Dokładne objaśnienie, czym są Lex Czarnek i Lex Wójcik znajdziesz na końcu wywiadu.
Czego pani i całe środowisko obawiacie się w związku z Lex Czarnek?
Po pierwsze, to ogrom pracy legislacyjnej, bo mówimy tutaj nie o jednej ustawie, ale o przepisach dotyczący 7 ustaw, w tym Karty Nauczyciela, zmian w systemie oświaty i systemie informacji oświatowej, prawie oświatowym i jeszcze kilku innych dokumentach prawnych. Nie zgadzamy się na taki ogrom zmian na poziomie organizowania i zarządzania szkołami. I druga rzecz: mamy pandemię, i nie potrzebujemy zmian akurat teraz.Teraz potrzebujemy spokoju, stabilizacji, wsparcia dyrektorów, pracowników szkół, rodziców, organów prowadzących w tym trudnym dla nas i dla wszystkich czasie. A już po pandemii możemy projektować zmiany, które rzeczywiście się sprawdzą, czy też rozwiązania na poziomie systemowym.
A Lex Czarnek takimi nie są?
Ani Lex Czarnek, ani też ich „rozwinięcie”, czyli Lex Wójcik nie mogą przynieść nic dobrego skoro są sprzeczne z najwyższym aktem prawnym w naszym państwie - Konstytucją RP. Można by długo wymieniać: sankcjonowanie, dublowanie przepisów kodeksu karnego wobec dyrektorów szkół, sprowadzanie organu prowadzącego tylko do administrowania budynkami i zapewnienia przysłowiowej „kredy”, nie mającego w ogóle wpływu na to, kto będzie dyrektorem danej szkoły, placówki i bez możliwości odwołania tej osoby, bo o tym decyduje kurator. Ale tym, co chyba najbardziej porusza, jest ograniczanie samorządności szkoły. Bo czym w takim modelu będzie szkoła?Szkoła będzie zamrożoną instytucją. Już teraz mamy kulturę lęku, a ze strachu nikt jeszcze niczego dobrego nie wyniósł, ani się nie nauczył. To też pokazuje, że jeżeli te przepisy wejdą w życie w zaproponowanym kształcie, to wszelka aktywność w szkole jako miejscu wychowania i edukacji upadną. Wiadomo, można je przenieść poza grunt szkoły, ale pytam raz jeszcze: czym wtedy będzie szkoła? Jak będziemy mieli uczyć dzieci empatii, szacunku: do praw człowieka, obywatelskich, samorządowych? Zabijemy wszelką kreację, bo każdy się będzie bał podejmować innowacyjne działania (zniknie inicjatywa Rady Rodziców i Samorządów Uczniowskich).
Bał? Czego?
Weźmy przykładowo takie „uchybienie”, o którym często wspomina się w tych przepisach, ale bez jego doprecyzowania, dlatego to pojęcie można traktować bardzo szeroko. Lub „niezrealizowanie zaleceń” przez dyrektora szkoły - wszystko to sprawi, że nikt nie będzie się chciał „wychylić”, bo nie będzie wiedział, za co może odpowiadać. Decydowało będzie jedynie uznanie danego kuratora, jego subiektywna opinia, od której wedle projektu nie ma nawet możliwości odwołania się. Jest bardzo dużo niewiadomych, dużo pytań, a tak naprawdę dyrektor może odpowiadać za wszystko. A jeżeli mamy taki „worek bez dna” to najłatwiej jest powiedzieć: nie będziemy robić, bo być może komuś to, co zrobimy, się nie spodoba.Lex Wójcik posuwa się jeszcze dalej, bo przecież mówimy już nie tylko o sprawach oświatowych, o edukacji, ale także aktach prawnych dotyczących instytucji pomocy społecznej. Tutaj ustawodawca mówi nam, nauczycielom i dyrektorom wprost - was trzeba podwójnie karać. Dublując przepisy kodeksu karnego, bo jest chyba 5 aktów prawnych dotyczących tych kwestii odpowiadamy za swoje działania jako funkcjonariusze publiczni, a artykuł 231 kodeksu karnego mówi: „że funkcjonariusz publiczny za przekroczenie uprawnień, bądź niedopełnienie obowiązków odpowiada karnie”. Tym sposobem przekaz dla społeczeństwa jest następujący: „Słuchajcie, to jest grupa zawodowa, której trzeba szczególnie patrzeć na ręce, bo potencjalnie może się coś zdarzyć i on musi za to odpowiedzieć dwa razy - z kodeksu karnego i prawa oświatowego”. Nie zgadzamy się na takie dyskryminowanie jednej grupy zawodowej
Dalsza część wywiadu pod zdjęciem
Dagmara Rucińska przedstawiała w Senacie argumenty przeciw Lex Czarnek i Lex Wójcik oraz konsekwencje wprowadzenia pakietu ustaw dotyczących m.in. zmian organizacyjnych i zarządczych, na stanowiskach kierowniczych w szkołach - fot. archiwum prywatne Dagmara Rucińska
Mam takie skojarzenie w tym, o czym pani mówi, ze słynną Izbą Dyscyplinarną Sądu Najwyższego, o której tak wiele słyszy się w naszej polityce. O takie „zdyscyplinowanie” państwa środowiska.
