reklama
reklama

Rok temu groziło im bankructwo przez horrendalne ceny gazu. Jak poradzili sobie z tym problemem?

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Niemal rok temu raczej nikt nie stawiał na wygraną Huty Szkła Gloss w Poniecu w starciu z gigantem, jakim jest PGNiG, które z dnia na dzień narzuciło ponieckiemu przedsiębiorstwu horrendalne ceny gazu, nie pozostawiając, wydawałoby się, drogi wyjścia. Płać albo płacz - to było prawdziwe spotkanie Dawida z Goliatem. Historia jednak lubi się powtarzać, bo walkę ponownie wygrał Dawid. - Jesteśmy nie tylko niezależni od jednego dostawcy, ale także od sytuacji, gdzie z dnia na dzień może nam wzrosnąć cena i nie jesteśmy o tym informowani z wyprzedzeniem - mówi Łukasz Busz, prezes zarządu Huty Szkła Gloss.
reklama

Huta Szkła Gloss w Poniecu - postawili wszystko na jedną kartę

Pod koniec 2022 roku głośno było o sprawie Fabryki Porcelany „Krzysztof” z Wałbrzycha, która właśnie w grudniu minionego roku zakończyła swoją blisko 200-letnią działalność. Pojawiła się nawet narodowa zbiórka, aby pomóc firmie w spłacie zobowiązań. Wałbrzyskie przedsiębiorstwo wykończyły rosnące rachunki za gaz (choć trzeba powiedzieć, że tańsza konkurencja z Azji i pandemia koronawirusa już wcześniej nadwątliły finanse firmy).

Co prawda Huta Szkła Gloss w Poniecu nie ma tak długiej tradycji, jak „Krzysztof”, gdyż powstała 55 lata tem i wchodziła w 2022 rok ze znakomitą kondycją finansową, to obydwa przedsiębiorstwa łączy jedno: uzależnienie działalności od gazu jako źródła energii. Ceny tego paliwa, przynajmniej w jednym przypadku, okazały się zabójcze. Bo w Poniecu poradzono sobie z problemem, choć, jak przyznaje prezes miejscowej huty szkła, nie obyło się bez „mnóstwa nieprzespanych nocy i wielu niewiadomych”.

- Postawiliśmy w zasadzie wszystko na jedną kartę. Nie mieliśmy żadnych gwarancji, że rozwiązanie, które wybraliśmy faktycznie się sprawdzi w naszych warunkach. Że zdołamy dostosować cały system i wszystko będzie działać tak, jak sobie tego życzymy. Ale postanowiliśmy, że podejmiemy rękawicę i się nie poddamy. Dzisiaj mogę już z uśmiechem na twarzy powiedzieć, że wszystko działa i jesteśmy niezależni - stwierdza Łukasz Busz.

Żeby jednak lepiej zilustrować, z czym przyszło się zmagać zarządowi i pracownikom firmy, warto przypomnieć sytuację, w jakiej znalazła się 12 miesięcy temu. Z początkiem 2022 roku ceny gazu dostarczanego do Huty Szkła Gloss w Poniecu - rocznie zużywanych jest w niej około 5 mln metrów sześciennych tegoż paliwa - dostawca podniósł o kilkaset procent. Oznaczało to wzrost kosztów prowadzenia działalności przez firmę (udział gazu w ogólnych kosztach produkcji wyrobów oferowanych do sprzedaży przez poniecką hutę szkła zwiększył się z 40% do 60%), czego w żaden sposób nie dało się zbilansować podwyżką cen produkowanych zniczy (właściciele firmy byliby zmuszeni podnieść je o 60%).

Koszty gazu za pierwszy kwartał 2022 roku wyniosły w firmie Gloss ponad 5 mln zł. W samym styczniu, gdy podwyżki osiągnęły rekordowy poziom prawie 800%, były o 2 mln zł wyższe, niż w analogicznym okresie zeszłego roku.

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁ POD ZDJĘCIEM - KLIKNIJ, żeby PRZECZYTAĆ REPORTAŻ

Ceny gazu w 2022 roku - „Obniżka na podwyżkę”

Do tego momentu firma korzystała z gazu zaazotowanego, którego jedynym dostawcą na polskim rynku jest Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo. Jak mówi prezes Łukasz Busz, jeszcze przed zeszłorocznymi podwyżkami cen, które dla jego firmy na początku zostały ustalone na niebotycznym poziomie, próbował negocjować z PGNiG warunki umowy.

- Była głośna obniżka na podwyżkę o 450%. Ale tak to jest, gdy ma się rynek monopolistyczny i jednego sprzedawcę. Ja również chciałbym być w takiej sytuacji i mieć takich klientów, gdzie mogą im nagle podnieść cenę o 790%, następnie obniżyć na 450% i medialnie świętować sukces, że „przecież obniżyliśmy”. Uważam to za jawną niesprawiedliwość, do której z pewnością by nie doszło, gdyby rynek był konkurencyjny i jakikolwiek inny podmiot mógł mi sprzedawać gaz lub gdybym mógł go kontraktować na giełdzie. W dowolnym czasie, kiedy ja sobie tego życzę, a nie kiedy PGNiG daje „ofertę specjalną” - tłumaczy Ł. Busz.

Ponieważ negocjacje spełzły na niczym, 12 kwietnia 2022 roku piec hutniczy wygaszono, a automaty w hucie Gloss stanęły. Firmie zaczęło grozić widmo bankructwa. Pracę stracić miała 80-osobowa załoga zakładu, która dotychczas - pracując w pełnym cyklu produkcyjnym w systemie trójzmianowym 24h/7 dni w tygodniu - musiała przejść na tryb zatrudnienia od 7.00 do 15.00. Byle tylko nikogo nie zwalniać i zachować miejsca pracy.

Upadłość budowanej od trzech pokoleń rodzinnej firmy w Poniecu i wzrost bezrobocia w powiecie gostyńskim, nie były jedynymi możliwymi reperkusjami gospodarczymi. Zagrożeni byli także dostawcy powiązani z ponieckim przedsiębiorstwem: makulatury czy „stłuczki”. Sytuację udało się jednak opanować i od stycznia 2023 roku Huta Szkła Gloss w Poniecu znów pracuje pełną parą. Jak się to udało?

Cysterna do Huty Szkła Gloss w Poniecu przyjeżdża co dwa dni

Czas, w którym produkcja w firmie stała (trzy miesiące), poświęcono na remonty, m.in. pieca hutniczego. Jednocześnie zarząd nie widząc innego wyjścia, zdecydował się całkowicie przeorganizować system dostarczania paliwa do zakładu. Nie zrezygnowano z gazu jako źródła energii. Słyszeliśmy już wielokrotnie, że nie ma obecnie na rynku zamiennika, dzięki któremu możliwe byłoby dostarczanie podobnej ilości ciepła, jak z tego surowca. Zrezygnowano natomiast z usług... Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa.

- Wybudowaliśmy wspólnymi siłami, we współpracy z wieloma podmiotami, które sprzyjały nam i chciały dopomóc, 12 zbiorników na gaz płynny - każdy o pojemności 6700 litrów. Co dwa dni przyjeżdża co nas cysterna, ponieważ zapas, który mamy, jeżeli zatankujemy do pełna, wystarcza od 4 do 5 dni w zależności o wewnętrznego zużycia i pory roku. Wszystko jest przeliczone właśnie na te 4, 5 dni, więc co dwa dni musimy mieć dostawę całocysternową, żeby cały czas mieć zapas paliwa, którym zasilamy nasze piece hutnicze - wyjaśnia prezes Huty Szkła Gloss w Poniecu.

Tak więc z końcówką stycznia 2023 roku zawory w stacji przesyłowej na terenie firmy, przez które dopływał gaz zaazotowany od PGNiG, zostały zamknięte i zaczęto korzystać z paliwa płynnego (budowa instalacji gazowej trwała pół roku).

Gaz płynny "Jest tak samo dobry, a może nawet lepszy"

Łukasz Busz przyznaje, że sama technologia może i nie jest nowatorska, jeżeli chodzi o korzystanie z gazu płynnego, ale nie spotkał się dotychczas z jej wykorzystaniem na taką skalę w hutnictwie. Dotychczas nie był on alternatywą w jego branży, gdyż jego ceny były zawsze wyższe od gazu zaazotowanego, a to przede wszystkim przez wieloetapowy proces dostarczania do klienta. Od wydobycia, skroplenia, przesłania tankowcami do gazoportów, następnie do cystern kolejowych i wreszcie na ciężarówki.

- Gdyby całą operację można było sfinalizować i wybudować zbiorniki z dnia na dzień, dawno byśmy to zrobili. Ale po pierwsze trzeba było odbyć bardzo dużo rozmów z firmami, które sprzedają gaz płynny. Poza tym, jeżeli chodzi o piece hutnicze, to jest jedna z pierwszych takich instalacji i nie wiedzieliśmy, czy to w ogóle zadziała? Co mogę powiedzieć dzisiaj? Jesteśmy w dużym szoku, ponieważ nie spodziewaliśmy się, że pójdzie tak gładko. Nastawialiśmy się na dłuższy postój przedprodukcyjny, na problemy związane z przejściem z jednego gazu na drugi. Oczywiście jest jeszcze zbyt wcześnie, żeby powiedzieć, czy jest lepiej czy gorzej? Cały czas wszystko jest w fazie testów, badamy ilości zużycia, dobieramy osprzęt, żeby jak najbardziej zoptymalizować procesy produkcyjne. Ale na tę chwilę mogę śmiało powiedzieć, że jest to gaz tak samo dobry, a możliwe, że nawet lepszy - oznajmia szef zarządu Huty Szkła Gloss w Poniecu.

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁ POD ZDJĘCIEM - KLIKNIJ, żeby PRZECZYTAĆ

Wszystko ma jednak swoją cenę.

PGNiG "przejadło" pieniądze gromadzone latami

Udało się uratować firmę z prawie 60-letnią tradycją i kilkadziesiąt miejsc pracy. Jednak jej rozwój, poprzez ceny gazu narzucone w pierwszym kwartale oraz przestój w produkcji od kwietnia 2022 roku, został zahamowany na lata, a nawet na dekady. Skrzętnie gromadzone latami fundusze, które miały posłużyć powiększeniu zakładu; budowie całkowicie nowej linii, zwiększeniu 3-krotnie mocy produkcyjnych oraz zatrudnienia o 60% „zostały przejedzone przez PGNiG”.

Łukasz Busz otwarcie mówi, że gdyby nie ta odkładana „poduszka finansowa” jego firma zostałaby już dawno zniszczona przez paliwowego giganta. A tak, przedsiębiorstwo czeka okres stagnacji i borykania się „z raną, która jeszcze długo będzie się jątrzyć”.

- Mieliśmy plany rozwojowe, aby na rok 2025 postawić nową instalację. Niestety, musimy je włożyć do szuflady i będziemy o nich myśleć dopiero na 2035 lub nawet dalej 2038 rok. Zobaczymy, jak będzie wyglądać dalej kampania kolejnego pieca, która przeciętnie trwa od 8 do 12 lat. Miało być płynne przejście z jednej linii na drugą z hucznym otwarciem. Tymczasem potężne finanse zniknęły i 2022 rok kończymy ze stratą. Szkoda, że ta poduszka została zmarnowana - analizuje prezes.

Najważniejsze jest dobro zakładu. Resztę trzeba odłożyć na bok

Jednocześnie z optymizmem patrzy w przyszłość, bo jak mówi, po takich przejściach, można tylko z uśmiechem na ustach iść przed siebie. Dzięki „działaniom” byłego już dostawcy gazu udało mu się uniezależnić od jednego źródła tego surowca i nawet gdyby przyszło takie „tąpnięcie” na rynku cen paliw, jakie miało miejsce na początku 2022 roku, to jego firma będzie dużo bardziej odporna na wahania.

- Nie tyle cena jest ważna, ile jej stabilność. A taką daje możliwość podpisywania kontraktów długoterminowych ze stałą ceną, jakie mamy obecnie w przypadku gazu płynnego i prądu. Dzięki temu jesteśmy w stanie dobrać koszty, wdrożyć strategie biznesowe i nie musimy, dowiadując się w ostatnim momencie, zmieniać cen. Ponieważ jest to także szok dla naszych klientów mających swoje zobowiązania względem innych podmiotów. I tego systemu naczyń połączonych PGNiG niestety nie rozumie - dodaje prezes ponieckiej huty szkła.

Co ciekawe, mimo dotychczasowych przejść i faktu, że w maju 2022 roku wystąpił na drogę sądową przeciwko Polskiemu Górnictwu Naftowemu i Gazownictwu m.in. w związku ze wspomnianym system kontraktacji gazu, Łukasz Busz nie wyklucza, że w przyszłości będzie jeszcze współpracował z paliwowym gigantem.

- Jeżeli oczywiście ceny się zmienią, nie wykluczam takiej opcji. Z tyłu głowy muszę mieć dobro i wizję rozwoju zakładu, nie mogę kierować się własnym ego. W biznesie trzeba mieć szczęście, ale też nie można chować urazy - podsumowuje. 

KLIKNIJ ZDJĘCIE, żeby PRZECZYTAĆ ARTYKUŁ

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama