Dystrybucja węgla ma być "nieobowiązkowa". Ale niech się gminy "nie migają"
Na początku zeszłego tygodnia odbyło się spotkanie przedstawicieli rządu z samorządowcami, na którym zaprezentowano wstępne założenia ustawy regulującej zasady sprzedaży (dystrybucji) węgla przez gminy.Zdaniem rządu, udział w programie zakupu węgla miałby być dla samorządów nieobowiązkowy i mieć formę zadania zleconego z zakresu administracji rządowej (w tym przypadku miałoby nie obowiązywać prawo zamówień publicznych, które nakłada na samorządy określone obowiązki w tym względzie).
Do zadań gminy miałoby należeć m.in. zebranie od mieszkańców informacji na temat zapotrzebowania na węgiel, zakup surowca od importera wskazanego przez rząd i dostarczenie go do mieszkańców. Zainteresowane gminy miałyby otrzymać węgiel po niskiej cenie, a na jego dystrybucję będą mogły wydać kwotę kilkuset złotych (cena regulowana maksymalna zgodnie z zasadą, że jeśli koszty dystrybucji będą niskie, to tym samym cena sprzedaży też będzie niższa).
Według zaprezentowanych założeń sprzedaż węgla mogłyby prowadzić wszystkie jednostki organizacyjne gminy, bez względu na ich status formalno – prawny.
Strona rządowa mówi, że trwają prace na projektem ustawy regulującej zasady sprzedaży węgla przez samorządy. Jednakże rządzący już zdążyli „wsadzić kij w mrowisko”, a to za sprawą słów wicepremiera i ministra aktywów państwowych Jacka Sasina odpowiedzialnego w rządzie m.in. za kwestię zapewnienia opału dla milionów Polaków, który z mównicy sejmowej rzucił słowami: „żeby samorządy nie migały się przed tym”, odnoszącymi się oczywiście do „dobrowolnego” udziału w dystrybucji węgla.
- Te same słowa słyszałem już osobiście z ust kilku poważanych polityków, zdanem których samorządy mają się „nie migać", bo do tego są stworzone, żeby pomagać mieszkańcom. Co do tej drugiej części wypowiedzi, w zupełności się zgadzam - jesteśmy najbliżej mieszkańców i gdzie tylko możemy, robimy wszystko, żeby im życie ułatwiać. Natomiast, co do pierwszej, tej mało eleganckiej, to absolutnie jako samorządowcy nie zgadzamy się na takie określenia - komentuje Wiesław Glapka, wójt gminy Piaski.
Czekają na ustawę
Część naszych samorządowców nie chce się wypowiadać w sprawie dystrybucji węgla na terenie swoich gmin argumentując to brakiem uregulowań prawnych w tym zakresie.
- W tym temacie czekamy na wiążące decyzje rządu, niezbędne zmiany w prawie. Po wyjaśnieniu tych kwestii gmina będzie podejmować decyzje - czytamy w zwięzłym komunikacie Urzędu Miejskiego w Gostyniu.
Podobnie do sprawy podchodzą władze Ponieca.
- Będę mógł się ustosunkować do całej kwestii, kiedy będę widział przepis, by przenieść go na warunki gminy Poniec i wtedy powiedzieć, czy jesteśmy do tego przygotowani, czy będziemy musieli jakieś działania wdrożyć - tłumaczy burmistrz Jacek Widyński.
KLIKNIJ w GRAFIKĘ, żeby PRZECZYTAĆ ARTYKUŁ
Ani sprzętu, ani ludzi
Z drugiej strony samorządowcy powiatu gostyńskiego już na tym etapie zwracają uwagę na kilka trudności w procesie dystrybucji węgla na poziomie gminnym.
- Gminy ani ich spółki, jeżeli w ogóle jakieś spółki komunalne posiadają, nie mają podstaw prawnych, żeby sprzedawać czy handlować węglem. To jest pierwszy problem, natomiast drugi to przygotowanie od strony organizacyjnej i technicznej. Trzeba mieć odpowiednie wyposażenie, legalizowane wagi, których nie posiadamy, sprzęt do rozładowania czy załadunku oraz przywiezienia tego węgla - podkreśla wójt Piasków.
Włodarz stwierdza, że prawdopodobnie najmniejszy problem byłby z wygospodarowaniem miejsca do składowania opału. Gmina Piaski jest w o tyle dobrej sytuacji w stosunku do niektórych innych gmin w naszym powiecie, że posiada własny zakład usług komunalnych. Jednak już problem przedstawia znalezienie wolnych mocy przerobowych z ZUK-u i osób odpowiednio wykwalifikowanych do obsługi dystrybucji węgla.
- Jest to naprawdę trudne zagadnienie i przy takim stanie prawnym, finansowym oraz technicznym raczej niemożliwe, żeby się tym zająć. Ale oczywiście zawsze jest pole do działania i jeżeli sytuacja na rynku opału będzie się pogarszała myślę, że żaden samorząd, my jako gmina Piaski również, nie będzie się odwracał i odmawiał pomocy. Ale przede wszystkim muszą być odpowiednie uregulowania prawnie oraz środki finansowe, bo to będzie kolejne zadanie dla samorządu, w związku z którym będzie ponosił koszty - dodaje W. Glapka.
Na "brak możliwości organizacyjnych, w tym zaplecza logistycznego i kadrowego, by sprostać takiemu zadaniu" kładą także nacisk włodarze gminy Krobia.
- 30 września do Urzędu Miejskiego w Krobi wpłynęło pismo od Prezesa Zarządu PGE Paliwa sp. z o.o., jednak dotyczy ono propozycji rejestracji spółek komunalnych jako tzw. pośredniczących podmiotów węglowych, które mogłyby kupować węgiel sprowadzany przez PGE Paliwa sp. z o.o., a następnie sprzedawać go mieszkańcom. Należy jednak w tym miejscu zaznaczyć, że na terenie gminy Krobia nie funkcjonuje spółka komunalna. Poza tym sprzedaż węgla przez samorządy, w tym spółki komunalne, byłoby działaniem w zasadzie bezprecedensowym. Jak do tej pory handel węglem i innymi paliwami prowadzony był przede wszystkim przez podmioty prywatne w ramach działalności gospodarczej bądź też przez spółki Skarbu Państwa - odpowiada burmistrz Łukasz Kubiak.
Jak gmina przejmie dystrybucję, to firmy padną
Piotr Curyk, burmistrz Pogorzeli, zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię.
- Nie mam żadnej spółki gminnej, która mogłaby uczestniczyć w sprzedaży węgla, ale też ludzi, żeby to obsłużyć. Musiałbym kogoś przyjąć albo przestać sprzątać miasto, wywozić kosze i przekierować do tego zadania inną osobę. Mamy plac GS-u, ale skoro oni sami handlują, to raczej nie zgodzą się, żebym ja im robił konkurencję i wydzierżawił ten teren. Nie mam transportu, więc musiałbym wynająć firmę transportową - więc cała dystrybucja wyjdzie chyba drożej niż u przedsiębiorcy, który z tego żyje - zauważa włodarz.
Burmistrz Pogorzeli podpowiada także, że gmina wykonując zadanie zlecone przez administrację rządową stanowiłaby konkurencję dla lokalnych przedsiębiorców działających w tej branży, którym po zerwaniu umów przez Polską Grupę Górniczą w czerwcu tego roku pozostało w wielu wypadkach tylko świadczenie usługi transportu opału z kopalń do odbiorców indywidualnych. Choć wzrost importu węgla może tę sytuację zmienić.
Gmina swoimi działaniami dystrybucyjnymi mogłaby, jego zdaniem, doprowadzić do bankructwa tych firm (np. w gminie Pogorzela znajduje się jedyny w promieniu kilkudziesięciu kilometrów Kwalifikowany Dostawca Węgla - ZOBACZ ARTYKUŁ PONIŻEJ).
- Te cztery lokalne firmy, które handlują węglem, padną. Nie wiem, czy o to chodzi, żeby w perspektywie pół roku zlikwidować całą branżę. Tam są ludzie, którzy wiedzą jak to robić i chcą to robić, więc czemu ich nie wykorzystać - komentuje burmistrz.
KLIKNIJ w GRAFIKĘ, żeby PRZECZYTAĆ ARTYKUŁ
Nadzór nad cenami i spekulantami
Dlatego rolę samorządu w dystrybucji węgla widzi w postaci „pośrednika” między podmiotami działającymi na terenie gminy, jak również „kontrolera” w procesie rozprowadzania opału.
- Szedłbym tutaj raczej w kierunku nadzoru nad firmami, które już handlują węglem i podpisywanych umów. Możemy pilnować, żeby ceny kształtowały się na odpowiednim poziomie. Jeżeli, dajmy na to, któryś kupujący nabędzie w porcie tonę węgla za 2000 złotych, to ile będzie u niego kosztowała w skupie? Wiadomo, że wszystko zależy od tego, skąd surowiec będzie sprowadzony. Nie da się zrobić tak, żeby cena była jednakowa w całej Polsce. Ale, żeby nie było sprzedawania po nie wiadomo jakich cenach. I w przypadku ponadnormatywnych zysków proponować zerwanie umowy lub rezygnację z usługi u takiego sprzedawcy - proponuje Piotr Curyk.
Włodarz deklaruje, że do pomocy mieszkańcom, aby mieli ciepło w domach gmina Pogorzela jest zawsze chętna.
- Od niczego się nie wymigujemy - na przykład udało nam się pozyskać trochę drewna opałowego z Nadleśnictwa Piaski dla najbiedniejszych rodzin i chociaż w ten sposób poratowaliśmy je przed zimnem, póki nie mają dostępu do węgla. Te kilkadziesiąt kubików drewna zostało nam przekazane bezpłatnie, za co bardzo dziękujemy, a my zapłaciliśmy za transport do kilkunastu gospodarstw domowych wskazanych przez nasz ośrodek pomocy społecznej. Do końca roku powinno tym ludziom wystarczyć. Później zobaczymy, jak się sytuacja rozwinie - podsumowuje burmistrz.
„Ja na placu przed urzędem węgla nie wyrzucę”
Z kolei w gminie Pępowo mieszkańcy zaczynają pytać, czy ich samorząd weźmie udział w „programie” dystrybucji węgla? Również tutaj nie funkcjonuje ZUK, a władze czekają na zapisy stosownej ustawy, która pozwoli im podjąć ewentualne działania związane z zadaniem zleconym przez rząd.
- Aczkolwiek rozmawiałem już z prezesem Gminnej Spółdzielni w Pępowie i jeżeli gmina „weszłaby” w temat [dystrybucji węgla - przyp. red], to jest jak najbardziej otwarty na współpracę. Moglibyśmy skorzystać z ich placu, z wagi. Robiliśmy rozeznanie, (...) bo ja na placu przed urzędem węgla nie wyrzucę. Stąd podjąłem rozmowy z największym dystrybutorem u nas na gminie, jakim jest GS - tłumaczy wójt Grzegorz Matuszak.
Także w tym przypadku władze dały mieszkańcom możliwość zbierania drewna opałowego, m.in. wyschniętego drzewa leżącego przy drogach gminnych oraz wiatrołomów nad zbiornikiem wodnym „Bażantarnia".
- Oczywiście nie mam eleganckiej dębiny z lasu. Jednak we wrześniu prowadziliśmy zebrania wiejskie w 13 wioskach, co prawda związane z przygotowaniem funduszu sołeckiego, ale też informowałem, że jeżeli ktoś byłby zainteresowany i chciałby we własnym zakresie takie połamane czy suche drzewa wyciąć, to jest taka możliwość. (...) W ubiegłym tygodniu był u nas mieszkaniec Pępowa w tej sprawie - dodaje G. Matuszak.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.