Myślę, że bardziej chodzi tutaj chyba o zabicie już wszelkiej kreatywności nauczycielskiej, uczniowskiej i rodzicielskiej. Bo nie mówimy o społeczności szkolnej w rozumieniu tylko nauczycieli, ale jeżeli rada rodziców wystąpi do dyrektora czy któryś z nauczycieli z propozycją: „Zróbmy zajęcia dotyczące tematu takiego i takiego”, a dyrektor na to: „Wiecie, wolałbym nie, bo ja mogę za to odpowiedzieć”, to wszyscy na tym tracimy. Z perspektywy rodzica to kurator mówi, jakie zajęcia mogą się odbywać, a jakie nie. Czyli pozbawia go swoją arbitralną decyzją podstawowego prawa, jakim jest prawo do decydowania o wychowaniu własnego dziecka w duchu takich poglądów, jakie on wyznaje.Inna sprawa: to cała procedura związana z wchodzeniem organizacji zewnętrznych do szkół dopiero po akceptacji kuratora, która wydłuży proces. A interwencja kryzysowa odbywa się natychmiast i nie zawsze można sięgnąć po „moce przerobowe” poradni psychologiczno-pedagogicznych. Wtedy szuka się organizacji, która może wejść na szybko i pomóc. Wszystkie te działania odbywają się „pod płaszczykiem”, tak jak na posiedzeniu senackiej komisji mówił minister Piątkowski, „usprawnienia funkcjonowania oświaty” i „nie dotyka to nas nauczycieli”. Tylko że kurator może odwołać dyrektora bez względu na decyzję organu prowadzącego. Mój apel: jesteśmy społecznościami lokalnymi. Zgodnie z ustawą o samorządzie, samorząd to nie wójt, burmistrz czy rada tylko ogół mieszkańców, więc samorządźmy się również w szkołach.
Tak czytając między wierszami, to z tego co pani mówi, poza ministrem edukacji nie będzie wyższej „siły” niż kurator. Supersędzia... może wszystko.
Raczej prokurator, który ma sądzić, co jest zgodne z przepisami, a co nie. Nie wiem po co dodatkowe sankcje, poszerzony wachlarz kompetencji kuratorskich, który w mojej ocenie ma za zadanie wspierać organ prowadzący i dyrektora w dobrym zarządzaniu i kształtowaniu dobrej edukacji w poszczególnych szkołach, a nie karać za „działania niezgodne z prawem”. Lex Czarnek nie można stygmatyzować żadnej grupy zawodowej, wywołując proponowanymi zapisami wrażenie, że życie niesie niezliczone przykłady zachowań, które trzeba penalizować.Czytaj także: czy w Gostyniu powstanie jadłodzielnia
Czy coś z Lex Czarnek byłoby przez państwa środowisko do zaakceptowanie? Jakieś zapisy są warte głębszego pochylenia się nad nimi, czy raczej cały pakiet jest dla was bezwartościowy?
Jeszcze raz powtórzę: trudno mówić o pozytywach, jeżeli coś stoi w sprzeczności z aktami prawnymi. Nad Lex Czarnek pracowało multum organizacji w Senacie. I konstytucjonaliści, i samorządowcy, i przedstawiciele związków zawodowych nie dopatrzyli się jakichś „wielkich” pozytywów, które miałby poprawić bezpieczeństwa uczniów i jakość kształcenia oraz pracy pracowników oświaty, bo o tym mówimy. Jak czytam uzasadnienie do ustawy to również nie widzę, żeby te zamiary przyświecały ustawodawcy. Jak widać, nie jest to tylko moje zdanie. Poza tym sami uczniowie wypowiadali się negatywnie, że też są przeciwni, bo wiadomo, że oni chcieliby działać spontanicznie.Młodzież jest kreatywna i czekanie za jakimiś zgodami nie mieści się w jej światopoglądzie. Działanie - reakcja - działanie - ten, kto pracował z młodzieżą wie, że mają „szybki zapalnik”, realizacja i przejście do następnego działania. I oni nie chcą funkcjonować w takich skostniałych strukturach, tym bardziej, że mamy już problemy natury psychicznej wśród młodzieży. Depresje, nauczanie zdalne i multum innych kwestii do rozwiązywanie niż wprowadzanie Lex Czarnek i Lex Wójcik, służących centralizacji i odgórnemu sterowaniu m.in. edukacją. Do tego dochodzi daleko posunięty we wdrażaniu projekt edukacji włączającej.
