Cukiernia przy ulicy Kolejowej 20 w Gostyniu, nazywana od nazwiska właścicielki "u Trąbki", pomimo niewielkiej powierzchni czy braku krzykliwych szyldów to dla wielu gostynian i łasuchów spoza miasta miejsce tradycyjnych pączkowych „pielgrzymek” już od trzydziestu lat. Firmę założyła Elżbieta Trąbka jesienią 1993 r, jako rodzinny interes i rzeczywiście, pracuje w niej syn Tomasz z żoną Martyną, córka Basia oraz wieloletnia pracownica, Paulina. Teraz pomagają im uczniowie, Natalia i Dawid. Trąbki od zawsze opierali się na domowej produkcji, rzemieślniczej raczej niż taśmowej, swoich wyrobów. Poza pączkami mają też ciastka, ciasta, drożdżówki i wszelkie „słodkie” jakie tylko można sobie zamarzyć do kawy. Prostotę wyrobu i walory smakowe tych pączków docenili internauci, którzy w naszym plebiscycie na Najpyszniejszego Pączka Powiatu Gostyńskiego 2023 zdecydowanie wskazali pyszności z cukierni pani Tąbki.
Tradycyjnie, i dlatego tak pysznie
Rozmowa z właścicielką ciastkarni i jej zgraną ekipą została przeprowadzona w środowe przedpołudnie, na kilka godzin przed corocznym maratonem z pączkami. Otaczały nas dziesiątki świeżo usmażonych pączków, ich zapach i nie dające się zignorować pączkowe jestestwo. Kusiły, rozpraszały, wołały...
- Wytwarzamy porządne pączki, według starych receptur: żółtka, mąka, mleko, drożdże - zawsze na naturalnych składnikach, jak wszystkie wyroby w naszej cukierni – zastrzega Elżbieta Trąbka, właścicielka i założycielka cukierni. - Nie używamy sztucznych aromatów czy jakichś tam ulepszaczy.
Jak zdradza nam założycielka cukierni, proces twórczy trwa do 1,5 godziny, od wyrobienia ciasta, przez porcjowanie, smażenie i wykańczanie. Ciasto musi „rosnąć” 3 razy, najpierw wyrobione, potem jako duże kęsy, potem kładzie się je w rozdzielarkę, potem układa je na deskach i znowu rośnie. A na koniec po 50 sztuk smażą się zgodnie na głębokiej patelni.
- Trzeba te pączki pilnować w tej fryturze, bo to nie jest tak, że za 2 minuty wszystkie przewracamy na drugą stronę, każdy inaczej wyjdzie – tłumaczy Tomasz, syn właścicielki, pracujący w firmie od 1995 r. - Dobrze wyrobione ciasto nie chłonie tłuszczu, więc takie ciepłe pączki można od razu nadziewać i lukrować.
Pączki na Kolejowej smażone są tradycyjnie, na specjalnej fryturze, żeby nie było wątpliwości.
Marmolada, ajerkoniak, bita śmietana
Pani Trąbka odporna jest – i poniekąd słusznie - na wszelkie mody i nowości. Pączki w jej cukierni są z nadzieniem z marmolady wieloowocowej lub z ajerkoniakiem na bazie spirytusu, polane klasycznym lukrem. Poezja smaku i zapachu. Jedynym odejściem od tradycji są pączki przekrawane na pół wzdłuż tak zwanej „oponki”, jedna z połówek przykrywana jest puszystą bitą śmietaną, a połączone delikatnie elementy wieńczy polewa czekoladowa. I tu trochę prywaty- są przepyszne. A raczej były, bo już dawno zjedzone...
- Pączki mamy w sprzedaży przez cały rok, ale właśnie w okolicach tłustego czwartku smaży się ich i sprzedaje najwięcej – przyznaje pani Trąbka. - Zwykle tego dnia robimy kilka tysięcy słodkich kulek. Zawsze wszystko schodzi, czasem nawet brakuje.
Przygotowanie ciasta i pierwsze smażenie odbywa się już od godziny 22-ej w środę, a smażenie od północy w czwartek i trwa nieprzerwanie do zamknięcia sklepu, do godziny 17-stej. To jest bardzo długi dzień roboczy, ale zadowolenie klientów i szczególna atmosfera tego dnia nie pozwalają im na zwolnione obroty.
- Klienci stoją w kolejce i czekają, a jak patelnia wyrzuci porcję tych 50 sztuk, to są one nadziewane, lukrowane i od razu idą na ladę do sprzedaży – tłumaczy właścicielka cukierni.
Oprócz tłumów odwiedzających sklep prosto z ulicy, czy odbierających zaklepane wcześniej słodkości, firma ma też większe zamówienia od szkół, przedszkoli czy lokalnych zakładów pracy (Jegger, Zuptor, Kawon). Od północy smażone są paczki na te duże zamówienia, a od rana już na bieżąco, pod klienta indywidualnego.
Prosto do klienta
Kilkanaście godzin pączkowego szaleństwa to ciężka fizyczna praca, ale dla cukierników u Trąbki nie ma rzeczy niemożliwych.
- U nas w sprzedaży są wyłącznie wyroby świeże, dosłownie przed chwilą usmażone i wykończone, nie mam mowy o wcześniejszym przygotowywaniu i zamrażaniu - podkreślają zabiegane pracownice. - Pączek musi być świeży, pachnący, puszysty.
W porównaniu z pączkopodobnymi wyrobami z marketów taki gorący pączek ma swoją gramaturę (sprawdziliśmy, 120 g), sporo nadzienia w środku i lukier na wierzchu, wszystko bez niepotrzebnych sztucznych aromatów.
- Kiedyś posypywaliśmy je smażoną skórką pomarańczową, ale klienci protestowali, pączek, to pączek i nie ma być udziwnień – śmieje się pani Trąbka.
Czy w tym roku znowu trzeba będzie odstać swoje w czwartkowy poranek na chodniku przed Kolejową 20 w Gostyniu? Pewnie tak, ale naprawdę warto. Gratulujemy wygranej w plebiscycie!
Pierwsza trójka pączkarni, pardon, cukierni:
- PPHU E. Trąbka, Gostyń - 72 głosy
- Cukiernia A. Józiak, Krobia - 13 głosów [zeszłoroczny zwycięzca, o którym przeczytacie TUTAJ]
- Piekarnia Cukiernia Dolczewski, Siemowo - 10 głosów.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.