Reklama lokalna
reklama

Rozpoznała psa w gazecie

Opublikowano:
Autor:

 Rozpoznała psa w gazecie - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Psa, którego bestialsko okaleczono, odebrała ze schroniska właścicielka. Historię okaleczonego czworonoga przedstawiliśmy kilka tygodni temu. Oprawcy obwiązali mu jądra sznurkiem. Pies bardzo cierpiał. Błąkającego się czworonoga przygarnęła mieszkanka Daleszyna, następnie trafił do schroniska w Dalabuszkach. Tam zajęła się nim weterynarz Sylwia Meisnerowska i pracownicy schroniska. Przeprowadzono zabieg i uratowano psa. Dyrektor zakładu gospodarki komunalnej w Gostyniu Marcin Krawiec, w związku ze sprawą złożył pismo w policji - zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, czyli znęcania się nad zwierzętami. Informacje o okrucieństwie ludzi przedstawiono w lokalnych mediach. Po artykule w naszej gazecie zwierzę rozpoznała właścicielka, mieszkanka Starego Gostynia. Odebrała psa ze schroniska na początku listopada. - Był puszczany luzem, taki wiejski kundelek, który sobie chodził gdzie chciał. Jednak, jak mówiła kobieta, nigdy się nie zdarzyło, aby uciekał. Odwiedzał maksymalnie trzech sąsiadów i wracał - mówi Aleksandra Gerowska, pracująca w schronisku. Okazało się, że już wcześniej właścicielka odwiązywała psu puszkę z jąder. Zwierzę zaginęło 10 października. Kobiecie nie udało się go odnaleźć. - Zgłosiła się, bo zobaczyła artykuł w „Życiu Gostynia” i rozpoznała psa. Podała też imię i nazwisko osoby, która mogła mu zrobić krzywdę - mówi Aleksandra Gerowska. Czworonóg ucieszył się na widok swojej pani. Weterynarz Sylwia Meisnerowska zaoferowała się, że pojedzie na kontrolę, aby zobaczyć, jak pies funkcjonuje. - Kobieta dostała z naszej strony pouczenie, aby nie wypuszczała czworonoga luzem, bo tak nie może być, że biega sobie po ulicy. Czekamy na to, co ustali policja, czy sprawca okaleczenia zostanie wykryty - przyznaje Aleksandra Gerowska. Jak poinformował nas Sebastian Myszkiewicz, oficer prasowy komendy policji w Gostyniu, sprawa jest nadal w toku. Niestety historia psa nie zakonczyla się zupełnie dobrze. - Byłysmy zobaczyć jak w tej chwili wygląda i zobaczyłyśmy psa przywiązanego do budy na 1,5 metrowym łańcuchu. Myślę, że lepsze warunki pies miał w schronisku. Rozmawiałyśmy z właścicielką - nie widzi nic złego w tym, ze pies jest na łańcuchu. Przynajmniej nie ucieknie. Podobno na noc biorą go do domu. Dlaczego w dzień pies nie może być w domu kobieta nie potrafiła nam wyjaśnić. Na spacery na smyczy nie maja zamiaru go wyprowadzać. Luzem po podwórzu nie może biegać, bo ogrodzenie nie jest zabezpieczone. Typowe życie wiejskiego kundelka...- mówi Aleksandra Gerowska. (iza)fot. Sylwia Meisnerowska

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE