Samochód osobowy i traktor to uczestnicy kolizji, do której doszło dziś przed południem na prostym odcinku drogi pomiędzy Łęką Małą a Aleksandrowem (gm. Poniec). Mieszkańcy gminy Poniec wybrali się oplem na zakupy. Jak mówili, niedzielne plany i humor, a także lusterko w aucie zepsuł im... traktorzysta.
Ciągnik rolniczy jechał od strony Gostynia, a samochód marki Opel Vectra nadjeżdżał od strony Łęki Małej. Droga w tym miejscu jest wąska, na poboczach rosną drzewa. Kiedy pojazdy się mijały, rolniczy ciągnik, a właściwie maszyna, która była doczepiona do niego, zahaczyła o lusterko opla.
- Widziałem, że kierowca ciągnika porusza się „na pełnych kotłach”. Nie zważał na jadący z przeciwka samochód, chociaż miał doczepioną szeroką maszynę rolniczą. Miał szansę się zatrzymać, zjechać - było miejsce między drzewami. Ale traktorzysta uznał chyba, że jeśli jedzie bardzo szybko i ciągnik jest szeroki, to ma pierwszeństwo i jemu miejsce na drodze się należy. W końcu zatrzymałem się na pasie, między drzewami - relacjonował kierowca opla. Mimo wszystko pojazdy się otarły.
Kiedy okazało się, że lusterko w oplu od strony kierowcy jest zniszczone i nie ma szans na porozumienie miedzy uczestnikami zdarzenia, wezwano policję. Zanim funkcjonariusz KPP w Gostyniu dojechał na miejsce zdarzenia, traktorzysta zniknął. - Wygląda to, jakby zwiał, zostawiając traktor na polu - stwierdził kierowca "osobówki." Policjant zdążył wysłuchać wyjaśnień prowadzącego opla. Nagle traktorzysta pojawił się, przywieziony przez kolegów. I rozpętała się kłótnia, gdyż kierowca ciągnika twierdził, że nie miał szans i miejsca, aby zjechać na pobocze, bo "osobówka" zajęła sporą część drogi.
Czytaj o dożynkach w Głogininie