reklama

On bił, ona musiała uciekać z dzieckiem z domu. Koniec z tym?

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Fotolia

On bił, ona musiała uciekać z dzieckiem z domu. Koniec z tym? - Zdjęcie główne

foto Fotolia

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościOd lat mówi się, że w polskim prawie brak jest przede wszystkim rozwiązań systemowych, które chroniłyby przed przemocą domową. Dlatego każdy pomysł, który może przeważyć szalę na stronę pokrzywdzonych, jest na wagę złota. Do takowych z pewnością należy, co podkreślają eksperci ustawy antyprzemocowa wprowadzona pod koniec 2020 roku, mająca pozwolić na skuteczniejszą walkę ze sprawcami przemocy domowej, a z drugiej strony lepiej chronić jej ofiary. W skrócie: policjant będzie miał prawo usunąć sprawcę przemocy z mieszkania.

"Twój parasol"

Czy wiecie, że w Polsce od grudnia 2019 roku działa aplikacja, ktora ma pomagać ofiarom przemocy w rodzinie? Nazywa się "Twój Parasol". Powstała na wzór podobnych inicjatyw w innych krajach, aby ofiary miały możliwość powiadomić o sytuacji zagrożenia bez zwracania uwagi oprawcy.

Zgodnie z nazwą aplikacja sprawia wrażenie serwisu pogodowego umożliwiającego dokumentowanie incydentów przemocy domowej w formie zdjęć i filmów, ale przede wszystkim ma policję "na szybkim wybieraniu". Wystarczy tylko nacisnąć przycisk, a służby otrzymają współrzędne ofiary i powiadomienie o zagrożeniu

Ale dlaczego o tym wszystkim piszemy? Dlatego, że liczba przypadków przemocy domowej rośnie w zastraszającym tempie. Wszystko przez pandemię. Przymusowa izolacja sprawiła, że ofiary są zmuszone spędzać ze swoimi oprawcami w czterech ścianach jeszcze więcej czasu. I tak w szczytowych momentach rozprzestrzeniania się koronawirusa, gdy obowiązywał powszechny zakaz przemieszczania się przykładowo kobieta, która chciała uciec od bijącego ją męża miała ograniczone pole działania. Bo nie mogła wymówić się wyjśćiem do przyjaciółki czy do kosmetyczki. Sytuacja stawała się i tak naprawdę nadal jest bardzo trudna.

Od lat mówi się, że w polskim prawie brak jest przede wszystkim rozwiązań systemowych, które chroniłyby przed przemocą domową. Dlatego każdy pomysł, który może przeważyć szalę na stronę pokrzywdzonych jest na wagę złota. Do takowych z pewnością należy, co podkreślają eksperci, regulacja wprowadzona pod koniec ubiegłego roku mająca pozwolić na skuteczniejszą walkę ze sprawcami przemocy domowej, a z drugiej strony lepiej chronić jej ofiary. W skrócie: policjant będzie miał prawo usunąć sprawcę przemocy z mieszkania.

To oprawcę czeka eksmisja

- To rewolucja. Wreszcie doczekaliśmy się sytuacji, w której ktoś, kto robi zło, opowiada od razu za nie. A nie jak do tej pory: krzywdził, a potem siedział sobie w kapciach przed telewizorem, podczas gdy policja pomagała się spakować ofierze - ocenia Mirosław Sobkowiak, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Gostyniu nowe zapisy tzw. ustawy antyprzemocowej, które z końcem listopada 2020 r. weszły w życie.

Nie raz i nie dwa pisaliśmy o przypadkach przemocy w rodzinie i elementem bardzo często łączącym te sprawy była sytuacja, której nie da się inaczej określić jak „patologiczna”. Otóż kobieta (to płeć najczęściej widnieje w statystykach ofiar), niejednokrotnie z małoletnim dzieckiem, nie dość, że „obrywała” od swojego partnera, bądź innego domownika, to jeszcze na jej barki spadał ciężar poszukania sobie schronienia.

- Do tej pory niestety było tak, że w czasie interwencji i innych sytuacji to, co mogli zrobić interweniujący - w 99% są nimi policjanci - to jedynie zaproponować kobiecie, żeby pojechała razem z nimi i przez jakiś czas na przykład znalazła schronienie w ośrodku interwencji kryzysowej - tłumaczy dyrektor gostyńskiego PCPR-u.

Opowiada także, że w czasie niezliczonych interwencji często słyszał od ofiar, ale też i od policjantów, jakie to niesprawiedliwe. Zamiast sprawcy karana jest była ofiara i to podwójnie: raz przez domownika, który fizycznie bije bił ją i maltretował, ale też stosował przemoc psychiczną, drugi raz przez system zmuszający do opuszczenia miejsca dla niej najważniejszego - domu.

„Gdzie spędzę najbliższą noc?”