Coś mi się kojarzy, ale mogłaby pani przypomnieć o co chodzi? Zdaje się, że ma to coś wspólnego z funkcjonowaniem Zespołu Szkół Specjalnych w Brzeziu...
Jak najbardziej. Prawdopodobnie w 2023 roku, bo kończy się pilotaż, wejdzie w życie kolejna „rewolucja” - reforma dotycząca uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi i z niepełnosprawnościami w różnym stopniu.Dalsza część wywiadu pod zdjęciem
Dagmara Rucińska uczestniczyła w posiedzeniu senackiej Komisji Samorządu Terytorialnego - fot. archiwum prywatne Dagmara Rucińska
Dając przykład z naszego terenu - uczniowie budowanego przez lata ZSS w Brzeziu zostaliby „puszczeni” do szkół podstawowych czy średnich w normalnym toku nauczania?
Tak, tak zakłada projekt. Oczywiście, ci uczniowie, którzy spełniają wymogi i warunki niech idą - edukacja włączająca jest bardzo dobrą ideą, ale jak sam pan minister podkreślał, bo byłam też obecna na Komisji do Spraw Osób z Niepełnosprawnościami, że 70% uczniów jest już w edukacji włączającej - to po co robić nową reformę, po co robić zmiany, tym bardziej uważam niekorzystne dla uczniów i rodziców? Ci uczniowie z niepełnosprawnościami, którzy mogą uczyć się w szkołach ogólnodostępnych - oni tam już po prostu są.A placówki, takie jak choćby Zespół Szkół Specjalnych w Brzeziu wyspecjalizowały się w obszarach pracy z tymi uczniami, którzy mają inne potrzeby edukacyjne. Czytamy też, że te placówki mają wypożyczać sprzęt i kadry wspierając szkoły ogólnodostępne. Dokładnie w lutym 2021 roku kuratoria zapewniały i pojawiały się wpisy, że „nic nie będzie likwidowane”. Likwidowane może nie, ale przekształcane na pewno. Pamiętajmy, że gimnazja też „przekształcono” w szkoły 8-klasowe. I teraz logicznie myśląc nasuwa się pytanie: jeżeli mają wspierać szkoły ogólnodostępne materiałami i kadrą, to jak mają realizować swoje zadania statutowe? No powiedzmy sobie prawdę: nie będą ich realizować i to jest zwieńczenie reformy, która została zapoczątkowana w 2017 roku przez panią minister Annę Zalewską.
Szkoła w Brzeziu służyłaby więc jak „wypożyczalnia....
.... „sprzętu dla szkół ogólnodostępnych do pracy z uczniami z niepełnosprawnościami”. Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić, jak to ma wyglądać z praktyce i rzeczywistości. Zapytaliśmy, więc ministerstwo. Otrzymaliśmy odpowiedź, żeby „nie pompować” pieniędzy na pomoce dydaktyczne, to szkoły specjalne będą je wypożyczać. Przepraszam bardzo, ale pytanie nasuwa się samo: jeżeli nic nie likwidujemy, to co będzie z uczniami tych szkół?
Za moich czasów były tzw. klasy specjalne, do których chodzili na przykład uczniowie, którzy mieli problemy w normalnym toku nauczania i zawsze mówiło się, że przydałby się im własny „kąt”. Tym właśnie jest chyba szkoła w Brzeziu.
Oczywiście, że tak. Jest to wyspecjalizowana placówka, dostosowana do potrzeb osób z niepełnosprawnościami na wszelkiej możliwe sposoby. I teraz te osoby mają iść do szkół czy przedszkoli, gdzie już na wstępie spotykają barierę, czasami nie do pokonania w postaci zwyczajnych schodów? Dla mnie osobiście to jest „kosmos”. Zrobiliśmy cztery panele dialogowe na ten temat, największe zainteresowanie było ze strony szkół specjalnych i poradni i tam bardzo sceptycznie się wypowiadano na ten temat. Jak nauczyciel szkoły ogólnodostępnej w klasie już zróżnicowanej pod względem umiejętności, talentu ma dostosować się do potrzeb ucznia z niepełnosprawnością. Podkreślam, że ci uczniowie już funkcjonują w tych placówkach i świetnie sobie radzą, ale niektórzy potrzebują innych warunków. I po to są takie szkoły jak w Brzeziu, żeby w małych klasach, przy niewielkim hałasie, z różnymi dysfunkcjami można było z nimi pracować. Natomiast ja już sobie kompletnie nie wyobrażam likwidacji SPZZ-tów, których uczniowie mają iść do szkół zawodowych.
Czym są Lex Czarnek i Lex Wójcik
Lex Czarnek zmierza do poszerzenia uprawnień kuratora oświaty względem szkół i placówek oświatowych, pośrednio dając rządowi większą kontrole nad kształtem nauczania w Polsce, ponieważ kuratorzy powoływani są przez Ministerstwo Edukacji i Nauki.
Celem projektu jest wzmocnienie jego roli w zakresie obsady funkcji kierowniczych poprzez wymóg uzależnieniu podjęcia pewnych decyzji od pozytywnej opinii kuratora oświaty, a więc de facto jego zgody.
Pozytywna opinia kuratora oświaty według Lex Czarnek będzie wymagana w przypadku powierzenia funkcji dyrektora:
- bez konkursu (w wyniku jego nierozstrzygnięcia lub unieważnienia)
- osobie niebędącej nauczycielem (tzw. dyrektorowi - menedżerowi)
- na okres krótszy niż 5 lat szkolny,
Wiele kontrowersji w takim kształcie nowelizacji towarzyszy także zmianie w zakresie odwoływania dyrektora (nawet w ciągu roku szkolnego). Chodzi mianowicie o utratę funkcji kierowniczej wskutek niewykonania zaleceń kuratora oświaty. Dotychczas taka procedura była przewidziana dla najpoważniejszych uchybień. Po zmianach odwołanie będzie możliwe w następstwie niewykonania zwykłych zaleceń kuratora oświaty.
Lex Czarnek wprowadza także zmiany w zakresie roli kuratora w ocenie pracy dyrektora szkoły, który będzie mógł doprowadzić do zawieszenia dyrektora w obowiązkach służbowych (kuratora sam dokona oceny pracy, jeżeli nie będzie porozumienia między nim a organem prowadzącym szkołę np. gminą, powiatem). Kurator będzie także mógł wystąpić do organu prowadzącego z żądaniem zawieszenia dyrektora w przypadku: niecierpiących zwłoki, związanych z zagrożeniem bezpieczeństwa uczniów w czasie zajęć, jeszcze przed złożeniem wniosku o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego. Wniosek ten będzie wiążący dla organu prowadzącego.
Jedną z nagłośniejszych zmian w ramach Lex Czarnek jest wprowadzenie nowych rozwiązań w zakresie działalności organizacji zewnętrznych w szkole. Chodzi tu o stowarzyszenia i inne organizacje, których celem statutowym jest działalność wychowawcza i dydaktyczna w szkołach (w szkołach nie mogą działać partie i organizacje polityczne). Chodzi o uzyskiwanie pozytywnej opinii kuratora na podjęcie działalności w szkole przez organizację zewnętrzną (opinia pozytywna to w istocie zgoda, dlatego jest ona wiążąca dla dyrektora).
Przepisy przygotowane przez MEiN rozszerzają też nadzór nad wydarzeniami i zajęciami pozalekcyjnymi w szkołach. Dyrektorzy zobowiązani byliby do uzyskania szczegółowych informacji od instytucji pozarządowych chcących zorganizować warsztaty i zajęcia w placówce. Wraz z wnioskiem o zgodę na ich przeprowadzenie musiałyby zostać przekazane kuratorom.
Lex Wójcik
Jest „rozszerzeniem”, a właściwie „zaostrzeniem” Lex Czarnek, gdyż dyrektor szkoły, przedszkola, żłobka lub domu dziecka, który przekroczy swoje uprawnienia lub nie dopełni obowiązków opieki lub nadzoru nad małoletnim (może to traktować w ten sposób, że dyrektor będzie ponosił osobistą, karną odpowiedzialność za każdą bójkę, sprzeczkę, czy inny incydent na terenie szkoły) będzie mógł trafić do więzienia nawet na 5 lat.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.