Po pięciu miesiącach oczekiwania na pogodę, a później na złagodzenie restrykcji sanitarnych po nadejściu pandemii, drużyna Staliner z Zespołu Szkół Zawodowych w Gostyniu w końcu mogła przeprowadzić testy terenowe. Skorzystała z pomocy motolotniarza z sąsiedniego powiatu śremskiego.
Przypomnijmy - uczniowie z klasy trzeciej technikum mechatronicznego z „zawodówki” biorą udział w niecodziennym projekcie, zorganizowanym przez Europejską Agencję Kosmiczną (ESA) i warszawskie Centrum Nauki Kopernik. Przeszli etap eliminacji konkursowej i znaleźli się w finałowej dziesiątce najlepszych drużyn z Polski. Pod okiem nauczyciela fizyki Michała Żurawskiego od wielu miesięcy pracują nad projektem dotyczącym smogu. Skonstruowali „satelitę”, który miał wzbić się w powietrze. Ekipa mechatroników postawiła sobie bowiem pytanie, jak wysoko trzeba by mieszkać, żeby nie czuć smogu? Testy w końcu mogły być przeprowadzone.
- Przeprowadziliśmy próby terenowe na dużych wysokościach. Dużych w tym wypadku oznacza kilkaset metrów. To pułap nieosiągalny dla drona, ale już dla motolotni jak najbardziej. Dzięki uprzejmości pana Roberta Jankowiaka z Księginek, zbudowany przez uczniów model satelity wykonał trzykrotny zrzut – wyjaśnia Michał Żurawski, opiekun grupy, nauczyciel z ZSZ.
Czas na analizę
Podczas pierwszej próby model utracił spadochron zaraz po zrzucie i z szybkością ponad 30m/s uderzył w grunt. O dziwo przetrwał i dalej zbierał dane, uszkodziła się jedynie obudowa.
- Na szczęście zabraliśmy ze sobą trzy działające prototypy, tak na wszelki wypadek. Jeden zamontowaliśmy na stałe do motolotni, a dwa wykonywały zrzuty. Po stracie jednego, drugi wykonał jeszcze dwa udane lądowania - mówi dalej nauczyciel.
Drużyna Staliner testy skończyła późnym wieczorem, przed godz. 23.00. Są zadowoleni.
- Analiza zgromadzonych danych zajmie nam kilka dni, ale z pewnością będziemy gotowi na finał – stwierdzają uczniowie.
Przed nimi finały
Finał konkursu odbędzie się w tym roku, ale „w częściach”. Dla ekipy z gostyńskiej szkoły będzie on miał miejsce na lotnisku w Lesznie 22 lipca, będą w nim uczestniczyć jeszcze dwie drużyny z Zielonej Góry. Po finałach terenowych, podczas których odbędzie się zrzut z wysokości 0,5 km, nastąpią (27 lipca) prezentacje wyników w formie telekonferencji. Wtedy dowiemy się, która z dziesięciu drużyn weźmie udział w finałach europejskich.
- Tak naprawdę wszystko przed nami, choć wielką niewiadomą pozostaje to, jak w praktyce będą wyglądać eliminacje na szczebli międzynarodowym – mówi Michał Żurawski.
Dodaje:
- Serdecznie dziękujemy panu Robertowi Jankowiakowi z Księginek, pasjonatowi motolotniarstwa, który całkowicie bezkosztowo zaoferował się wznieść z naszymi sondami i wykonać zrzut. Dodatkowo podczas poszukiwań, wraz z jednym z uczestników w roli nawigatora, brał udział w lokalizacji urwanego spadochronu z powietrza. Warto wspomnieć, że z panem Robertem istnieje możliwość odbycia lotu zapoznawczego okolicy, przy okazji podziwiając piękno naszej małej ojczyzny z lotu ptaka.
Aktualizacja:
Uczniowie odczytali i przeanalizowali zebrane dane. Wynika z nich, że prędkość spadania spadochronu wyniosła tuż nad ziemią 160 km/h, a jakośc powietrza jest wyraźnie lepsza powyżej 600 m.