Nowy przepis ustawy antyprzemocowej przyznaje funkcjonariuszom policji i Żandarmerii Wojskowej uprawnienia do wydawania wobec sprawcy nakazu opuszczenia wspólnie zajmowanego mieszkania i zakazu zbliżania się do jego bezpośredniego otoczenia. Taki nakaz lub zakaz (policjant lub żandarm może je zastosować razem w tym samym przypadku stosowania przemocy domowej) ma natychmiastową skuteczność. Funkcjonariusz ma prawo je wykorzystać zarówno w przypadku bezpośredniej interwencji wobec osoby stosującej przemoc domową, jak i w sytuacji, gdy pozyska informacje o niepokojących zdarzeniach od ofiary. Niezastosowanie się do wydanego zakazu lub nakazu grozi nałożeniem grzywny (do 5.000 zł), karą aresztu lub ograniczeniem wolności (art. 66b kodeksu wykroczeń).

- Dotychczas nie mieliśmy narzędzia, żeby przeciwdziałać temu zjawisku. Co prawda pojawił się parę lat temu w prawie pierwszy krok w dobrą stronę, mianowicie możliwość wnioskowania przez policjantów w najbardziej drastycznych przypadkach przemocy domowej o to, żeby prokurator, już bez zgody sędziego, na 3 miesiące wydawał taki nakaz opuszczenia mieszkania. Oczywiście musiał być spełniony szereg warunków. Takie sytuacje pojedynczo miały miejsce, natomiast nie było narzędzia systemowego - opowiada M. Sobkowiak.

Ekspert ma nadzieję, że zmiana prawa dotrze do świadomości osób, które uciekają się do stosowania przemocy i będą „powstrzymywały się od zachowań krzywdzących ich najbliższych”.

- Dotychczas nasi policjanci nie mieli okazji stosować tego środka prawnego - mówi podkomisarz Sebastian Myszkiewicz, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Gostyniu.

Nałożony nakaz eksmisji lub zakaz zbliżania się obowiązuje przez 14 dni. Przedłużyć go może jednak sąd, do którego z wnioskiem powinien się zwrócić pokrzywdzony. Postępowanie w tej sprawie będzie przeprowadzane w trybie przyspieszonym. Orzeczenie zostanie wydane w ciągu miesiąca od złożenia wniosku.

Z nakazem na drzwiach raczej nie będą czuli się komfortowo

Jedyne zastrzeżenia, które można mieć do nowych regulacji, to sposób powiadamiania społeczeństwa o konkretnych przypadkach pomocy domowej. Odbywa się to poprzez wieszanie policyjnego nakazu/zakazu na drzwiach mieszkania zajmowanego przez sprawcę i jego rodzinę. O ile na domach jednorodzinnych może to jeszcze ujść uwadze postronnych (a przecież nie o to chodzi), o tyle w większych skupiskach mieszkańców - jak blokowiska - budzi to spore wątpliwości. Bo znów możemy poniekąd mówić, że ofiara jest karana. Z jednej strony informacja trafia w sprawcę, i to, zdaniem specjalistów jest dobre, bo „powinien być wskazany, również napiętnowany, żeby miał poczucie, że jego zachowania, do tej pory schowane w murach domowych jednak są widoczne i żeby wszyscy go identyfikowali”.

Druga strona medalu jest jednak taka, że ta część rodzina, która w tych czterech ścianach pozostaje prawdopodobnie będzie się czuła mało komfortowo, gdy społecznie pokaże się jej problemy. Kobieta może być wskazywana przez sąsiadów, a dzieci wytykane w szkole przez koleżanki i kolegów, gdy tymczasem w niczym nie zawiniły. Dlatego środowisko pracowników pomocy społecznej ma zamiar wnioskować o uregulowanie tej kwestii innymi drogami, aby nie miała tak publicznego wymiaru.

- To można rozwiązać na dzisiaj w ten sposób, że dzielnicowy może przejść po sąsiadach, poinformować o zaistniałej sytuacji w wersji zupełnie mniej szkodliwej, mniej obciążającej ofiarę, ale myślę bardziej skutecznej. Bo w ten sposób policjant daje do zrozumienia, że oczekuje informowania, że ktoś łamie taki zakaz, a wtedy ludzie chętniej to robią, mają instrukcje i wiedzą, co zrobić. Natomiast w sytuacji, kiedy tylko przeczytają coś takiego na drzwiach, a zobaczą tego mężczyznę w pobliżu, nie zawsze zareagują, bo nie zdają sobie sprawy, że warto wziąć telefon, poinformować policję, a ona już wie, co ma zrobić z takim zgłoszeniem - wyjaśnia Mirosław Sobkowiak.

Najmłodsi dodatkowo chronieni

Ustawodawca szczególną ochroną objął także małoletnich doświadczających przemocy domowej. Stało się to ważne zwłaszcza w warunkach wymuszonej izolacji w czterech ścianach spowodowanej pandemią koronawirusa. W tym kontekście kluczowe są trzy zapisy ustawy antyprzemocowej.

