reklama
reklama

Za czym tęskni zabijający się świat? Miejska Droga Krzyżowa w Gostyniu

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości - Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami - śpiewali wierni z Gostynia podczas tegorocznej Miejskiej Drogi Krzyżowej, która odbyła się pierwszy raz po 3 latach przerwy. Ostatnie wielkopostne nabożeństwo mieszkańcy Gostynia przeżywali wspólnie w 2019 roku. W kolejnych latach w organizacji przeszkodziła pandemia i związane z nią obostrzenia.
reklama

Z kościoła farnego pw. św. Małgorzaty do kościoła pw. Ducha Świętego wiodła trasa tegorocznej Miejskiej Drogi Krzyżowej w Gostyniu. Uczestniczyli w niej również uchodźcy z Ukrainy. Matki z dziećmi niosły krzyż, podobnie, jak ministranci, przedstawiciele Wspólnoty Żywego Różańca Parafii Farnej, a także parafii pw. bł. E. Bojanowskiego z Gostynia, małżeństwa z tej samej parafii, młodzież z Duszpasterstwa Młodzieży „Źródło” oraz innych grup duszpasterskich i organizacji działających w Gostyniu. 

Nabożeństwo o charakterze adoracyjnym, polegające na symbolicznym odtworzeniu drogi Jezusa Chrystusa na śmierć i złożenia go do grobu, odbywa się w okresie Wielkiego Postu w każdy piątek. Zgodnie z tradycją, w Gostyniu na tydzień przed Wielkanocą, wierni z czterech parafii: pw. św. Ducha, pw. bł. E. Bojanowskiego, pw. św. Małgorzaty oraz z parafii Najświętszej Maryi Panny na Świętej Górze uczestniczą w Miejskiej Drodze Krzyżowej. 

W tym roku, 8 kwietnia, przeszli ulicami miasta wsłuchując się przy kolejnych stacjach w rozważania pasyjne ks. Jana Frąckowiaka, rektora Arcybiskupiego Seminarium Duchownego w Poznaniu, które wygłosił w trakcie poznańskiej drogi krzyżowej. 

- Będziemy stawiać nasze stopy po śladach, które pozostawił niosący swój krzyż nasz Mistrz. Mimo że od jego drogi krzyżowej upłynęło 2000 lat, to jego ślady są stale ciepłe, stale zdumiewająco świeże. Wstępując w te ślady  możemy naprawdę spotykać w nich Jego - mówił kapłan ks. Tomasz Brussy, prowadzący Miejską Drogę Krzyżową w Gostyniu.

Mieszkańcy idący w skupieniu ulicami Gostynia, nieśli drzewo krzyża.

- Nie jako dwie belki, które niewiele mówią dzisiejszemu światu, ale jako mistyczne źródło życia, za którym tęskni zabijający się świat. Chcemy ten świat zadurzać w miłości wypływającej z krzyża, upraszając tak dramatycznie potrzebny dar pokoju - zaznaczył wikariusz z parafii pw. Ducha Świętego w Gostyniu.

Uczestnicy nabożeństwa przeszli ulicami: Kościelną, Rynek, 1 Maja (deptak), Wrocławską, przez Rondo Solidarności do kościoła pw. Ducha Świętego, zatrzymując się przy 14 stacjach na chwilę duchowej refleksji, w zadumie rozważali jak marne jest życie ziemskie. 

-  W środę popielcową kapłan nałożył nam na głowę popiół wypowiadając słowa „z prochu powstałeś i w proch się obrócisz”. Te same słowa inny kapłan wypowie pewnego dnia nad naszą trumną. Ten proch popiołu w obliczu śmierci i ciała, które w proch się rozsypie, przypomina nam, jak marne jest życie ziemskie, kiedy sądzimy się nawzajem, kłócimy i prowadzimy wojny. Popiół jest lekcją, że w życiu nie liczy się tak bardzo to, kto ma rację, ale to kto kocha. Można mieć rację i stracić brata, można racji nie mieć i brata zyskać na zawsze - usłyszeli wierni w tym roku w Gostyniu.

Kapłan uświadamiał wiernym, że powinniśmy "nieustannie uczyć się rzucać wszystko, aby być z Jezusem, aby zawsze pomóc mu gdy przychodzi w potrzebującym bracie, a nie tylko wtedy, gdy trzeba.

- Aby spotkać się z nim w modlitwie, gdy nie mamy nastroju, kiedy trudno nam się skupić, gdy wydaje się nam, że jak raz kiedyś się nie pomodlimy, to nic wielkiego się przecież nie stanie - mówił ks. Brussy. 

Mieszkańcy Gostynia podczas nabożeństwa modlili się przede wszystkim o pokój. Kapłan zwrócił uwagę, że szósta stacja Drogi Krzyżowej (Weronika ociera twarz Jezusowi) jest piękną lekcją, że miłość nigdy nie jest bezradna. 

„Poza Matką Bożą w tłumie za Jezusem szły inne kobiety, również te, które Go dobrze znały. Wśród nich była Weronika. (...)Weronika nie patrząc na konsekwencje, które mógł pociągnąć za sobą jej miłosierny gest, utrudzonemu i nadludzko zmęczonemu Jezusowi otarła spoconą i zakrwawioną twarz chustą. (...)”.

 - Kiedy patrzymy na cierpienia naszych sióstr i braci, gdy widzimy tragedię , jaka dotyka naszych bliźnich na Ukrainie, miłość podpowiada, że nigdy nie jesteśmy bezradni, nie uziemimy rakiet, nie zawrócimy bombowców, nie powstrzymamy armii, ale mimo to ile chust odkryjemy w kieszeniach naszych serc. Panie, który przyjąłeś gest Weroniki, daj naszym czasom pokój - prosił w modlitwie ks. Tomasz Brussy.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama