Kij w mrowisko
Ekosystem miejski jest utrzymywany przez człowieka i szeroko przez niego kontrolowany. Czy jest zatem sztuczny? Nasadzona roślinność zaprosiła ptaki w korony drzew i krzewów, w wysokich trawach nagle zjawił się jeż, a na wale kolejowym lisy wykopały sobie norę. I nagle ten, który to wszystko stworzył, faworyzuje jeden gatunek. Drapieżnika. Kota. Bo zimą mu zimno i może nie mieć co jeść. Ludzie nie załamują rąk nad truchłem zimorodka nad zamarzniętym stawem, bo nie mógł zimą upolować ryby.Tym tekstem zapewne włożymy kij w mrowisko. Może kogoś zdenerwujemy, może kogoś zainspirujemy, skłonimy ku reflesji (komentarze mile widziane). Ale fakty i opinie ekspertów są takie:
Postawienie zarzutów. I kilku tez
Na świecie obecnie żyje ok. 500 mln kotów. Kot jest bohaterem publikacji, filmów, memów, emotikonów, zbiórek na leczenie, ogłoszeń adopcyjnych w skali wysokiej jak nigdy dotąd. W internecie można trafić na zacięte dyskusje z „kociarzami”. Zwraca się szczególnie uwagę na swobodne wypuszczanie udomowionego kota i jego liczne ofiary, które pozostawia na progu, bądź sąsiadom w ogrodzie. Osobiście przynajmniej raz w tygodniu sprzątam tzw. oskub – pozostałości po ataku drapieżnika na ptaka. Mogła go zaatakować kuna leśna lub domowa, lis, inny ptak czy o zgrozo wiewiórka lub jeż! Jednak żaden z wymienionych łowców nie byłby w stanie osiągnąć takiego wyniku, jaki osiągnął zabójca przebywający tuż pod naszymi oknami. Niezauważony. Uwielbiany. Miziany. Dokarmiany. Mimo to, gdy tylko dać mu okazję, wyjdzie i zabije, nie dlatego, że jest do szpiku kości zły. Dlatego, że taka jego natura. Kieruje nim instynkt. Jest drapieżcą. Takie geny.Według badań przeprowadzonych przez Dagny Krauze-Gryz ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, Michała Żmihorskiego z Polskiej Akademii Nauk i Jakuba Gryza z Leśnego Instytutu Badawczego, kot dziko żyjący, jest iście seryjnym mordercą*. Wyniki były przerażające. Odwiedzono 326 gospodarstw. Statystycznie w każdym z nich przebywało na stałe 0,839 kota. Spokojnie. Kotki były w całości i żadnemu nic się nie stało. To tylko statystyka. Natomiast aż 78,5% z nich było karmionych odpadkami z pańskiego stołu. Średnio jeden kot z takiego gospodarstwa przynosił do domu 16,4 małych ssaków i 3,0 ptaków (wciąż statystycznie). Jednak ten sam kot zjadł 198,9 ssaków i 46,3 ptaków rocznie. Biorąc pod uwagę zatem 2,9 mln gospodarstw w całej Polsce (stan na 2002 rok), można oszacować, że koty mogą w naszym kraju rocznie zabić ok. 583.4 mln ssaków i 135,7 mln ptaków. Przy czym większość z tych sierściuchów pełni rolę myszołapów, a nie jak to jest w miastach już głęboko zakorzenione - pupili.
Według publikacji Anny Ślązak w serwisie www.naukawpolsce.pap.pl, liczba zabitych przez koty ptaków sięgała w 2019 roku już 144 mln osobników. Chitchcock miałby gotowy scenariusz.
