Ciało nastolatka znaleziono wczoraj niedaleko wieży telefonii komórkowej, przy ul. Mickiewicza w Borku Wlkp. Najprawdopodobniej było to samobójstwo. 17-letni chłopiec, mieszkający wraz z rodzicami przy ul. Mickiewicza w Borku, wyszedł z domu w poniedziałek wieczorem. Kiedy dziecko nie wróciło na noc, następnego dnia (8 kwietnia) rodzice zgłosili jego zaginięcie w Komendzie Powiatowej Policji w Gostyniu. W wyniku poszukiwań ciało chłopaka znaleziono w okolicach wieży telefonii komórkowej, która znajduje się niedaleko ul. Mickiewicza w Borku Wlkp. Z dotychczasowych ustaleń gostyńskich funkcjonariuszy - którzy pod nadzorem prokuratora wciąż wyjaśniają dokładne przyczyny i okoliczności tragedii - wynika, że chłopak popełnił samobójstwo. - Musiało do tego dojść w poniedziałek, po godz. 21., ponieważ około 20.40 nastolatek kupił hot-doga na stacji benzynowej w Borku. Potwierdza to paragon fiskalny znaleziony w kieszeni dresu chłopca - wyjaśnia gostyński prokurator rejonowy Roch Waszak. Twierdzi on, że dopiero później nastolatek podszedł do wieży, wdrapał się na wysokość 40 m i skoczył. Zmarł w wyniku poważnych obrażeń ciała - urazu wielonarządowego, miał też połamane nogi i ręce. Prokurator informuje, że nastolatek miał problemy w nauce i właśnie szkolne niepowodzenia najprawdopodobniej były powodem desperackiego posunięcia. - Dla młodego chłopaka problemy z nauką są istotną przyczyną samobójstwa. Niestety, wiosna jest tym okresem w roku, który sprzyja tego typu zachowaniom - dodaje Roch Waszak.
(AgFa)