Kilka worków śniętych ryb wyłowili wędkarze gostyńskiego koła PZW z Kanału Obry. Ryby podusiły się na odcinku ze Stankowa do Markowa (gm. Gostyń). W czasie minionego weekendu po gminie Gostyń rozniosła się wieść, że mamy Obrę zatrutą chemikaliami. Ale czy to jest przyczyną przyduchy ryb?
Akcję wyławiania ryb zarządził w piątek, (10.08)Włodzimierz Wojtaszyk, prezes gostyńskiego koła Polskiego Związku Wędkarskiego. W okolicach Markowa stawiło się kilku wędkarzy. Wyławiano głównie „drobnicę”: płotki, okonki, kiełbiki. Worki pozostały przy kanale. W czasie weekendu nie było możliwości utylizacji. Sprawa zostanie zakończona w poniedziałek.
Andrzej Łakomy - ichtiolog, z którym współpracują gostyńscy wędkarze daleki jest od rzucania podejrzeń, że Obra została zatruta.
- Żeby tak mówić trzeba mieć konkretne wskazówki, informacje. A sytuacja na kanale obrzańskim jest taka, że jest bardzo niewiele wody, stojącej, jest mocno zarośnięty - mówi Łakomy.
Do tego dochodzą afrykańskie czy tropikalne upały, jakie w powiecie mamy od kilkunastu dni. Często w kanale pojawia się rzęsa, która wraz z roślinnością potrafi zapchać przepływ na śluzie. Wysoka temperatura powoduje, że stojąca woda szybko się nagrzewa, wtedy brakuje tlenu.
- Tutaj raczej szukałbym przyczyny. Nie można wykluczyć, że z okolicznych miejscowości, położonych w pobliżu Obry, gdzie nie ma kanalizacji sanitarnej wszystko spływa do kanalizacji burzowej. Jest wiele magazynów z nawozami, są szamba. Zanieczyszczenia dostają się do kanału. Są sytuacje , ze mamy gwałtowne burze, ulewne deszcze. Wtedy ten spływ jest bardzo gwałtowny, woda zabiera wszystko, co spotka na swojej drodze - dodaje ichtiolog.
Wędkarze zwracają uwagę na inny problem - brak kontroli nad regulowaniem poziomu wody w Obrze. Sugerują, że śluzy są otwierane i zamykane według „zachcianek” gospodarzy.
Więcej w jutrzejszym numerze "Życia Gostynia”
zdjecia dzięki www.kasperski.com