Wspólnicy kota
Nasz zabójca nie działa sam. Ma wspólników. W Gostyniu to wsparcie zostało usankcjonowane uchwałą Rady Miasta nr XXV/296/21 z dnia 4 marca 2021 r. w sprawie przyjęcia programu opieki nad zwierzętami bezdomnymi oraz zapobiegania bezdomności zwierząt na terenie miasta i gminy Gostyń. W rozdziale 2, § 3, punkcie 4 czytamy, że jednym z celów programu jest sprawowanie opieki nad kotami wolno żyjącymi.Oczywiście uchwała ma też inne paragrafy, m.in. o EDUKACJI MIESZKAŃCÓW GOSTYNIA W ZAKRESIE OPIEKI NAD ZWIERZĘTAMI. Przepraszam, że z wielkich liter, ale to dość ważne. Kto z Państwa poczuł się edukowany w jakikolwiek sposób na temat opieki nad zwierzętami, niech podniesie rękę i podejdzie do okna, by gromko krzyknąć „Jaaaa!”? Dziękuję. No to spójrzmy na trawniki osiedlowe, ogródki, wejścia do klatek schodowych: miski z pokarmem, którego nikt nie kontroluje, odpady ze sklepu mięsnego na trawniku przed sklepem dla bezdomnych kotów o widocznych objawach chorób lub ranach, skrzynki lęgowe dla ptaków nieodpowiednich wymiarów, z legendarnym patyczkiem, by ułatwić drapieżcy plądrowanie, zbyt nisko i z ułatwionym dostępem.
Ech! Te słodkie, puchate mordki, to ćwierkanie, to mruczenie i wszystko takie milusie. Nawet sobie sprawy nie zdajemy, jak bardzo daleko jesteśmy od prawdy o matce naturze z naszymi wyobrażeniami. Czy przyroda, jako zbiór ekosystemów wymaga od nas, byśmy akurat kota zimą przed mrozem ratowali? To po co natura ten mróz i ten śnieg nam tu…? A może właśnie po to, by kilka tych kotków w takiej gminie odesłać do krainy wiecznych łowów, bo słabe były, chorowite, cierpiały, przysparzały problemu innym stworzeniom roznosząc choroby. W ten sposób, na wiosnę więcej ptaszków, ssaków miało szansę na złożenie lęgu, miotu i wychowanie swoich młodych, bo przecież też ta sama zima przetrzebiła ich zastępy. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu więcej kotów biegało na polu łowiąc myszy i ginąc na mrozie, bądź w walce z silniejszym drapieżnikiem, a dziś nie dość, że dajemy im dostęp do ciepłego schronienia i pełnej miski, to jeszcze nie panując nad ich instynktem, który wcale nie ginie pod poduszką na kanapie, wypuszczamy z domu i pozwalamy, aby właśnie jeden gatunek i właśnie drapieżnik, był w przyrodzie faworyzowany. Kot kiedy chce zapoluje oraz kiedy chce wróci do pełnej miski na specjały. Kot oszukał system? Czy to my oszukaliśmy kota i przyrodę?
Wzywam na świadka
Marzena Paluszkiewicz, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej w Urzędzie Miejskim miasta Gostynia
Ustawa z dnia 21 sierpnia 1997 roku o ochronie zwierząt w art. 11a wymienia obligatoryjne elementy gminnych programów opieki nad zwierzętami, w ust. 2 pkt. 2 wskazanego artykułu ustawodawca wskazał na konieczność uregulowania w programie zagadnień związanych z opieką nad wolno żyjącymi kotami, w tym ich dokarmiania. Ustawa nie precyzuje, jak te zagadnienia mają być rozstrzygnięte, a w gostyńskim programie od kilku lat znajdują się zapisy, dzięki którym osoby dokarmiające wolno żyjące koty mogą otrzymywać karmę zakupioną ze środków budżetu gminy. Za organizację tej części programu odpowiada Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, który we współpracy z Gostyńskim Stowarzyszeniem Przyjaciół Zwierząt NOE wspiera tzw. społecznych karmicieli kotów. Dodatkowo wolno żyjące koty są objęte opieką weterynaryjną i w miarę możliwości budżetowych prowadzona jest wśród tych zwierząt sterylizacja i kastracja. (…) Urząd miejski nie prowadził badań dotyczących ilości ofiar dziko żyjących kotów wśród ptactwa dzikiego, domowego, hodowlanego i wśród małych ssaków. Jednak mając świadomość odpowiedzialności za cały ekosystem w mieście, w ubiegłym roku rozpoczęliśmy działania zmierzające do pomocy ptakom. Zostały zakupione i zamontowane w kilkunastu miejscach w mieście budki lęgowe dla ptaków, akcja ta będzie kontynuowana w również w kolejnych latach. Koszt zakupu karmy dla wolno żyjących kotów to około 5.000,00 zł rocznie. Jednocześnie należy wskazać, iż realizacja pomocy wolno żyjącym kotom nie byłaby możliwa bez wsparcia Gostyńskiego Stowarzyszenie Przyjaciół Zwierząt NOE, które również przekazuje karmicielom karmę zebraną podczas zbiórek.
