reklama

Po 82 latach pierwsza rodzina w Polsce otrzymała list pożegnalny. Bliscy Józefa Jankowiaka w końcu poznali prawdę o jego tragicznych losach z rąk nazistów

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Po 82 latach pierwsza rodzina w Polsce otrzymała list pożegnalny. Bliscy Józefa Jankowiaka w końcu poznali prawdę o jego tragicznych losach z rąk nazistów - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
23
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
WiadomościPo 82 latach pierwsza rodzina w Polsce dokładnie w Pępowie otrzymała list pożegnalny napisany tuż przed śmiercią przez Józefa Jankowiaka straconego przez hitlerowców w 1943 roku w więzieniu Stadelheim w Niemczech. Dzięki tytanicznej pracy wolontariuszy oraz pracowników Arolsen Archives - największego na świecie archiwum informacji o nazistowskich prześladowaniach bliscy zamordowanego mieszkańca ziemi pępowskiej w końcu poznali prawdę o tragicznych losach swojego przodka. - Chciałem serdecznie podziękować za to, że zapełniliście lukę w pamięci o naszej rodzinie. Żałuję tylko, że nasi rodzice tego nie doczekali - mówiła Halina Turkan, siostrzenica Józefa Jankowiaka, podczas specjalnej uroczystości przekazania listu w Gminnej Bibliotece Publicznej w Pępowie w środę, 1 października 2025 roku.
reklama
reklama

Kochani rodzice, bracia i siostry. Piszę do was już ostatni raz, już więcej mojego pisma nie będzie, bo idę na śmierć. Jeszcze wam tylko napiszę, że ginę niewinnie, że tylko robiłem, pracowałem, a że się starałem dla bauera i każdemu dużo robić kazałem, za to skazano mnie na śmierć. Kochani rodzice, bracia i siostry już muszę zginąć, bo takie moje przeznaczenie, tylko nie zapomnijcie się za mnie pomodlić i jak będziecie mieć trochę pieniędzy, to dajcie na mszę za mnie. Kochani rodzice, nie rozpaczajcie tak dużo, że ja ginę. Myślę, że mi Bóg przyniesie ulgę i weźmie mnie do niebiosów, bo ja ginę niewinnie. Pan Jezus też ginął niewinnie i ja niewinnie idę na śmierć. Nie ginę jako zbrodniarz, ginę jako wojak”.

Te ostatnie słowa bliscy zamordowanego mieszkańca ziemi pępowskiej usłyszeli 1 października 2025 roku w murach Gminnej Biblioteki Publicznej w Pępowie. Musiały minąć jednak aż 82 lata, aby rodzina, która posiadała jedynie "strzępki" informacji mogła ostatecznie poznać tragiczne losy swojego przodka zamordowanego w 1943 roku przez hitlerowców.

reklama

Potrzebne było jednak zaangażowanie kilku osób z pasją i ponad 80 lat, aby ostatnia wola Józefa Jankowiaka "ujrzała światło dzienne".

List pożegnalny do rodziców i rodzeństwa napisany przez Józefa Jankowiaka na kilka godzin przed straceniem 22 lipca 1943 roku

Syn, brat, niewinny „wojak” zgilotynowany "za miłość"

Józef Jankowiak urodził się 28 lutego 1914 roku. Wychowywał się w dużej rodzinie, miał aż 13 rodzeństwa. Jego ojciec, stolarz, był weteranem I wojny światowej, rannym podczas walk na frontach Wielkiej Wojny. Po służbie cała rodzina osiadła w Pępowie, pracując w majątku należącym do Niemca. Józef walczył w kampanii wrześniowej, a w 1940 roku wyjechał na roboty przymusowe do Niemiec.

reklama

Był bardzo cenionym pracownikiem, zwłaszcza jako stajenny. Jego umiejętności sprawiły, że gospodarz powierzył mu nawet funkcję zarządcy majątku podczas swojej nieobecności. Niestety, ta pracowitość nie uchroniła go przed tragicznym losem.

