reklama

Zaprosił władze na drogę

Opublikowano:
Autor:

Zaprosił władze na drogę - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Mieszkaniec ulicy Świętego Marcina w Piaskach zaprosił do obejrzenia chodnika władze gminne i przedstawicieli powiatu. Niestety, z tych ostatnich na miejscu stawił się tylko radny Krzysztof Nawrocik. Mimo zaproszenia na miejsce nie przyjechali wicestarosta Janusz Sikora i Grzegorz Mayer dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Gostyniu. A administratorem drogi, przy której mieszka piaskowianin jest właśnie powiat. O trasie przy ulicy Świętego Marcina w Piaskach pisaliśmy dwa tygodnie temu przy okazji łatania dziur i naprawy studzienek. Wycięte w asfalcie łaty i tablice ostrzegawcze na środku drogi pozostawiono na weekend. Samochody nie mieściły się na jezdni między tablicami a dziurami i wjeżdżały na chodnik, który został uszkodzony.

To jest katastrofa

Naprawa chodnika skłoniła do działania Norberta Matuszewskiego. Zdenerwowało go to, że zostanie tylko naprawiony, a nie przedłużony przynajmniej do torów kolejowych - w kierunku Pogorzeli. Stąd zwołał zebranie. Oprócz dziennikarzy na miejsce zaprosił radnych gminnych: Irenę Różalską, Grzegorza Naskręta i Waldemara Niedzielę. Wójt też był zaproszony, jednak przybyć nie mógł - miał już umówione inne spotkanie. Piaski mają dwóch rajców powiatowych: Krzysztofa Nawrocika z SLD i Krzysztofa Deutscha z SKW. Tego pierwszego mieszkaniec zaprosił, a do drugiego, jak stwierdził, nie miał kontaktu. - Dzwoniłem do pana wicestarosty. Obiecał, że być może jak mu się uda, to przyjedzie. Pan Mayer powiedział od razu, że nie, bo musi mieć zgodę wicestarosty, żeby mógł wyjechać na jakiekolwiek spotkania z mediami. Nie wiem, czy nie chcą przyjechać, czy co.

Naprawiali drogę dwa tygodnie temu. Proszę zobaczyć, jaka dziura pod studzienką - mówił Norbert Matuszewski. Wyjaśniał, że dla bezpieczeństwa należałoby chodnik przedłużyć. - A jeśli będzie taka możliwość, żeby gmina się dołożyła i połączyć ze ścieżką rowerową za torami. Tam jest katastrofa - dzieci wyjeżdżają ze ścieżki bezpośrednio pod tiry. To jest nie do przyjęcia, żeby dziecko puścić rowerem - tłumaczył. Mieszkaniec złożył w tej sprawie pismo do powiatu. Oficjalnej odpowiedzi nie dostał, jedynie ustną od Grzegorza Mayera, że pieniędzy na to nie ma.

- Wójt zrobił, co mógł. Chodzi o złapanie wody ze skarpy, która płynie bezpośrednio na ulicę. Skierowano ją bezpośrednio do rowu, ale co z tego, skoro płynie z piaskiem i za chwilę rów będzie zatkany. Jest nie pogłębiony, każdy umywa ręce, bo to jest ponoć kolei. Trzeba by przepust udrożnić pod drogą - zauważył Norbert Matuszewski. Skarpa jest wykorzystywana do przejazdu na osiedle powyżej Świętego Marcina. Tak naprawdę, to „dzika” droga. W efekcie eksploatacja prowadzi do tego, że podczas opadów woda z piaskiem impetem wylewa się na trasę do Pogorzeli. - Jeżeli nie jest gminna i w ogóle to nie droga, dlaczego samochody jeżdżą? Postawić szlaban, zamknąć. Nie może tak być, że sobie ktoś jeździ po terenie gminnym. Nikt nie potrafi tego utrzymać w należytym porządku. Ile można naprawiać do prywatnych zjazdów. Problem będzie rozwiązany - skarpa zarośnie i woda na drogę nie poleci - mówił Norbert Matuszewski. Co na to władze i radni? czytaj w aktualnym "Życiu". (iza)

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE