Artykuł opublikowany w numerze 39/2016 Życia Gostynia
Katarzyna Łuczak z Gostynia wystąpiła w programie kulinarnym Ewy Wachowicz pt. „Ewa gotuje”, emitowanym przez stację Polsat. Odcinek z udziałem gostynianki będzie można obejrzeć już w najbliższą w sobotę, 1 października. - Gotowanie to moja pasja, bardzo lubię to robić. Gotuję dla przyjemności. A zaproszenie otrzymane od pani Ewy było dla mnie sporym wyróżnieniem - przyznaje Katarzyna Łuczak.
Co zrobić, aby wystąpić?
Jak to się stało, że gostynianka trafiła do autorskiego programu kulinarnego Ewy Wachowicz? - Oglądałam go często. Lubię tego typu audycje o gotowaniu, a także programy z udziałem Karola Okrasy czy Roberta Makłowicza. Natomiast programy typu Master Chef i inne też oglądam, ale według mnie jest to bardziej show, gra na emocjach. Niekoniecznie chodzi w nich tylko o dobre jedzenie - wyjaśnia Katarzyna Łuczak. Kulinarne audycje pani Ewy szczególnie sobie upodobała i zastanawiała się, co zrobić, aby w nich wystąpić? - W Internecie - na stronie programu pani Ewy są formularze, na których można wysyłać przepisy na najróżniejsze dania. Skorzystałam i wysłałam ich około 30. Robiłam to sukcesywnie, przyrządzając w kuchni danie, zastanawiałam się: a może to się spodoba pani Ewie?” i wysyłałam, kiedy coś dobrego wyszło - zdradza pani Kasia.
Telefon zadzwonił
Któregoś dnia zadzwonił telefon. Okazało się, że Ewa Wachowicz wybrała jedno z dań proponowanych przez gostyniankę i zaprosiła ją do prywatnej kuchni w Krakowie. - Pomyślałam w pierwszej chwili, że inne potrawy były ciekawsze, ale pani Ewa wybrała akurat jedną rzecz - babeczki wytrawne - informuje Kasia Łuczak. Jak zostały przyrządzone, czym urozmaiciła ciasto - to będzie niespodzianką 1 października. W programie „Ewa gotuje” wystąpiła jako gość. Nagranie odbyło się w sierpniu w domu pani Ewy w Krakowie, a raczej w tej części, przeznaczonej na studio. Katarzyna Łuczak była gościem w programie, autorem przepisu. Całe spotkanie wspomina jako bardzo przyjemnie. - Pani Ewa jest osobą ciepłą, otwartą, uśmiechniętą, rozgadaną. Nie jest gwiazdorska, ale naturalna - mówi o autorce programu. Pełną niewiadomych było samo nagranie, bo nie dostała żadnego scenariusza, nie wiedziała o co gospodyni ją zapyta, w związku z potrawą. - Po pierwszym cięciu poczułam, że mogłam to powiedzieć lepiej, a tamto inaczej. Nie czułam stresu, kiedy mnie ustawiano, przygotowywano do nagrania. Zdenerwowałam się jednak, bo z nie wszystkich moich wypowiedzi byłam zadowolona i miałam też dużo do powiedzenia na temat mojego dania… Na szczęście były powtórki, bo i pani Ewie zdarzały się przejęzyczenia i mam nadzieję, że tego stremowania nie będzie widać:). Kiedy przyszło drugie i trzecie powtarzanie, wyluzowałam się, bo stwierdziłam, że będzie już tylko lepiej - opowiada pani Kasia. Przyznaje, że nie sądziła, iż przy programie pracuje tak liczna ekipa - kilkanaście osób krzątało się po kuchni. Samo nagranie trwało niecałe 2 godziny. Pani Kasia żałuje, że nie miała okazji przed kamerami pozdrowić najbliższych.
Na kawę z Magdą Gessler?
Można powiedzieć „pierwsze koty za płoty” przed kamerami. Czy teraz gostynianka chciałaby się spotkać też ze znaną restauratorką Magdą Gessler, słynącą z tego, że bez ogródek mówi to, co myśli? – Chciałabym z nią co najwyżej porozmawiać, wysłuchać porad, pstryknąć wspólne fotki - to tyle. Na pewno nie w programie Master Chef czy „Kuchenne rewolucje”. To nie jest moim celem. Nie mam parcia na szkło. Gotowanie traktuję jako pasję i przyjemność, które daje ogromną satysfakcję. Zaproszenie do pani Ewy Wachowicz traktuję jak wyróżnienie. Dla mnie najważniejsze jest, aby danie, które ugotuję smakowało, ale jestem otwarta na uwagi innych - mówi Katarzyna Łuczak.
Inne doświadczenia pani Kasi
O tym, że ta młoda gostynianka bardzo lubi gotować, a czasu spędzonego w kuchni nie traktuje jak zmarnowanego, świadczą liczne sesje zdjęciowe do kulinarnych czasopism, w których wzięła udział. Od kilku lat wysyła przepisy do różnych redakcji. Może pochwalić się wieloma publikacjami. - Wysyłałam sprawdzone przepisy, głównie na dania wytrawne. Słodkości też lubię przyrządzać, ale wciąż się wprawiam. Pewniejsza czuję się w przyrządzaniu dań mięsnych, sałatek, zapiekanek i tym podobnych - przyznaje pani Kasia. Pilnie słucha rad narzeczonego i liczy się z jego ocenami. Jeśli jemu smakuje przyrządzona potrawa, to duże prawdopodobieństwo, że gazeta ją opublikuje. Jak mówi pani Kasia, jeszcze się nie pomylił. - To, co według Przemka miało spodobać się kuchennym redakcjom, tak było - zdradza z uśmiechem. W 2014 roku odbyła się pierwsza sesja zdjęciowa pani Kasi do miesięcznika „Przepisy czytelników”. Pewnego dnia redakcja gazety poinformowała ją, że wysyła do nich ciekawe, smaczne przepisy i zapytała, czy jest zainteresowana kulinarną sesją zdjęciową. - Z panią redaktor ustaliłyśmy termin. Część rzeczy przygotowałam sobie wcześniej, ale placuszki drobiowe smażyłyśmy przy ekipie z redakcji. Podobnie było z tiramisu z malinami - ciasto było gotowe w lodówce, ale dekoracja odbyła się przy ekipie z gazety - wspomina pani Kasia. Sesja zdjęciowa trwała trzy godziny, gospodyni z Gostynia pracowała z uśmiechem na twarzy. Po męczącej pracy wszyscy usiedli do posiłku. - Fajna sprawa. Poproszono mnie o listę rzeczy, które chciałabym przygotować i postanowiłam, że będzie to drobiowa uczta. Wysłałam listę 20 dań, a redaktor odpowiedzialna wybrała, jakie to mają być - mówi Katarzyna Łuczak. Do magazynu „Kobieta i Życie” przygotowała sylwestrową ucztę. Sesja zdjęciowa odbyła się pod koniec 2015 r., ale publikacja ukazała się w styczniu 2016 r. - Byłam z tych zdjęć bardzo zadowolona. Miałam pomocników-ochotników – mamę, babcię i brata oraz narzeczonego. Fotograf podsumował, że jest to sesja, która bardzo wysoko podnosi poprzeczkę. Stwierdził, że zazwyczaj, kiedy ekipa redakcyjna przyjeżdża do kobiet, musi dekorować potrawy, coś poprawić. U nas było idealnie - mówi pani Kasia. Przyznaje, że na hasło „sesja sylwestrowa”, wraz z bliskimi udekorowali stół, aby stworzyć na zdjęciach klimat zabawy. Cała gama menu też była sylwestrowa.
Ciekawym doświadczeniem dla pani Kasi było też wystąpienie w roli eksperta kulinarnego dla magazynu „Gotuj krok po kroku”. - To jest to samo wydawnictwo, co „Przepisy Czytelników”. Wysłali mi przepisy na 3 potrawy, miałam je przygotować, a później dodać swoje komentarze, co bym zmieniła, co można zmodyfikować, co mi odpowiada, a co nie. Była to rybka pod kruszonką, leczo i owocowy sernik na zimno - wspomina Katarzyna Łuczak. Gostynianka brała też udział w warsztatach kulinarnych w Warszawie, przygotowanych przez gazetę „Chwila dla ciebie”. Prowadził je bardzo znany kucharz Jakub Steuermark, (można go zobaczyć między innymi
w programie telewizyjnym pt. „Pytanie na śniadanie”). Przygotowywała wtedy poza gruszką w sosie angielskim, kaczkę. - Bardzo się cieszyłam. Zawsze chciałam ja przyrządzić, nie wiedziałam jak i chciałam, aby ktoś mi pokazał. I tak się przytrafiło, że mogłam pracować ze znanym kucharzem. Przyrządzenie tego dania wcale nie było trudne - mówi dzisiaj pani Kasia. Sama zgłosiła się też na warsztaty kulinarne firmy Schar. Wtedy przyrządzała dania bezglutenowe. A każde kulinarne doświadczenie jest dla pani Kasi bardzo cenne i przydatne w późniejszym przygotowywaniu potraw dla bliskich.