reklama
reklama

Przejmujący dzień cudów i sprawdzonych przepowiedni. Kardynał Karol Wojtyła z wizytą w Gostyniu

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości 22. raz na całym świecie obchodzimy dziś Dzień Papieski. 44 lata temu, 16 października 1978 roku, arcybiskup kardynał Karol Wojtyła został papieżem. Święty Jan Paweł II, jeszcze jako kardynał, kilka miesięcy przed wyborem odwiedził Gostyń. Była to jego ostatnia publiczna wizyta. Krótko potem poleciał do Rzymu.
reklama

Skąd Dzień Papieski?

Dzień Papieża Jana Pawła II został ustanowiony przez Sejm Rzeczypospolitej 27 lipca 2005 roku, by złożyć hołd św. Janowi Pawłowi II: „największemu autorytetowi XX wieku, człowiekowi, który sięgając do źródeł chrześcijaństwa, uczył nas solidarności, odwagi i pokory” (podano w uzasadnieniu). W tym samym czasie obchodzony jest przez Kościół katolicki Dzień Papieski, który przypada w każdą niedzielę poprzedzającą rocznicę wyboru Karola Wojtyły na papieża. 

Data święta nie jest przypadkowa - 16 października 1978 r. arcybiskup krakowski kardynał Karol Wojtyła, jako pierwszy polski kardynał - oraz po 455 latach biskup Rzymu, który nie był Włochem - został wybrany papieżem i przybrał imię Jan Paweł II. Także 16 października 2002 roku, św. Jan Paweł II wprowadził do różańca Tajemnicę światła.

Jan Paweł II jako kardynał w Gostyniu.  To był ciepły czerwcowy dzień

Święty był w Gostyniu w 1978 roku. Co prawda nie zasiadał wtedy jeszcze na "tronie Piotrowym", ale była to wyjątkowa wizyta arcybiskupa krakowskiego, kardynała Karola Wojtyły. W czerwcu wraz z licznym duchowieństwem oraz tłumem wiernych, nie tylko z ziemi gostyńskiej, wziął udział w obchodach 50-lecia koronacji Cudownego Obrazu Matki Boskiej Świętogórskiej.

- Był to czerwcowy, cieplutki dzień. Świeciło słońce, co jeszcze bardziej zachęcało do uczestniczenia w nabożeństwach. Zabrałam syna, który wówczas miał dwa lata, wiozłam go w wózku. Było mnóstwo ludzi, tłumy. Uczestniczyłam w uroczystej mszy świętej, która była odprawiana przy ołtarzu polowym w ogrodach księży filipinów na Świętej Górze. Były tłumy, stałam za płotem, bo bliżej miejsca nigdzie nie było - wspomina gostynianka Ola, która miała wtedy 25 lat.

Uroczystości rocznicowe koronacji Cudownego Obrazu Świętogórskiej Róży Duchownej trwały dwa dni. W sobotę, 24 czerwca, po mszy św. na placu koronacyjnym na Świętej Górze, obraz, któremu w procesji towarzyszyli modlący się mieszkańcy Gostynia i okolic, był niesiony do kościoła pw. św. Małgorzaty w Gostyniu.

- Został umieszczony w ołtarzu głównym naszej fary, tam gdzie teraz widnieje Matka Boska Szkaplerzna - wspomina pani Ola. 

W kościele farnym przez całą noc odbywały się koncelebrowane msze św. i inne nabożeństwa (godzinki), a także czuwania z udziałem biskupów (m.in. bp Zdzisław Kraszewski, bp Stefan Baryła)

Kardynał Karol Wojtyła w Gostyniu. Nie było kwiatów na powitanie?

Święty Jan Paweł II, jeszcze będąc kardynałem, przyjechał do Gostynia 25 czerwca 1978 r. Zawitał wraz z dostojnymi gośćmi - biskupami i kapłanami - na probostwo gostyńskiej fary. 

Świadkiem tego wydarzenia był nieżyjący już Czesław Górkiewicz, ojciec pani Oli.

