Artykuł opublikowany w numerze 29/2015 Życia Gostynia
Absolutnie nie dotykać barszczy Sosnowskiego
W czasie wakacji, od kilku już lat, media ogólnopolskie przestrzegają przed niebezpieczną rośliną barszczem Sosnowskiego. Kontakt z nią może zakończyć się wysypką lub nawet poparzeniami II i III stopnia. W tym roku, pod koniec czerwca, doszło do tragedii. W Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach zmarła 67-letnia kobieta, która przypadkiem, podczas koszenia trawy dotknęła toksycznej rośliny. Barszcz wywołał u niej niewydolność krążeniową i poparzenia II stopnia.
Sprowadzony z ZSRR
Barszcz Sosnowskiego występuje w całej Polsce. Kwitnie od czerwca do końca sierpnia. Wyglądem przypomina wielki koper. Roślinę w czasach PRL-u sprowadzono z ZSRR, jako paszę dla zwierząt. Nie sprawdził się, a teraz jest chwastem rozprzestrzeniającym się, trudnym do zwalczenia. Spotkać można go właściwie wszędzie, aby narazić się na jego toksyczne olejki eteryczne, wystarczy zupełnie nieświadomie otrzeć się o niego. W takim przypadku należy natychmiast skontaktować się z lekarzem.
Pracownia prowadzi badania
Od 12 lat Pracownia Stosowanej Ekologii Roślin w Wyższej Szkole Ekologii i Zarządzania w Warszawie prowadzi badania dotyczące oceny skali inwazji barszczu olbrzymiego na terenie Polski. W 2003 r. poprzez rozmowy telefoniczne z przedstawicielami wybranych lokalnych urzędów gmin udało się ustalić, że na terenie Polski znajduje się 69 stanowisk barszczu Sosnowskiego i barszczu olbrzymiego. Wśród nich przeważały stanowiska średnie (od kilku do kilkudziesięciu osobników). Ponad połowa stanowisk wykazywała tendencje wzrostowe). - W następnych latach z różnych źródeł (m.in. informacje z internetu, prasy, notki od ekspertów) docierały do nas informacje o kolejnych stanowiskach barszczu. Począwszy od 2006 roku zaczęliśmy tworzyć bazę zgłoszeń o stanowiskach. W jej pierwszej wersji znalazło się ok. 250 potencjalnych stanowisk. (...). W latach 2007-2008 przeprowadziliśmy weryfikację większości stanowisk, które miały się znajdować w północno-wschodniej i centralnej Polsce (województwa: mazowieckie, podlaskie, warmińsko-mazurskie, kujawsko-pomorskie, pomorskie). Zdecydowana większość z nich została potwierdzona – czytamy na stronie internetowej Pracowni. Na podstawie badań terenowych powstała baza i mapa potwierdzonych stanowisk barszczu Sosnowskiego i barszczu olbrzymiego w Polsce. Obecnie w bazach: stanowisk i zgłoszeń znajduje się ponad 500 wpisów. Zestawienia te są na bieżąco aktualizowane. Oprócz tworzenia bazy stanowisk, pracownia rozpowszechnia wiedzę na temat barszczy, opracowuje skuteczne metody kontrolowania inwazji, monitoruje istniejące stanowiska, rozpoznaje kierunki ekspansji, wyznacza strefy zagrożone inwazją, szacuje koszty związanych z ekspansją i opracowuje skuteczne metody zwalczania roślin.
Coraz więcej
Na mapie umieszczonej na stronie barszcz.edu.pl widać, że w okolicy Gostynia nie zgłoszono jeszcze stanowisk barszczu Sosnowskiego. Punkty widać za to w okolicach Leszna, Kościana, Jarocina. Nie oznacza to jednak, że w naszym powiecie toksycznej rośliny nie ma. Może jeszcze nikt jej nie zauważył, nie rozpoznał i nie zgłosił. Dane wskazane na mapie pochodzą z grudnia 2013 roku. - Bardziej aktualnych danych jeszcze nie mamy, będziemy je aktualizować w tegorocznym sezonie, bo spływa do nas bardzo dużo różnego rodzaju zgłoszeń – mówi Izabela Sachajdakiewicz z Pracowni Stosowanej Ekologii Roślin z Wyższej Szkoły Ekologii i Zarządzania w Warszawie. Wyjaśnia, że roślina z pewnością się rozprzestrzenia, ponieważ należy do inwazyjnych gatunków obcych. - Co oznacza, że w szybkim tempie rozprzestrzenia się, dobrze się tutaj na terenie Polski czuje, trudno jest ją zwalczyć, w związku z czym, siłą rzeczy z roku na rok jest jej coraz więcej – tłumaczy Izabela Sachajdakiewicz. Jeden osobnik może wydać kilkadziesiąt tysięcy nasion. - Łatwo sobie wyobrazić, jaki jest postęp tej inwazji. Druga strona medalu jest taka, że barszcz istnieje u nas od lat 50. ubiegłego wieku, a masowo był sprowadzany w latach 70., 80. Natomiast tak naprawdę, od ostatnich 5 lat ten temat jest bardzo głośno omawiany w mediach, zwłaszcza w sezonie letnim, co z kolei powoduje, że mamy coraz więcej zgłoszeń stanowisk. Więc fakt, że na mapach są gdzieś puste miejsca, niekoniecznie musi oznaczać, że roślin tam nie ma – zauważa badaczka.
