Na zaśmiecenie gminy narzekał wójt Stanisław Krysicki.
– Zbieramy śmieci. Jestem tym przerażony. Myślałem, że ludzie się opamiętają, jednak nie ma co na to liczyć – powiedział zwracając się do radnych. Dodał, że najwięcej odpadów leży przy drogach powiatowych.
- Pewnie krocie zapłacimy za ich utylizację – przyznał. Radni zastanawiali się, kto wyrzuca śmieci i co zrobić, aby temu zaradzić? Porzucanie ich przy drogach sugerowałoby, że śmieciarzami są kierowcy.
– To nie jest absolutnie ścigane, policja nie ma tego w zadaniach. Powinny za to być kary naprawdę wielkie. Czemu gmina ma za to płacić? Pracownicy mają po rowach chodzić i zbierać śmieci? Do czego to jest podobne? – pytał retorycznie radny Mirosław Stachowiak. Dodał, że odpady nadal trafiają do lasów. – Czy to jest problem, jeśli można przyjechać do Gminnej Spółdzielni, gdzie jest punkt i nawet w sobotę zostawić każdą ilość śmieci? – pytał radny.
Wójt wyliczał: niedaleko Krzekotowic fotel wyrzucony do rowu, na odcinku do krzyżówki z Magdalenkami zebrano 7 worków śmieci, na drodze z Gębic do Kościuszkowa – zlewozmywak, pod Babkowicami – telewizor. – Nie wiem czy ludzie złośliwie to robią? Być może nie lubią wójta? Nie wiem, szukam uzasadnienia, jak może normalny człowiek tak postępować – przyznał.
Przewodniczący rady Zenon Rogala stwierdził, że trzeba śmieciarzy połapać i skierować do sprzątania. – To byłaby największa kara. Śmieci nie zostawiają tylko kierowcy. Dwóch reklamówek butelek nie wyrzuci na pole kierowca. Sam widziałem - powiedział.
około 70 000 złotych będzie musiała zapłacić gmina za śmieci zebrane z jej terenu i świetlic