Po pierwsze, funkcjonariusz nakładający nakaz eksmisji lub zakaz zbliżania się ma ocenić ryzyko zagrożenia życia lub zdrowia odrębnie wobec dziecka i wobec dorosłego domownika. Po drugie - w sytuacji, gdy dom zamieszkuje osoba małoletnia, o zgłoszeniu przemocy powiadomiony zostanie, oprócz zespołu interdyscyplinarnego, właściwy miejscowo sąd opiekuńczy. I po trzecie - przesłuchanie dziecka odbywać się będzie na specjalnych zasadach i tylko w sytuacjach, gdy jest absolutnie niezbędne.

- Najtrudniejsza sytuacja jest w przypadku dzieci. One, w ramach swojej lojalności z rodzicami, nie poinformują najczęściej o tym, co się dzieje w ich domu. Ale też nie robią tego, bo się boją krzywdziciela, boją się, bo są od niego zależne, na co dzień mieszkając wspólnie. W mojej ocenie dzieci są w takiej grupie mało niewykrywalnej, nieujawnianych sytuacji przemocowych - oznajmia dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Gostyniu.

Dlatego bardzo ważne jest, że to sprawca przemocy będzie musiał natychmiast opuścić mieszkanie.

- Tego, o czym mówię, nie uregulujemy ustawowo, do tego potrzebna jest też zmiana mentalności  nas samych: na wsi czy w mieście, w domu czy w bloku, na ulicy i pewnych postaw, które w nas narosły i przekonań, żeby nie wtrącać się w czyjeś życie. Dlatego, jeżeli mamy podejrzenie, to mamy też prawo, a w moim odczuciu przede wszystkim społeczny obowiązek informowania służb: policję, pomoc społeczną, że dzieciom, kobiecie, czasami też mężczyźnie dzieje się jakaś krzywda i warto to sprawdzić, żeby uniknąć najgorszego. W związku z tym myślę, że przypadku zagrożenia przemocą w rodzinę zasada „niewtrącania się w czyjeś życie” nie powinna obowiązywać. To nie jest donosicielstwo, to nie jest kapusiostwo, to jest konieczne działanie, żeby pomóc innym osobom - podsumowuje M. Sobkowiak.

Statystyki policyjne dotyczące przypadków przemocy domowej na terenie powiatu gostyńskiego

Ilość wydanych niebieskich kart:

  • 2018 - 102 (miasto - 57, wieś - 45)
  • 2019 - 90 (miasto - 46, wieś - 44)
  • 2020 (14 grudnia) - 102 (miasto - 44, wieś - 58)
 

Przypadki stosowania przemocy domowej według płci sprawców:

  • 2018 - kobiety - 6, mężczyźni - 96
  • 2019 - kobiety - 12, mężczyźni - 78 (1 nieletni)
  • 2020 (do 14 grudnia) - kobiety -15, mężczyźni - 88
 

Przypadki stosowania przemocy po alkoholu:

  • 2018 - 57 mężczyzn
  • 2019 - kobiety - 3, mężczyźni - 45
  • 2020 (14 grudnia) - kobiety - 7, mężczyźni - 54
 

Zatrzymani w wyniku stosowania przemocy domowej:

  • 2018 - 27 mężczyzn
  • 2019 - kobiety - 1, mężczyźni - 14
  • 2020 (14 grudnia) - kobiety - 1, mężczyźni - 11
 

Przydatne telefony:

W sytuacjach interwencyjnych i kryzysowych można dzwonić pod numerem telefonu 47 77 25 297 w dni robocze od 7:00 do 15: 00, a w środy do 18:00.

Partner PCPR w Gostyniu - Ośrodek Mediacyjny w Gostyniu, prowadzony przez Stowarzyszenie „DZIECKO” uruchomił w czasie epidemii telefoniczne dyżury wolontariuszy - specjalistów interwencji kryzysowej i pomocy psychologicznej. Dyżurują oni pod numerem telefonu: 725 167 236 w poniedziałki, wtorki, czwartki i piątki od 19:00 do 20:00.

Ciekawostki

Instytucje pomocy społecznej i organy ścigania odnotowują w swoich statystykach przede wszystkim mężczyzn jako sprawców przemocy domowej. Jednak, jak wynika z danych, kobiety też potrafią ją stosować. Są jej sprawczyniami m.in. jako matki, córki wobec starszych, coraz mniej wydolnych rodziców. Stosują przemoc wprost fizyczną, ale dużo częściej przemoc w sensie odosabniania, nieudzielania pomocy i znęcania się psychicznego.

Ustawa antyprzemocowa - zapis dodany do ustawy o policji m.in. art. 15 aa, ust. 1 stanowi, że

"Policjant ma prawo wydać wobec osoby stosującej przemoc w rodzinie w rozumieniu przepisów ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, stwarzającej zagrożenie dla życia lub zdrowia osoby dotkniętej tą przemocą, nakaz natychmiastowego opuszczenia wspólnie zajmowanego mieszkania i jego bezpośredniego otoczenia, zwany dalej „nakazem”, lub zakaz zbliżania się do mieszkania i jego bezpośredniego otoczenia, zwany dalej „zakazem".

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE