W przerwie zimowej uległ zmianie skład zarządu pogorzelskiego Lwa. Nowym prezesem został Wojciech Zygner, zastępując Macieja Kaniewskiego, który z kolei został klubowym skarbnikiem.
Miniona runda nie była udana dla Lwa. Celem było miejsce w górnej połowie tabeli. Zaczęło się dość optymistycznie, lecz im dalej w las… - Załapaliśmy kilka kontuzji z podstawowego składu i musieliśmy się posiłkować młodymi zawodnikami, którzy stawiali pierwsze kroki w seniorskiej piłce – tłumaczy nowy prezes Lwa. W trakcie rundy jesiennej z prowadzenia zespołu zrezygnował drugi trener Dominik Waleński. Do końca ligowych zmagań zespół prowadził Damian Przykota, który po zakończeniu rundy także podał się również do dymisji. Nowy prezes musiał uporać się ze znalezieniem nowego trenera. Wybór padł na Jerzego Andrzejewskiego, który będzie piastował stanowisko trenera Lwa już po raz trzeci. Mimo zmiany na stanowisku prezesa Lwa nie zmieniły się priorytety. Najważniejszą sprawą dla zarządu jest, aby w zespole występowało jak najwięcej mieszkańców gminy. - Po to dostajemy pieniądze z gminy, by inwestować je w pogorzelską młodzież – wyjaśnia prezes Zygner. W przerwie z gry zrezygnowali Michał Curyk, Mikołaj Curyk i Michał Wielowiejski. Byli to trzej najbardziej doświadczeni gracze Lwa. - Mamy nadzieję, że na ich miejsca szybko wskoczą młodzi adepci piłki i godnie zastąpią ich na boisku – przyznaje Zygner. Do gry wracają Maciej Dorczyk i Sebastian Chudy. Do drużyny przymierzany jest także Mikołaj Konieczny. - Jesteśmy pewni, że Lew będzie miał najmłodszy skład w lidze. Mimo to nie załamujemy rąk, ponieważ w tych zawodnikach tkwi bardzo duży potencjał. Potrzebne jest tylko „ogranie” i wyniki powinny same przyjść. Mamy nadzieję, że ci zawodnicy będą stanowić trzon drużyny – podsumowuje klubowy włodarz.