Rolnicy musieli spełnieć dwa warunki, żeby dostać 100 tys. zł wsparcia
Do 26 listopada rolnicy mieli czas na złożenie wniosków na „Inwestycje zapobiegające zniszczeniu potencjału produkcji rolnej”. Z kolei 30 listopada minął ostateczny termin na przygotowanie przez producentów trzody chlewnej planów bezpieczeństwa biologicznego. O wsparcie, sięgające nawet 100 tys. zł mogły ubiegać się dwie grupy beneficjentów – rolnicy, którzy zajmują się chowem lub hodowlą trzody chlewnej oraz spółki wodne lub związki spółek wodnych. Spośród wszystkich wniosków, które dotychczas wpłynęły do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa wszystkie złożyli rolnicy, którzy chcą chronić swoje gospodarstwa przed ASF. Warunkiem otrzymania pomocy było prowadzenie chowu lub hodowli nie mniej niż 50 sztuk trzody chlewnej bądź zrealizowanie zobowiązania rolno-środowiskowo-klimatycznego.W ramach „Inwestycji zapobiegających zniszczeniu potencjału produkcji rolnej” refundacji podlegało do 80 proc. kosztów kwalifikowanych. Zalicza się do nich m.in. utworzenie lub zmodernizowanie niecki dezynfekcyjnej, wyposażenie gospodarstwa w urządzenie do dezynfekcji czy budowę lub przebudowę magazynu do przechowywania słomy dla świń. Wsparcie mogło być również przyznane na wykonanie ogrodzenia terenu wokół chlewni wraz z bramami czy furtkami.
Zwrotowi podlegało do 80 proc. kosztów określonych według standardowych stawek jednostkowych, które wynoszą:
- 230 zł - koszt wykonania metra bieżącego ogrodzenia;
- 2.100 zł - koszt wykonania bramy;
- 710 zł - koszt wykonania furtki. Pomoc finansowana jest z budżetu PROW 2014-2020.
W obawie przed ASF najchętniej nawet weterynarza by nie wpuścili
Tak więc z jednej strony mamy rolników, którzy robią wszystko, aby nie dopuścić śmiertelnie groźnego dla świń wirusa do swoich chlewni. Przykładowo, aby nie wpuszczać do swoich gospodarstw wozów przewożących padłe zwierzęta do zakładów utylizacji - zdarzało się w przeszłości, że pojazdy te jeździły od gospodarza do gospodarza wożąc sztuki zarażone ASF, tym samym zwiększając ryzyko rozprzestrzenienia się wirusa lub co najmniej liczbę gospodarstw kontaktowych - swoje zdechłe sztuki rolnicy wywożą przed zabudowania i niecki dezynfekcyjne własnym sprzętem.Nawet kierowcy „z bakutilu” mają zakaz wychodzenia z pojazdu, a właściciel raz w miesiącu jedzie i „podpisuję utylizację”. Niektórzy w środkach ostrożności chcieliby się posunąć nawet dalej.
- Przy takiej ilości stad trzody chlewnej, jakie my mamy jest dużo większe ryzyko przywiezienia ASF do domu. Przecież dzisiaj bardzo duże zagrożenie jest, i nikt nie chce o tym mówić, ze strony weterynarzy kontrolujących stada. Jeżdżą od gospodarstwa do gospodarstwa i teraz te „folijki”, te jednorazówki, które mają na butach, co one są w stanie pomóc, jak to po 5 metrach jest dziura na butach. To by musiał z pół godziny weterynarz stać w tej niecce - tłumaczy jeden z naszych hodowców świń.
„Ja się pytam, jak to jest możliwe?”
Druga strona medal jest jednak taka, że są hodowcy, którzy za nic mają zasady bioasekuracji. Bo jak inaczej można nazwać postępowanie rolnika i sytuację przedstawią nam przez jednego z okolicznych myśliwych, który natknął się na coś co nazywa „skrajnym przypadkiem głupoty”.
- Ja nie wiem, jak to jest możliwe, że znajduję w oborniku siedem świńskich łbów i to są nie są szczątki prosiaków, ale sztuk po 40 - 50 kilogramów. Więc pytam się, gdzie są na to certyfikaty? Bo podobno, jak się maciora oprosi to prosiak ma od razu zakładany znacznik na ucho, jest na to wypisane świadectwo, że jest z takiej i takiej hodowli. Ja rozumiem, że w każdej hodowli zdarzy się, że coś padnie, bo innej możliwości nie ma, ale wtedy należy to zgłosić do utylizacji. Jest zdjęte świadectwo, wypisana sztuka z ewidencji ilościowej, znacznik anulowany i wszystko. Dlatego jeszcze raz się pytam: jak to jest możliwe, że świnie leżą zagrzebane w oborniku, do tego się dobierają lisy, wilki, psy i Bóg wie jeszcze co, a przed chlewem w ramach bioasekuracji leży kawałek dywanu - opowiada zbulwersowany członek jednego z naszych kół łowieckich.
To już sprawa nawet dla policji
Druga skrajna sytuacja może podlegać już nie tylko karom ze strony Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Gostyniu, ale spokojnie wchodzi w zakres działań policji. Jeden z naszych Czytelników opisuje sprawę sarny zagryzionej przez psy na polu.
- Nawet się bałem wyjść z samochodu, także robiłem zdjęcia 5 metrów od tych psów, jak tę sarnę szarpały. Jak można trzy tak duże psy puścić samopas? Teraz dajmy na to latają cały dzień czy noc, no znajdą dzika padłego, najedzą się czy choćby podrapią. Rano przyjdą do domu, „do ciepłego”, na przykład do chlewni i już rolnik ma za dwa dni problemy ze świniami u siebie. Nikt nie chce o tym mówić, dopiero jak człowiek ugryzą, to jest problem. To już jest lekceważenie wszystkiego i wszystkich: swojego gospodarstwa łącznie z sąsiadami - mówi nam zgłaszający sprawę.
Słoma przyjeżdża zewsząd
Zdaniem niektórych środki zaradcze powinny zostać także przedsięwzięte przy transporcie słomy z pola. Szczególnie dużo mówi się u nas o ściółce po stwierdzeniu, że to prawdopodobnie wraz ze słomą wirusa ASF dostał się do gospodarstwa w Golejewie (powiat rawicki), komplikując także sytuację rolników z powiatu gostyńskiego.Służby weterynaryjne zwracają uwagę, że „słoma nie może być wykorzystywana na ściółkę dla trzody chlewnej, jeżeli pochodzi ona z obszaru objętego ograniczeniami lub obszaru zagrożenia, chyba że słomę taką poddano obróbce w celu unieszkodliwienia wirusa ASF lub składowano w miejscu niedostępnym dla dzików przez co najmniej przez 90 dni przed jej wykorzystaniem”.
- A u nas? Ile ludzie wozi słomę z Niechlowa, z Góry Śląskiej, z Tarnowej Łąki i jeszcze dalej - jadą z nią przez dwa powiaty, przez Rydzynę, Poniec, Krobi nie wiadomo z czym w środku. Ostatnio pełno jej było w studzienkach kanalizacyjnych, które aż się pozatykały. I proszę mi powiedzieć, jak tutaj ten ASF ma się nie roznieść? - komentuje mieszkaniec powiatu gostyńskiego.
Janina Świerczyńska, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Gostyniu
Powiatowy Lekarz Weterynarii nie nałożył od początku 2021 roku mandatów ani kar administracyjnych na rolników, którzy nie przestrzegają zasad bioasekuracji wynikających z Rozporządzenia Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 10 sierpnia 2021 r. w sprawie środków podejmowanych w związku z wystąpieniem afrykańskiego pomoru świń oraz uchylonego Rozporządzenia Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 6 maja 2015 r. w sprawie środków podejmowanych w związku z wystąpieniem afrykańskiego pomoru świń.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.