Na wszelki wypadek
Co robić, kiedy mamy jakiekolwiek podejrzenia, że znaleźliśmy toksyczny barszcz? Należy go omijać, nie podchodzić za blisko. – Absolutnie nie dotykać, tak na wszelki wypadek. Zalecamy, żeby zrobić zdjęcie i przesłać do nas do serwisu barszcz.edu.pl albo na nasz fanppage na Facebooku. Staramy się na bieżąco odpowiadać na takie pytania, rozwiać wątpliwości. W tej chwili każdy może zrobić zdjęcie telefonem. To wydaje nam się najszybsza metoda – przyznaje Izabela Sachajdakiewicz. Często ludzie pytają, jak rozpoznać barszcze toksyczne, od innych podobnych roślin. - Jesteśmy w stanie wskazywać na kilka cech, ale w ogromnej mierze wynika to z opatrzenia tych roślin. Jeśli ktokolwiek ma jakiekolwiek wątpliwości, to służymy naszą widzą i doświadczeniem – zapewnia przedstawicielka pracowni.
Metoda odpowiednia do okoliczności
W Polsce nie ma niestety prawa, które nakładałoby obowiązek niszczenia tych roślin. Dlatego odpowiedzialność spada na właścicieli i zarządców terenu, na których barszcze występują. Jak niszczyć toksyczne barszcze? - Zawsze trzeba dobrać metodę zwalczania do okoliczności, w jakich występują rośliny. Inne metody będą dostępne do przeprowadzenia w terenach miejskich, inne na wiejskich, inne na obszarach chronionych, bo na takich mamy różnego rodzaju ograniczenia na przykład do stosowania środków chemicznych – wylicza Izabela Sachajdakiewicz. Jeszcze inaczej należy podchodzić do miejsc, gdzie są pojedyncze osobniki, a inaczej do takich, gdzie są porośnięte całe hektary. Pojedyncze osobniki można wykopać, ale jeśli jest ich kilkaset, to trudno wdrożyć taką metodę. - Dlatego zawsze uczulamy, aby zwalczanie było skuteczne i trwałe, musi zostać opracowana strategia dla całego terenu, na którym występują barszcze. Musi ona zakładać i działania na lata, bo nie ma się co łudzić, że w jeden rok uda się ten problem rozwiązać. Nie ma po prostu takiej metody, która pozwoliłaby w jednym sezonie rozwiązać problem i wyeliminować ten gatunek na stałe, przy założeniu, że na danym terenie istnieją barszcze od kilku lat, wysiewały się i mogą kiełkować – przyznaje Izabela Sachajdakiewicz.
Róbmy zdjęcia
Jeśli więc zauważymy roślinę, zróbmy zdjęcie, wyślijmy na stronę barszcz.edu.pl, najlepiej powiadomić też służby – urząd gminy, straż miejską czy pożarną. Badacze przestrzegają, że nie należy przesadzać, panikować. – Mamy wiele roślin, które mogą powodować u nas jakieś uczulenia, chociażby pokrzywa może dawać różnego rodzaju podrażnienia. Nie bójmy się wszystkich roślin, podchodźmy do nich zdroworozsądkowo, ale jeśli mamy jakiekolwiek obawy, to my polecamy kontakt do nas. Postaramy się je rozwiać - zapewnia Izabela Sachajdakiewicz. Trzeba pamiętać, że upały wzmagają wydzielanie toksycznych olejków eterycznych, ale nie tylko. Ma na to też temperatura ciała człowieka, wilgotność powietrza – wszystkie te czynniki mogą powodować większe skutki uboczne kontaktu z barszczem Sosnowskiego.
(informacje pochodzą ze strony barszcz.edu.pl)
Sprawdź, czy stanowisko barszczu znajdujące się w okolicy twojego miejsca zamieszkania, pracy, bądź wypoczynku jest już bazach Pracowni.
Jeśli nie - dokonaj zgłoszenia!
Pomóż w tworzeniu mapy rozmieszczenia tej niebezpiecznej dla ludzkiego zdrowia i polskiej przyrody rośliny!
Zgłoszenia możesz dokonać:
- wypełniając formularz na stronie barszcz.edu.pl
- kontaktując się pod adresem: serwis@barszcz.edu.pl