Prace związane z rekultywacją elewacji północnej kościoła pw. św. Małgorzaty rozpoczęły się w kwietniu. Mają zakończyć się w czerwcu.
Leszczyńska firma nastawiła się na wykonywanie standardowych usług: usuwanie glonów i współczesnych cementowych zapraw, wymianę cegieł, które miały zniszczoną powierzchnię większą niż 40%, uzupełnianie ubytków i zastosowanie spoin, zaproponowanych przez konserwatora nadzorującego.
- To takie wypukłe spoiny, wykonywane na wzór oryginalnych. Muszę się dostosować do programu prac konserwatorskich i uzyskać pozwolenie, które ten urząd wydaje - mówi Zbigniew Górniak, szef leszczyńskiej firmy budowlanej prowadzącej remont.
Tajemnice gostyńskiej fary. Średniowieczny mur
W trakcie renowacji ściany północnej, po zdjęciu warstwy klinkieru i cementu odkryto warstwę średniowiecznego muru, która zniknęła przy późniejszych remontach kościoła - podczas ostatniej renowacji została pokryta klinkierem. Mur nie oddychał, był zawilgocony, co groziło doszczętnemu zniszczeniu posady budowli. Smród gnijącego muru, wilgoci wtargnął do wnętrza świątyni, do prezbiterium. Stąd decyzja o konieczności przeprowadzenia renowacji elewacji.
- Z uwagi na to, że w kolejnych przebudowach została tam zastosowana cegła klinkierowa, na mocnej zaprawie cementowej, ściana gniła. Warstwa 25 centymetrów została usunięta. Naszym oczom ukazał się mur średniowieczny, mocno zawilgocony, z dużym zapachem zgnilizny. Teraz sprawdzamy, czy ta wilgoć przeszła do środka. Musimy zastosować takie rozwiązanie, które pozwoliłoby, żeby mur zaczął oddychać i nie zdewastował się w naturalny sposób - wyjaśnia Zbigniew Górniak.
Patrząc fachowym okiem zauważa, że najprawdopodobniej zniszczona była warstwa wierzchnia ściany, usunięto ją i zastosowano to, co na owe czasy było współczesne.
- Źle zrobiono, ponieważ zamknięto to cementem. Wewnątrz świątyni coraz bardziej było to wyczuwalne - dodaje.
W trakcie wykonywania prac wezwano na konsultację konserwatora zabytków, który jeszcze w maju dokonał ekspertyzy. Proboszcz parafii ks. Grzegorz Robaczyk chciałby udostępnić fragment muru, jako „świadka historii” dla zwiedzających zabytkowy kościół. Chciał zorientować się, czy to jest możliwe? Konserwator Monika Nowak z leszczyńskiej delegatury, po obejrzeniu muru potwierdziła, że wcześniej wykonywane reperacje elewacji najstarszego kościoła w Gostyniu nie wpływały korzystnie na stan murów, ponieważ dodano grube warstwy zaprawy cementowo-betonowej i oryginalny mur nie miał czym oddychać.
- Wyszło to po odsłonięciu przybudówek z klinkieru. Odsłonięty fragment jest w bardzo złym stanie, cegła jest zmurszała, osypuje się. Nie ma za bardzo czego eksponować. Zdecydowaliśmy się pójść w kierunku, że przymurujemy to dostosowaną cegłą na wapiennej zaprawie, ręcznie formowaną o wymiarach zbliżonych do oryginału, żeby wszystko wytrwało - wyjaśnia konserwator zabytków.
Drzwi też zdradziły tajemnice gostyńskiej fary
Kolejne odkrycie w murach gostyńskiej fary związane jest z drzwiami. W północnej części obiektu, w miejscu, w którym kiedyś znajdowały się drzwi, zamurowano kartkę z informacją dotyczącą renowacji kościoła z 1902 r. Były to lata, w których Polski nie było na mapach, a mimo to Polacy podpisali zapiski słowami: Niech Żyje Polska!Natomiast duże wejściowe drzwi, które wprowadzają parafian głównym wejściem do kościoła, zdaniem wykonawcy zadania „nie są wiarygodne”.
- To nie są drzwi pierwotne. Kilkadziesiąt lat temu ktoś je przestawił - zmienił miejsca zawiasów - wskazuje Zbigniew Górniak, szef firmy, która prowadzi renowację fary.
Spostrzeżenia te potwierdza konserwator zabytków z delegatury w Lesznie.
- Oryginalnie, pierwotnie główne drzwi do świątyni te drzwi były cofnięte do wnętrza kościoła, patrząc z zewnątrz. Później, przy remontach podjęto decyzję, żeby zawiasy przestawić i zamontować bardziej z przodu - wyjaśnia konserwator Monika Nowak.
A teraz podczas renowacji wróciła dyskusja czy nie powrócić do tego, co było kiedyś, do stanu pierwotnego.
- Pod względem konserwatorskim nie wnosimy zastrzeżeń co do tego. Ale stolarka drzwiowa musiałaby być wykonana na nowo. Decyzję pozostawiliśmy proboszczowi i parafianom - mówi Monika Nowak.
Wykonanie nowych, dużych drewnianych drzwi wiąże się z kosztami. Brązowe drzwi poddane zostały konserwacji i odnowieniu.
- One pokazują jakąś historię, drogę kościoła. Można byłoby je odrestaurować i zostawić. Nie mają zbyt dużo uszkodzeń - jest przegnity okapnik. Więc pozostaje tylko odrestaurowanie, zeszlifowanie, zrzucenie starej farby, pomalowanie - to jest mniej kosztowne niż zrobienie czegoś nowego - dodaje wykonawca zadania.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.