Zakupione budki można zobaczyć m.in. przy pl. Marcinkowskiego. To budki typu A (dla sikor, muchołówek, wróbli, mazurków), są też specjalne budki dla jerzyków. Tych genialnych lotników nie zaliczamy do menu kota. Choć pewnie wyjątki się zdarzają. To niezwykle pożyteczny ptak. Pozbawia nas komarów. W ogromnych ilościach. Jego wady, szkodzące człowiekowi i naturze, poza komarami, których nigdy nie wyżre do cna? Brak.
Grzegorz Lorek, honorowy profesor oświaty, nauczyciel biologii, ornitolog, publicysta
To nie jest tak, że to koty wszystkiemu są winne. Przecież to zwierzę. Ma swój instynkt i człowiek o tym zapomina. Trzyma go w domu i albo nie ma dla niego czasu, albo traktuje jako myszołapa, czyli dość chłodno. Miło jest się pobawić z naszym pupilem, ale przychodzi moment, gdy byśmy chcieli, aby już zajął się sobą. Trzeba zrobić pranie, przyszli goście, trzeba sprawdzić klasówki. Wypuszczamy kota z domu na podwórko, bo przecież musi wyjść, a tam nie mamy już żadnej władzy nad tym co się wyrabia. Kot oczywiście nie zostanie wyłącznie na podwórku. Trzeba też pamiętać, że koty wiejskie, żyjące także przecież z człowiekiem, czynią więcej spustoszenia w przyrodzie niż koty miejskie. Koty swobodnie wychodzące są też zagrożeniem pośrednio dla ludzi i innych naszych pupili, łatwo pozyskują pasożyty i wirusy, przynoszą je do domu, zostawiają odchody pod domem sąsiadów. Tak jak jeszcze można liczyć, że właściciel psa posprząta po nim, bo trzyma go na smyczy i widzi co zrobił, to właściciel kota nawet się tym nie przejmie, bo go nie ma pobliżu. Jednak nie możemy winą obarczać kota, ani wypowiadać mu wojny. Chociaż koty rzeczywiście są bardzo agresywnymi drapieżnikami. Bez litości wytępiły w warunkach wyspiarskich 8 endemicznych gatunków ptaków, 41 gatunków na wyspach wchodzących w skład Nowej Zelandii, a na Marion Island na Oceanie Indyjskim, gdzie przeprowadzono specjalną operację usunięcia kotów z wyspy, zabijały 450.000 ptaków morskich rocznie. Edukacja i utrzymywanie świadomości o odpowiedzialności za posiadane zwierzę leżą u podstaw tego kocio-ptasiego konfliktu. Tylko edukacja nas uratuje.
Prof. dr hab. Piotr Tryjanowski – dyr. Instytutu Zoologii, Wydział Medycyny Weterynaryjnej i Nauk o Zwierzętach, Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu, autor „Ornitologia terapeutyczna” z 2021 i wielu innych opracowań
Na początek muszę zaznaczyć, że lubię koty, oraz że nie wyjaśnimy całej kwestii kocio-ptasiej w jednym tekście; kwestii tak spornej i budzącej emocje. Kot dla człowieka ma wiele znaczeń, choćby odgrywa rolę terapeutyczną. Zatem to nie jest też tak, że ten kot wszystkiemu jest winien, choć spór o jego wpływ na populacje ofiar trwa od dawna. Ludzie mają swoje powody, dla których trzymają kota. Jeszcze nie tak dawno, kot był mieszkańcem stajni i obór na wsiach, gdzie ze względu na brak odpowiednich preparatów deratyzacyjnych, pełnił rolę myszołapa. Z czasem przeniósł się do naszych domów. Także tych w miastach. Kot to dziś częstokroć substytut osoby bliskiej, by spełnić potrzebę dzielenia się empatią, ponoszenia za kogoś odpowiedzialności, a bywa, że jest oznaką statusu społecznego. Zwłaszcza te egzotyczne, piękne i puchate okazy. Nie ma jakiejś szczególnej różnicy między kotem, który wyszedł tylko na spacer po osiedlu, a tym żyjącym dziko. Obydwa osobniki mają silny instynkt łowiecki, którego nie można przezwyciężyć. Jeszcze kiedyś uważano, że regularne podawanie gotowego pokarmu zmniejszy ich apetyt na ptaki i ssaki, jednak okazało się to naszym pobożnym życzeniem. W Wielkiej Brytanii, gdzie prowadziłem badania, a także w Nowej Zelandii i Islandii, niemal wszystkie koty noszą dzwoneczki. Miłośnicy kotów jednak twierdzą, że szkodzi to ich słuchowi. Ja mówię: Zatem jeśli, trzymanie Twojego pupila w takim wydaniu, w jakim to robisz, ma tak negatywny wpływ na środowisko, to trzymaj go w domu. Rozwiązanie proste, choć – niestety – przez wielu nieakceptowane.Spotykamy się tu raczej z efektami lekkoduchostwa, czy pięknoduchostwa. Brakiem przewidywania konsekwencji swoich działań. To wyraża się nie tylko poprzez puszczanie domowego kota na swobodne, krwiste spacery, lecz też poprzez niekontrolowane i nieodpowiedzialne dokarmianie. Porównywalne ono jest z dokarmianiem gołębi w parkach, o czym od dawna wiemy, że nie powinniśmy robić, ze względu na aspekty sanitarno-epidemiologiczne. Przecież także od kotów człowiek może zarazić się kilkoma nieprzyjemnymi chorobami, z toksoplazmozą na czele.
W kwestii dokarmiania ptaków coraz częściej naukowo uzasadnionym poglądem jest ten, by nie dokarmiać ptaków zimą. Obecnie zimy mają coraz łagodniejszy przebieg i nie powinniśmy przyzwyczajać ptaków do łatwego pokarmu. Gdy bowiem nagle spadnie śnieg i chwyci mróz, nie każdy karmnik będzie pełny, a ptaki zapłacą najwyższą cenę za swoją wygodę. W przypadku kota dzikiego lub wpół-dzikiego, nie ma absolutnie żadnego naukowego uzasadnienia dla dokarmiania go przez człowieka. Właściwie chyba wręcz przeciwnie. Te domowe musimy trzymać w domu, a programy wspierania miejskich kotów, powinny być ukierunkowane na sterylizację.
Aleksandra Gerowska, opiekunka zwierząt Schronisko dla Zwierząt w Dalabuszkach
W 2021 roku w schronisku w Dalabuszkach zostało wysterylizowanych 11 kotów: 8 kocurów i 3 kotki. Wszystkie koty wydajemy do adopcji po zabiegach sterylizacji. W przypadku kociąt właściciel zobowiązuje się do przeprowadzenia takiego zabiegu w odpowiednim dla kota czasie. Liczba ta dotyczy kotów przyjętych do schroniska, nie obejmuje sterylizacji kotów wolno żyjących.
lek. wet. Sylwia Meisnerowska z gabinetu weterynaryjnego "SILVET"
Średnio rocznie sterylizujemy/kastrujemy 50-60 kotów wolno żyjących. To zabiegi opłacane zarówno przez gminę i Stowarzyszenie Przyjaciół Zwierząt NOE
Mowa końcowa: zabójca jest wśród nas
Wyobraźmy sobie coś. Długość ciała wróbla, przeciętnej ofiary kota, to średnio 15 cm. Spróbujmy ułożyć te wróble, jeden za drugim w prostej linii, a dokładnie 135 mln wróbli. Wyjdzie nam odcinek o długości 20 km. Widzicie drogę, którą znacie i przemieszczacie się często? Odcinek po odcinku? 20 km ciał zagryzionych wróbli?Przyroda piękna jest, ale i okrutna może się wydawać. Tymczasem ona jest jaka jest. Po prostu jest. Ani piękna, ani okrutna. Robi swoje, bo musi, by za rok przyszła znów wiosna. Nie przeszkadzajmy jej w tym. Nie nadawajmy jej cech, których nie ma. Czy kot zrozumie, że jest śliczniutki i milusi? Jest drapieżnikiem. Absolutnie nic tego nie zmieni. Trafił do naszych domów. Dostał schronienie i pokarm. Weźmy za niego mądrze odpowiedzialność. Nawet, jeśli by to miało oznaczać, że nie zawsze możemy mu pomóc. Przyjmijmy fakt, że należymy do Matki Natury i podlegamy jej bezlitosnym prawom, choć przecież tak szczerym i prawdziwym. Jesteśmy jej winni edukację, wysoką świadomość i szczyptę pokory, bo zabójcami tych 135 mln ptaków jesteśmy my. Pozorni władcy tej Ziemi, którzy czynią ją sobie poddaną. Tak jak uczynili sobie kota poddanym. Zatem co robić?
Wysoki sądzie, proszę o mądry wymiar kary
- Więcej czasu dla pupila. Gry i zabawy. Nawet nie trzeba kupować zabawek. Kot wdzięcznie przyjmie to co mamy pod ręką, jako rozkoszną rozrywkę.
- Jeśli to możliwe zakładajcie na spacery kotom szelki i smycz. Ja wiem. Głupio to strasznie wygląda, lecz gdyby mój pies zagryzł sąsiadowi bażanta, rozpętałoby się policyjno-sądowe piekło. „Trzymaj go pan na smyczy!” – wszyscy by krzyczeli. Pewnie bym zapłacił karę czy odszkodowanie właścicielowi. Mojego psa może by uznano za niebezpiecznego i kazano uśpić? A kotek zagryzie co chce, i nikt nie płaci odszkodowań lub kar.
- Na Islandii, jak zauważył pan Grzegorz, większość kotów nosi dzwoneczki. Internet przynosi nam opracowania na temat ich wpływu na słuch kota. Warto jednak zasięgnąć opinii weterynarza, zanim się zdecydujemy na takie rozwiązanie. Bronię tu ptaków, ale nie chcę krzywdzić kotów.
- Sprzątajmy po swoich pupilach. Nie tylko odchody. Ja osobiście mam serio dosyć sprzątania martwych ptaków i myszy z naszego ogrodu i podjazdu.
- Budujmy mądrze przemyślane karmniki i budki lęgowe. Wymiary znajdziemy w Internecie. Wieszamy na wysokości od 3 m do 5 m nad poziomem gruntu. Uważamy, aby wokół nie było elementów, po których kot czy kuna mogą się wspiąć. Warto założyć pod karmnikiem i budką na pniu drzewa aluminiowy bądź plastikowy kołnierz. Choćby odwróconą doniczkę pod budką. Kot tego nie pokona. Patyczek przy otworze wlotowym to bardzo zły mit. Pomaga w plądrowaniu budki. Jeśli zbierasz deszczówkę, zabezpiecz zbiornik. Ptaki będą się topić w otwartych beczkach i wiadrach.
- Koty poddawajmy kastracji. Kastracja przyczynia się do zmniejszenia obszaru polowań kota i samych tendencji łowczych.
- Sadźmy Coleus caninus – ładna bylina, która zarazem ma niezwykłe właściwości odstraszania psów i kotów.
- Sadźmy też gęste i cierniste krzewy – genialne schronienie i miejsce do złożenia lęgu dla ptaków, a kot, kuna czy krogulec nie dostaną się do niego.
- Lęgi to okres w przyrodzie dość rozciągnięty w czasie, lecz wystarczy, jeśli wiosną, do końca czerwca powstrzymacie kota przed samodzielnymi wędrówkami po osiedlu domków jednorodzinnych. Ocaleje tysiące podlotów, schowanych w żywopłotach i gęstej trawie. Także w czasie złej pogody, lepiej żeby Wasz kot nie wtykał swojego puszystego pyszczka w krzaki u sąsiada. Gdy pada i wieje, tam właśnie chowają się ptaki.
- Ważne też będzie sprowadzić kotu do domu towarzysza. I na litość boską, niech to nie będzie papuga!
Alicja Jerszyńska, prezes Gostyńskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt „Noe” tuż przed publikacją wycofała swoją wypowiedź.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.