- Było za łatwo - tak w pierwszych słowach podsumował IV edycję Gry Miejskiej, twórca zabawy Grzegorz Skorupski. - W ubiegłym roku zadanie było tak zagmatwane i trudne, że w tym roku postanowiliśmy zmniejszyć stopień trudności. Ale za rok będzie na pewno trudniej - zapowiedział. O wysokim poziomie świadczy fakt, że pięć pierwszych ekip dzieliły ułamki punktów. Tegoroczna akcja toczyła się na dwa lata przed wybuchem wojny. Uczestnicy zmagań przenieśli się do 1937 roku, kiedy to w Gostyniu zaczynały się pewne problemy z mniejszościami narodowymi i Niemcami. Do miasta przyjechał tajemniczy osobnik - Dąbrowski, który chciał się spotkać z Wandą Modlibowską. Nagle zginęła jego teczka. Z wyjaśnieniem tej tajemnicy zmagały się ekipy, które liczyły od 3 do 5 osób.
Grę podzielono na dwa etapy: internetowy i uliczny. Pierwszy, do którego przystąpiło 20 drużyn, rozpoczął się 1 kwietnia, w urodziny miasta. Polegał on na odpowiedzi na pięć pytań, które pojawiały się w każdą sobotę o godzinie 17.00. Zespół, który jako pierwszy poprawnie odpowiedział, otrzymywał największą liczbę punktów. Najlepsze drużyny wzięły udział w etapie ulicznym, który odbył się w minioną sobotę, 11 maja. Na rozwiązanie zadania, czyli odnalezienie i dotarcie do ośmiu miejsc, gdzie znajdowali się agenci uczestnicy mieli dwie i pół godziny. Punkty zostały usytuowane w różnych częściach Gostynia, jednak poruszać się można było tylko pieszo. - Pięć zespołów było wyjątkowo blisko, mieli po ponad 8 punktów. Maksymalne można było zdobyć ich 9. Dlatego postanowiliśmy nagrodzić wszystkie te drużyny - podsumował Grzegorz Skorupski.
Najlepsza w całym starciu okazała się Załoga G, która zgarnęła 2 tysiące złotych. Drugie miejsce przypadło Gostynianom, a trzecie wywalczyli Sołtysiki. Kolejne miejsca zajęli: Zabójcze Liski i Podwale. Na stronie internetowej www.gramiejska.net.pl już rozpoczęło się odliczanie do jubileuszowej V Gry Miejskiej. (gabi)
