinie, u znajomych, sąsiadów dzieje się coś złego. Docenia wrażliwość na potrzeby, cierpienia i odczucia innych osób. Do dyspozycji mieszkańców gostyńskiej gminy jest kontaktowy numer tel. 65 300 22 49. Rozpatrywane są także sprawy zgłaszane anonimowo.
- Można dzwonić w każdej sytuacji - nie tylko w przypadku starszych osób czy samotnych, którzy mogą potrzebować wsparcia, ale przyjmujemy też zgłoszenia dotyczące niepokojących wydarzeń w domu, w mieszkaniu obok, w niedalekim sąsiedztwie. Jeśli ktoś coś zauważy, może zadzwonić i opisać sytuację. Zgłoszenie przyjmujemy, zawsze reagujemy i sprawdzamy - zapewnia Natalia Miler
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.