- Skąd Dzień Papieski?
- Jan Paweł II jako kardynał w Gostyniu. To był ciepły czerwcowy dzień
- Kardynał Karol Wojtyła w Gostyniu. Nie było kwiatów na powitanie?
- Procesja ulicami Gostynia z Obrazem Matki Boskiej Świętogórskiej i jubileuszowym krzyżem
- Podniosłe kazanie kardynała na Świętej Górze
- Gostynianka wspomina wizyty w Watykanie i spotkania z Janem Pawłem II
Skąd Dzień Papieski?
Dzień Papieża Jana Pawła II został ustanowiony przez Sejm Rzeczypospolitej 27 lipca 2005 roku, by złożyć hołd św. Janowi Pawłowi II: „największemu autorytetowi XX wieku, człowiekowi, który sięgając do źródeł chrześcijaństwa, uczył nas solidarności, odwagi i pokory” (podano w uzasadnieniu). W tym samym czasie obchodzony jest przez Kościół katolicki Dzień Papieski, który przypada w każdą niedzielę poprzedzającą rocznicę wyboru Karola Wojtyły na papieża.Data święta nie jest przypadkowa - 16 października 1978 r. arcybiskup krakowski kardynał Karol Wojtyła, jako pierwszy polski kardynał - oraz po 455 latach biskup Rzymu, który nie był Włochem - został wybrany papieżem i przybrał imię Jan Paweł II. Także 16 października 2002 roku, św. Jan Paweł II wprowadził do różańca Tajemnicę światła.
Jan Paweł II jako kardynał w Gostyniu. To był ciepły czerwcowy dzień
Święty był w Gostyniu w 1978 roku. Co prawda nie zasiadał wtedy jeszcze na "tronie Piotrowym", ale była to wyjątkowa wizyta arcybiskupa krakowskiego, kardynała Karola Wojtyły. W czerwcu wraz z licznym duchowieństwem oraz tłumem wiernych, nie tylko z ziemi gostyńskiej, wziął udział w obchodach 50-lecia koronacji Cudownego Obrazu Matki Boskiej Świętogórskiej.
- Był to czerwcowy, cieplutki dzień. Świeciło słońce, co jeszcze bardziej zachęcało do uczestniczenia w nabożeństwach. Zabrałam syna, który wówczas miał dwa lata, wiozłam go w wózku. Było mnóstwo ludzi, tłumy. Uczestniczyłam w uroczystej mszy świętej, która była odprawiana przy ołtarzu polowym w ogrodach księży filipinów na Świętej Górze. Były tłumy, stałam za płotem, bo bliżej miejsca nigdzie nie było - wspomina gostynianka Ola, która miała wtedy 25 lat.
Uroczystości rocznicowe koronacji Cudownego Obrazu Świętogórskiej Róży Duchownej trwały dwa dni. W sobotę, 24 czerwca, po mszy św. na placu koronacyjnym na Świętej Górze, obraz, któremu w procesji towarzyszyli modlący się mieszkańcy Gostynia i okolic, był niesiony do kościoła pw. św. Małgorzaty w Gostyniu.
- Został umieszczony w ołtarzu głównym naszej fary, tam gdzie teraz widnieje Matka Boska Szkaplerzna - wspomina pani Ola.
W kościele farnym przez całą noc odbywały się koncelebrowane msze św. i inne nabożeństwa (godzinki), a także czuwania z udziałem biskupów (m.in. bp Zdzisław Kraszewski, bp Stefan Baryła)
Kardynał Karol Wojtyła w Gostyniu. Nie było kwiatów na powitanie?
Święty Jan Paweł II, jeszcze będąc kardynałem, przyjechał do Gostynia 25 czerwca 1978 r. Zawitał wraz z dostojnymi gośćmi - biskupami i kapłanami - na probostwo gostyńskiej fary.Świadkiem tego wydarzenia był nieżyjący już Czesław Górkiewicz, ojciec pani Oli.
- Wspominał, że widział moment, kiedy kardynał przyjechał i wysiadał z samochodu. Był trochę rozczarowany, zniesmaczony. „Ale niewypał. Kardynał Wojtyła wysiadł z samochodu i nie było żadnego dziecka, które by mu kwiaty wręczyło na powitanie” - mówi dziś ze wzruszeniem jego córka, Ola.
Procesja ulicami Gostynia z Obrazem Matki Boskiej Świętogórskiej i jubileuszowym krzyżem
Cudowny Obraz Matki Boskiej Świętogórskiej podczas obchodów 50-lecia koronacji, został wyniesiony z fary na plac przykościelny - w ten sposób rozpoczęły się główne uroczystości niedzielne. O godz. 11.00 ulicami Gostynia wyruszyła procesja z fary do bazyliki na Świętej Górze - z obrazem i krzyżem jubileuszowym. Ten krzyż niósł pan Górkiewicz, wraz z innymi mężczyznami.
- Mój tata miał narośl na prawej ręce. Być może od ciężkiej pracy ten guz wyrósł. Podczas procesji z gostyńskiej fary na Świętą Górę, niósł krzyż Pana Jezusa, który opierał mu się na ramieniu tej ręki. Kiedy wrócił, okazało się, że guz zniknął. Razem z mamą byli zaskoczeni - mówi gostynianka Ola Górkiewicz, która jest przekonana, że był to prawdziwy cud.
Podniosłe kazanie kardynała na Świętej Górze
W samo południe, przy ołtarzu polowym za bazyliką świętogórską odbyła się pontyfikalna koncelebrowana msza, pod przewodnictwem ks. kardynała Karola Wojtyły. Uczestniczący wysłuchali przejmującej homilii.
- „Przybywamy tutaj, aby zatrzymać się w tym skupieniu Maryi. Maryi przyjmującej Słowo. Maryi poczynającej w swym łonie dziewiczym Słowo, Słowo Przedwieczne, Syna Ojca Przedwiecznego. Przyszliśmy tutaj i często przychodzimy, żeby się w tym punkcie zatrzymać, skupić. (…) Skupienie dla każdego z nas jest nieodzowne, byśmy mogli przyjąć i przeżyć prawdę o Bogu, który jest Ojcem – daje bowiem życie, o Bogu, który jest Miłością – daje się bowiem człowiekowi w swoim Synu” - te słowa wypowiadał wówczas w homilii kardynał Karol Wojtyła, wpatrzony w obraz Matki Bożej Róży Duchownej.
Do dziś w homiliach i przemówieniach przytaczane są inne słowa Karola Wojtyły z kazania, jakie wygłosił w 1978 r. na Świętej Górze:
- „Prawdy o człowieku można się nauczyć tylko w tym skupieniu Maryi, tylko w tym skupieniu przed Bogiem. Wtedy prawdę swojego człowieczeństwa może człowiek rozpoznać w Chrystusie. Aby rozpoznać ją w Chrystusie, musi wejść w skupienie Jego Matki” – mówił kardynał Karol Wojtyła na Świętej Górze.
Kardynał Karol Wojtyła - przekonując o macierzyńskim zatroskaniu o polską ziemię i naród - 44 lata temu mówił przed cudownym obrazem Matki Bożej Świętogórskiej:
- „Kościół, który na tej ziemi żyje, chce w sposób szczególny nauczyć się swojego macierzyństwa od [Maryi]. (…) Chce się uczyć od Maryi macierzyństwa, aby stać się Matką każdego i wszystkich. Wiemy, że matka poczyna, że matka wydaje na świat, że matka karmi, wiemy także, że matka broni – gdy chodzi o jej dziecko, jest w swej kobiecej słabości najpotężniejsza. Matka broni, matka nie pozwala wydrzeć sobie dziecka, matka nie pozwala odebrać sobie dziecka, to dziecko ją samą niejako stanowi”.
Wierni, tłumnie uczestniczący w uroczystej mszy św., bardzo wzięli sobie do serca słowa kardynała Wojtyły.
- Mój tato, Czesław, wsłuchiwał się w homilię wygłoszoną przez kardynała Karola Wojtyłę, a po wszystkim powiedział: "Tak mądrze i dobitnie mówi ten nasz kardynał, że nadaje się tylko na papieża” - wspomina gostynianka.
Dla mieszkanki Gostynia tamte słowa ojca są znamienne, prorocze, gdyż nikt wtedy o kardynale Wojtyle, krakowskim arcybiskupie, jako o papieżu nie mówił, w radiu i telewizji wtedy nie było o tym słychać.
Gostynianka wspomina wizyty w Watykanie i spotkania z Janem Pawłem II
Tymczasem minęło zaledwie pięć miesięcy od chwili, gdy mieszkaniec Gostynia wypowiedział te słowa i oto 16 października 1978 roku, po decyzji konklawe, Polak został wybrany papieżem i jako Jana Paweł II rozpoczął swoją posługę piotrową na świecie. Trwała ona przez 26 i pół roku (9666 dni) oraz beatyfikował i kanonizował więcej osób niż jego poprzednicy. Według danych z 2004 roku papież Jan Paweł II ogłosił błogosławionymi 1340 osób.Gostynianka nadmieniła, że za czasów pontyfikatu świętego Jana Pawła II z najbliższymi była na dwóch pielgrzymkach w Watykanie. Jedną z nich organizowali księża filipinami ze Świętej Góry. Odwiedziła papieża na prywatnej audiencji.
- Pamiętam to spotkanie, nie takie podczas nabożeństwa, ale indywidualne. Wiozłam kwiaty i chleb od mieszkańców gostyńskiej ziemi. Ojciec Święty zatrzymał się przy nas. Powiedziałam, że przywiozłam chleb „pracy rąk naszych” oraz kwiaty, a także szczere modlitwy i życzenia od wiernych z naszego regionu. Jan Paweł II przystanął, wręczył nam różaniec i poprosił o modlitwę - wspomina pani Ola.
Uczestnicy wycieczki 8 razy mieli okazję być w pobliżu Ojca Świętego. Dziś kilka wydarzeń pani Ola wspomina ze łzami w oczach.
- Kiedy poszliśmy do bazyliki w Watyknie na pasterkę, nie było już miejsc z przodu. Zmartwiłam się, ale uznałam, że widocznie tak ma być. Usiedliśmy na tylnych ławkach, przy balustradzie. Emocje rosły z każda minutą. W tłumie wiernych jedni mówili, że papież wejdzie z przodu, inni że tylnymi drzwiami. Zauważyłam tedy, że Włosi traktują kościół jak aulę, a nabożeństwo jak spektakl. Za każdym razem w kieszeni miałam polską flagę. Kiedy zrobiło się poruszenie, ktoś krzyknął, że Ojciec Święty wejdzie do świątyni od tyłu. Byłam podekscytowana. Wzruszyłam się. Szybko wrzuciłam biało-czerwoną flagę na balustradę. Jan Paweł II zatrzymał się wówczas przy nas. „Ojcze Święty, jesteśmy z Polski, modlimy się za ciebie”. Papież odpowiedział: "To módlcie się, bardzo tego potrzebuję” - przypomina sobie Ola Górkiewicz.
Nasza rozmówczyni uczestniczyła rówież we mszy św. odprawianej w dniu Świętych Młodzianków, Męczenników, czyli dzieci betlejemskich zamordowanych na rozkaz żydowskiego króla Heroda.
- Wtedy bardzo rozpłakało się jedno dziecko. Papież poprosił, by dziecko podano do niego. Przytulił je mocno, a kiedy się uspokoiło, Jan Paweł II chciał oddać je mamie. Gdzie jest mama? - pytali wierni. Jakaś kobieta odezwała się z tłumu, uczestniczący we mszy podawali jej to dziecko na rękach. Te chwile są niezapomniane. To już się nie powtórzy - podsumowuje pani Ola.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.