- Wspominał, że widział moment, kiedy kardynał przyjechał i wysiadał z samochodu. Był trochę rozczarowany, zniesmaczony. „Ale niewypał. Kardynał Wojtyła wysiadł z samochodu i nie było żadnego dziecka, które by mu kwiaty wręczyło na powitanie” - mówi dziś ze wzruszeniem jego córka, Ola.

Procesja ulicami Gostynia z Obrazem Matki Boskiej Świętogórskiej i jubileuszowym krzyżem

Cudowny Obraz Matki Boskiej Świętogórskiej podczas obchodów 50-lecia koronacji, został wyniesiony z fary na plac przykościelny - w ten sposób rozpoczęły się główne uroczystości niedzielne. O godz. 11.00 ulicami Gostynia wyruszyła procesja z fary do bazyliki na Świętej Górze - z obrazem i krzyżem jubileuszowym. Ten krzyż niósł pan Górkiewicz, wraz z innymi mężczyznami.

- Mój tata miał narośl na prawej ręce. Być może od ciężkiej pracy ten guz wyrósł. Podczas procesji z gostyńskiej fary na Świętą Górę, niósł krzyż Pana Jezusa, który opierał mu się na ramieniu tej ręki. Kiedy wrócił, okazało się, że guz zniknął. Razem z mamą byli zaskoczeni - mówi gostynianka Ola Górkiewicz, która jest przekonana, że był to prawdziwy cud.

Podniosłe kazanie kardynała na Świętej Górze

W samo południe, przy ołtarzu polowym za bazyliką świętogórską odbyła się pontyfikalna koncelebrowana msza, pod przewodnictwem ks. kardynała Karola Wojtyły. Uczestniczący wysłuchali przejmującej homilii.

- „Przybywamy tutaj, aby zatrzymać się w tym skupieniu Maryi. Maryi przyjmującej Słowo. Maryi poczynającej w swym łonie dziewiczym Słowo, Słowo Przedwieczne, Syna Ojca Przedwiecznego. Przyszliśmy tutaj i często przychodzimy, żeby się w tym punkcie zatrzymać, skupić. (…) Skupienie dla każdego z nas jest nieodzowne, byśmy mogli przyjąć i przeżyć prawdę o Bogu, który jest Ojcem – daje bowiem życie, o Bogu, który jest Miłością – daje się bowiem człowiekowi w swoim Synu” - te słowa wypowiadał wówczas w homilii kardynał Karol Wojtyła, wpatrzony w obraz Matki Bożej Róży Duchownej.

Do dziś w homiliach i przemówieniach przytaczane są inne słowa Karola Wojtyły z kazania, jakie wygłosił w 1978 r. na Świętej Górze:

- „Prawdy o człowieku można się nauczyć tylko w tym skupieniu Maryi, tylko w tym skupieniu przed Bogiem. Wtedy prawdę swojego człowieczeństwa może człowiek rozpoznać w Chrystusie. Aby rozpoznać ją w Chrystusie, musi wejść w skupienie Jego Matki” – mówił kardynał Karol Wojtyła na Świętej Górze.

Kardynał Karol Wojtyła - przekonując o macierzyńskim zatroskaniu o polską ziemię i naród - 44 lata temu mówił przed cudownym obrazem Matki Bożej Świętogórskiej:

- „Kościół, który na tej ziemi żyje, chce w sposób szczególny nauczyć się swojego macierzyństwa od [Maryi]. (…) Chce się uczyć od Maryi macierzyństwa, aby stać się Matką każdego i wszystkich. Wiemy, że matka poczyna, że matka wydaje na świat, że matka karmi, wiemy także, że matka broni – gdy chodzi o jej dziecko, jest w swej kobiecej słabości najpotężniejsza. Matka broni, matka nie pozwala wydrzeć sobie dziecka, matka nie pozwala odebrać sobie dziecka, to dziecko ją samą niejako stanowi”.

Wierni, tłumnie uczestniczący w uroczystej mszy św., bardzo wzięli sobie do serca słowa kardynała Wojtyły.

- Mój tato, Czesław, wsłuchiwał się w homilię wygłoszoną przez kardynała Karola Wojtyłę, a po wszystkim powiedział: "Tak mądrze i dobitnie mówi ten nasz kardynał, że nadaje się tylko na papieża” - wspomina gostynianka. 

Dla mieszkanki Gostynia tamte słowa ojca są znamienne, prorocze, gdyż nikt wtedy o kardynale Wojtyle, krakowskim arcybiskupie, jako o papieżu nie mówił, w radiu i telewizji wtedy nie było o tym słychać. 

Gostynianka wspomina wizyty w Watykanie i spotkania z Janem Pawłem II

Tymczasem minęło zaledwie pięć  miesięcy od chwili, gdy mieszkaniec Gostynia wypowiedział te słowa i oto 16 października 1978 roku, po decyzji konklawe, Polak został wybrany papieżem i jako Jana Paweł II rozpoczął swoją posługę piotrową na świecie. Trwała ona przez 26 i pół roku (9666 dni) oraz beatyfikował i kanonizował więcej osób niż jego poprzednicy. Według danych z 2004 roku papież Jan Paweł II ogłosił błogosławionymi 1340 osób.

Gostynianka nadmieniła, że za czasów pontyfikatu świętego Jana Pawła II z najbliższymi była na dwóch pielgrzymkach w Watykanie. Jedną z nich organizowali księża filipinami ze Świętej Góry. Odwiedziła papieża  na prywatnej audiencji.

- Pamiętam to spotkanie, nie takie podczas nabożeństwa, ale indywidualne. Wiozłam kwiaty i chleb od mieszkańców gostyńskiej ziemi. Ojciec Święty zatrzymał się przy nas. Powiedziałam, że przywiozłam chleb „pracy rąk naszych” oraz kwiaty, a także szczere modlitwy i życzenia od wiernych z naszego regionu. Jan Paweł II przystanął, wręczył nam różaniec i poprosił o modlitwę - wspomina pani Ola.

Uczestnicy wycieczki 8 razy mieli okazję być w pobliżu Ojca Świętego. Dziś kilka wydarzeń  pani Ola wspomina ze łzami w oczach.

- Kiedy poszliśmy do bazyliki w Watyknie na pasterkę, nie było już miejsc z przodu. Zmartwiłam się, ale uznałam, że widocznie tak ma być. Usiedliśmy na tylnych ławkach, przy balustradzie. Emocje rosły z każda minutą. W tłumie wiernych jedni mówili, że papież wejdzie z przodu, inni że tylnymi drzwiami. Zauważyłam tedy, że Włosi traktują kościół jak aulę, a nabożeństwo jak spektakl. Za każdym razem w kieszeni miałam polską flagę. Kiedy zrobiło się poruszenie, ktoś krzyknął, że Ojciec Święty wejdzie do świątyni od tyłu. Byłam podekscytowana. Wzruszyłam się. Szybko wrzuciłam biało-czerwoną flagę na balustradę. Jan Paweł II zatrzymał się wówczas przy nas. „Ojcze Święty, jesteśmy z Polski, modlimy się za ciebie”. Papież odpowiedział:  "To módlcie się, bardzo tego potrzebuję” - przypomina sobie Ola Górkiewicz.

Nasza rozmówczyni uczestniczyła rówież we mszy św. odprawianej w dniu Świętych Młodzianków, Męczenników, czyli dzieci betlejemskich zamordowanych na rozkaz żydowskiego króla Heroda.

- Wtedy bardzo rozpłakało się jedno dziecko. Papież poprosił, by dziecko podano do niego. Przytulił je mocno, a kiedy się uspokoiło, Jan Paweł II chciał oddać je mamie. Gdzie jest mama? - pytali wierni. Jakaś kobieta odezwała się z tłumu, uczestniczący we mszy podawali jej to dziecko na rękach. Te chwile są niezapomniane. To już się nie powtórzy - podsumowuje pani Ola.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama