- Podczas pobytu władz wojewódzkich i pani premier w powiecie gostyńskim, na placu przed komendą powiatową PSP w Gostyniu zabrakło jednego miejsca dla strażaka-ochotnika. Mógł to być prezes powiatowego zarządu OSP, zarządu gminnego (...). Warto było wtedy pokazać, że mamy jeszcze jednostki OSP, dzielnie działające na terenie powiatu gostyńskiego i tylko jedną jedyną państwową straż pożarną – powiedział Grzegorz Marszałek, szef OSP w Karolewie, wyznając, co go zabolało podczas wizyty premier Beaty Szydło. Podkreślił, że tym zaniedbaniem poczuła się dotknięta większość strażaków-ochotników.
W gminie Borek, w sali widowiskowej ośrodka kultury wczoraj odbyła się uroczysta kolacja dla strażaków-ochotników, którzy ratowali mieszkańców, ich dobytek, a także odblokowywali zawalone drzewami drogi po nawałnicy, jaka przeszła przez powiat gostyński 11 sierpnia. Podczas spotkania analizowano działania strażaków, mówiono nie tylko o sprawnie prowadzonej akcji usuwania skutków nawałnicy, ale także o błędach, zaniedbaniach i usterkach, jakie zaistniały podczas wykonywanej pracy strażaków-ochotników. Grzegorz Marszałek, prezes OSP w Karolewie i wiceprezes zarządu wojewódzkiego OSP RP w Wielkopolsce przyznał, że ma ogromny żal do organizatorów wizyty Prezes Rady Ministrów w powiecie gostyńskim. - W świat poszedł komunikat – nie wiem, na którym szczeblu został przekrzywiony, wypaczony – że w Wielkopolsce kilka tysięcy razy wyjeżdżali do pomocy zawodowi strażacy. Ale nigdzie nie mówiło się o strażakach-ochotnikach. Tylko zostało wspomniane, że państwowa straż pożarna wyjeżdżała, aby usuwać skutki nawałnicy. Mam pytanie wobec tego: 100 ochotników z gminy Borek, którzy wzięli udział w tej akcji, jest namiastką tego wszystkiego? Niech będzie 30% dla równowagi w statystyce, ale nigdzie o tym nie powiedziano – mówił Grzegorz Marszałek, zwracając uwagę na zakłamane informacje, przekazywane po nawałnicy przez telewizję publiczną. – Dlaczego w eter poszła informacja, że w Wielkopolsce po nawałnicy działała państwowa straż pożarna? To jest nieprawda. Nie wiem, w jakiej skali, ale w naszej gminie Borek OSP działała bez wsparcia państwowej straży pożarnej (...) – dodał.
Burmistrz Borku Marek Rożek podkreślił, że pani premier wie o tym, że gmina Borek Wlkp. była ratowana po nawałnicy przez strażaków-ochotników. – Mówiłem o tym, dziękowałem też pracownikom ZAZ w Leonowie i spółdzielni socjalnej. Nie jest to tak, że nigdzie nie poszła o was informacja – powiedział.
Więcej w najbliższym numerze "Życia Gostynia"