Józef Jankowiak został skazany na śmierć i stracony 22 lipca 1943 roku w więzieniu Stadelheim w Monachium, słynącym z tego, że wyroki egzekucji przy pomocy gilotyny wykonywano tam nie tylko na Polakach oraz przedstawicielach innych narodowości, ale swój koniec przez ścięcie znalazło w tym strasznym miejscu także wielu Niemców - przeciwników reżimu nazistowskiego.

- W tym więzieniu przebywał również Józef Jankowiak. W tamtych czasach w Niemczech człowieka można było skazać za wszystko. Józefa Jankowiaka skazano i zamordowano za to, że był Polakiem i nieszczęśliwe zakochał się w Niemce - mówiła Małgorzata Przybyła, kierownik działu poszukiwań Arolsen Archives.

reklama

"Czyn" ten: wstrząsający w swojej banalności i okrucieństwie, traktowany był przez hitlerowców jako „zhańbienie rasy niemieckiej” i każdemu Polakowi, Rosjaninowi czy Żydowi zbliżającemu się do niemieckiej kobiety groziła śmierć. 

 

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU POD GRAFIKĄ - KLIKNIJ, żeby PRZECZYTAĆ FOTOREPORTAŻ

 

Od monachijskiego archiwum do Pępowa: rola Arolsen Archives i wolontariuszy

Przez 82 lata ostatnie chwile mieszkańca Pępowa pozostawały tajemnicą dla wszystkich, szczególnie bolesną dla jego rodziców i rodzeństwa spoczywając w archiwach miejskich w Monachium. Dopiero dzięki pewnemu niemieckiemu dziennikarzowi, który odnalazł zbiór dokumentów związanych z więźniami przetrzymywanymi w więzieniu Stadelheim pojawiła się nadzieja dla bliskich 29-letniego pępowianina.

Przekazanie listu pożegnalnego Józefa Jankowiaka nie byłoby możliwe bez zaangażowania Arolsen Archives – Międzynarodowego Centrum Badań Prześladowań Nazistowskich. Jest to organizacja międzynarodowa, dysponująca największym na świecie archiwum (ok. 30-40 milionów dokumentów) zawierającym dane o ofiarach niemieckiego narodowego socjalizmu i osobach ocalałych, wpisanym do Rejestru Pamięci Świata UNESCO.

- Są ludzie na świecie, którzy do dzisiejszego dnia nie mają grobu swoich rodziców, bliskich, bo nie pozostało po nich nic. Ale pozostał ślad w naszych dokumentach, dla tych, którzy przeszli przez kominy komór gazowych jesteśmy pomnikiem - mówi Małgorzata Przybyła.

Pracująca od 34 lat w Arolsen Archives kierownik działu poszukiwań przyznaje, że do dziś ma do czynienia z wieloma zapytaniami o losy osób, których losy są nieznane tak, jak to przez ponad osiem dekad było w przypadku Józefa Jankowiaka. 

- Do Arolsen Archives spływa codziennie prawie 3000 wniosków. Ludzie nareszcie zaczynają mieć odwagę i zaczynają pisać do nas właśnie po to, żeby udokumentować swój pobyt w Niemczech bądź, żeby dowiedzieć się, co stało się z moimi bliskimi. (...) Młodsze pokolenia pytają się o swoich dziadków czy pradziadków, to jest dla nas szczególnie ważne, że pamięć o tych ludziach, o których nikt nie wspominał, pozostanie nadal żywa. Ja z mojej strony mogą tylko zapewnić, że dopóki wystarczy mi sił, to spróbuję odprowadzić do domu jeszcze wielu Polaków - podkreśla M. Przybyła. 

 

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU POD GRAFIKĄ - KLIKNIJ, żeby PRZECZYTAĆ FOTOREPORTAŻ

 

Gdy tylko zobaczył "Kraj Warty" wiedział, że musi się tym zająć. Znalazł w urzędzie nieocenioną pomoc

Monachijskie archiwum miejskie, w którym znalazły się dokumenty dotyczące m.in. Józefa Jankowiaka poprosiło Arolsen Archives o odszukanie 10 rodzin w Polsce, do których nigdy nie dotarły listy napisane na krótko przed egzekucją. W ten sposób w ręce współpracującego z centrum w roli wolontariusza Macieja Gaszka z Gostynia, pasjonata, współzałożyciel Gaso-Gostyń, trafiły informacje dotyczące ofiary reżimu nazistowskiego z „Kraju Warty".

- Wiedziałem, że muszę się tym zająć - powiedział M. Gaszek.

Gostyński wolontariusz, dzięki kilkukrotnym wizytom w Pępowie (także na cmentarzu), poszukiwaniom genealogicznym i przeszukiwaniu źródeł skojarzył fakty i po "nitce do kłębka" trafił do Pępowa, do domu Krystyny Szczepaniak, córki Teresy, najmłodszej siostry J. Jankowiaka. Tutaj kluczową rolę odegrała pracująca z miejscowym urzędzie gminy Jagoda Kowalewska.

- Pan Maciej Gaszek, który wykonał 99% pracy, skontaktował się ze mną. Okazało się, że trop związany z poszukiwaniami bliskich Józefa Jankowiaka wiedzie do mojej rodzinnej miejscowości, na ulicę, na której mieści się mój rodzinny dom. Do tego córka pani Krystyny jest moją koleżanką ze szkoły. Także nie musiałam daleko szukać, żeby wszystko połączyć - opisuje pępowska urzędniczka.

Gdy M. Gaszek przekroczył próg domu państwa Szczepaniaków, na twarzach siostrzenicy zamordowanego mieszkańca Pępowa i członków rodziny pojawiły się łzy i niedowierzanie.

- Nie jest to moja pierwsza sprawa, gdyż szukałem już rodzin ofiar obozów koncentracyjnych czy przymusowych wysiedleń lub robót, jednak za każdym razem mam wielką satysfakcję, że przywracamy pamięć o tych ludziach, odnajdujemy prawdę. Dzięki temu rodzina nie żyje już w niewiedzy, co się z danym krewnym stało i poznają teraz szczegóły mimo tego, że tyle lat minęło od tej zbrodni - stwierdza wolontariusz Arolsen Archives.

 

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU POD MATERIAŁEM FILMOWYM

Rozwiń

 

Ostatnia wolna Józefa Jankowiaka zostanie spełniona. "Żałujemy tylko, że nasi rodzice tego nie doczekali"

- Ta uroczystość czekała na swój moment przez dziesięciolecia - tymi słowami Leszek Żelazny, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury Sportu i Aktywności Lokalnej w Pępowie, rozpoczął specjalną uroczystość przekazania listu pożegnalnego Józefa Jankowiaka.

Spotkanie pracowników Arolsen Archives i wolontariuszy z rodziną było pełne emocji.

- Zawsze słyszeliśmy o wujku, że zaginął i że się nieszczęśliwie zakochał, ale to wszystko. Rodzina nie miała żadnych wiadomości. Teraz, po 82 latach w końcu dowiedzieliśmy się, jak zginął. (...) Chyba Pan Bóg tak działa, że dał nam możliwość poznania ostatnich słów wujka. (...) W imieniu rodziny chciałabym państwo podziękować za wasz trud, za zaangażowanie, myślę, że wiele rodzin jest zachwyconych państwa działalnością. Bo to jest odnajdywanie nie tylko rodzin, ale poszukiwanie historii naszej ojczyzny, naszych rodaków - powiedziała Halina Turkan, siostrzenica J. Jankowiaka.

 Po ośmiu dekadach zostanie także spełniona ostatnia wola Józefa Jankowiaka.

- Już mamy mszę zamówioną za wujka - zdradza wspomniana wcześniej Krystyna Szczepaniak.

W ręce bliskich trafiła kopia listu pożegnalnego oraz dokumentacja ze zbiorów Arolsen Archives. Oryginał listu pozostaje w archiwum w Monachium, z możliwością obejrzenia go przez rodzinę.

Przekazanie listu i dokumentów symbolicznie zamknęło bolesny rozdział niewiedzy, przywracając pamięć o człowieku, który ginął „niewinnie”.

- Żałujemy tylko, że nasi rodzice tego nie doczekali - dodaje H. Turkan.

Józef Jankowiak

 

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo