Dokładnie o godzinie 11.00 w kościele pod wezwaniem Świętego Mikołaja w Krobi rozpoczęły się uroczystości pogrzebowe związane z ostatnią drogą księdza kanonika Jan Reszelewskiego, byłego proboszcza miejscowej parafii, którego ostatnią wolą było spocząć w krobskiej ziemi.
W jego pogrzebie uczestniczyło wielu przedstawicieli duchowieństwa z metropolitą poznańskim, księdzem arcybiskupem Stanisławem Gądeckim na czele.
- Kochałeś parafię, ludzi, którzy ją stanowią. Cieszyłeś się z każdego spotkania ze swoimi parafianami i kochany Janie, byłeś zawsze pełen wdzięczności dla każdego człowieka, który okazał ci dobro. Byłeś człowiekiem wielkiej prawości. Wielokrotnie powtarzałeś: „Taka będzie wola Boża”. Przyjąłeś wolę Bożą z cierpieniem, które niosłeś do ostatniego dnia swojego życia. Drogi Janie, spójrz jeszcze raz na swoją parafię. Stań na progu parafialnej świątyni po raz ostatni.
Przez ostatnie lata zmagałeś się z chorobą, co pomimo cierpienia nie przeszkadzała ci ofiarnie angażować się w posługę kapłańską. Byłeś człowiekiem bardzo skromnym, ale bardzo ujmującym w sposobie życia i bycia. Należałeś do ludzi, którzy nie błyszczą, tylko są dobrzy, dlatego byłeś wielki. Boże daj szczęście drogiemu Janowi, za dobro, które uczynił, a nam błogosław na drodze w spotkaniu z tobą - wspominał z ambony jeden z kapłanów uczestniczących w ostatniej drodzu byłego krobskiego proboszcza.
W imieniu społeczności lokalnej i krobskiej wspolnoty parafialnej mowy pożegnale wygłosili Bogumił Majewski, członek rady duszpasterskiej oraz Łukasz Kubiak, burmistrz gminy Krobia.
Bogumił Majewski
Ekscelencjo, Najdostojniejszy Księże Arcyskupie Metropolito (...) 17 lat temu przysłałeś nam nowego kapłana. Byliśmy wtedy dotknięci nagłym bólem po niespodziewanej śmierci księdza kanonika Jana Grzemskiego. Przybył do nas kapłan wyjątkowego usposobienia. Uśmiechnięty, skromny, pełen pogody ducha. Szybko okazało się, że kocha dzieci. Bardzo dbał o ich dobre przygotowanie do sakramentów świętych. Nie tylko sam wiele się modlił, ale wkrótce po przybyciu miał wydatny udział w powstaniu kolejnej grupy modlitewnej - Grupy Modlitwy Św. Ojca Pio. Jego ciepłe słowo i pogoda ducha udzielały się każdemu, kto miał z nim kontakt. Kochał Boga i jego Matkę i dlatego natchnął nas byśmy wznieśli pomnik Świętego Jana Pawła II.
Po stosunkowo niedługim czasie okazało się, że ksiądz kanonik cierpi. Widzieliśmy, że dotykają go rozmaite choroby, o których nie lubił rozmawiać. „To tak już jest” - mówił i zaraz dodawał: „Co u ciebie słychać?”. Na każdym kroku, a zwłaszcza w jego chorobie widać było niezwykłą pokorę. Czuł się źle, gdy widział siebie na pierwszym miejscu. Zdążyliśmy jeszcze razem przeżyć 40-lecie jego kapłaństwa, a potem musieliśmy się pożegnać. Z bólem serca patrzeliśmy jak choroba odbiera mu możliwości. Proboszczowanie stawało się ponad jego siły. Gdy wrócił do swej rodzinnej parafii w Poznaniu nie przestawał być naszym księdzem. Modlił się za nas każdego dnia i odprawiał msze za naszych zmarłych. Po ludzki odszedł za wcześnie.
Dziękuję tobie, księże kanoniku Janie, że byłeś z nami. Ufamy, że jesteś z nami i pozostaniesz z nami. Będziemy pamiętać o tobie w mszach świętych i przy codziennym pacierzu.
Postanowiłeś spocząć na krobskiej ziemi, bo traktowałeś nas jak swoją rodzinę. Była to dla nas wielka lekcja kapłana, który służy. Niech to słowo chwilami nieudolne, będzie podziękowaniem i pożegnaniem od całej naszej parafii. Z tej biskupiańskiej ziemi, którą pokochałeś.
Łukasz Kubiak, burmistrz Krobi
Jest nam niezwykle ciężko rozstać się z człowiekiem, którego życie i działalność takie wiele wniosły w naszą codzienność. Każde z nas, pewnie w inny sposób zapamięta świętej pamięci księdza Jana.
Najbliżsi pamiętają go ze zwykłego życia (...). Parafianie, przyjaciele, znajomi, ale też bracia w kapłaństwie wspominać go będą z pewnością jako mądrego, dobrego i pełnego pasji, ale zarazem zawsze skromnego człowieka. Bez wątpienia dla wielu z nas ksiądz Jan był duchowym ojcem, przyjacielem i autorytetem moralnym. Zapamiętamy go także jako osobę, która dbając o rozwój materialny parafii szczególną opieką objęła rozwój duchowy naszej wspólnoty. Dzięki temu szybko zyskał sobie uznanie i szacunek wiernych.
Dziś wspominamy te wszystkie chwile, kiedy służył nam wsparciem i pomocą, zawsze mogliśmy liczyć na jego profesjonalną radę w różnych, niejednokrotnie trudnych sytuacjach. Zapamiętamy go przede wszystkim jako osobę oddaną Bogu i bliźniemu. Po każdym spotkaniu z księdzem kanonikiem Janem miało się poczucie, że jest się przez niego docenianym i zauważanym. A jego umiejętność słuchania, wewnętrzne ciepło, życzliwość, uśmiech i poczucie humoru zjednało mu wielu przyjaciół. Był człowiekiem, który łączył, a nie dzielił, dlatego też jego dom, plebania zawsze stały otworem dla ludzi, którzy odwiedzali go nie tylko w ważnych, fundamentalnych sprawach, ale czasami w prozaicznych kwestiach.
Nasza liczna obecność tutaj wskazuje, że żegnamy kogoś nam bliskiego, kto wniósł do naszego życia nie tylko wspomnienia, ale również wartości i zasady, które powinniśmy w sobie pielęgnować i dzielić się nimi. Świadectwo jego życia jest drogą optymizmu i otwartości na nowe doświadczenia. Pielęgnujmy więc w sobie pamięć i nadzieję. Wspominajmy sprawy dla zmarłego ważne, które stały się treścią jego życia. Przywołujmy często inicjatywy podjęte przez zmarłego, które zaowocowały działaniami ważnymi dla wielu z nas. A tych, podczas 12-letniej posługi w krobskiej parafii było naprawdę wiele, także tych, gdzie przenikały się sprawy parafialne wspólnoty ze wspólnotą samorządową, jak choćby pomysł organizacji Orszaku Trzech Króli i wielu innych przedsięwzięć.
Świętej pamięci proboszcz kanonik Jan zaangażował się dla dobra wspólnego w poczuciu głębokiej odpowiedzialności za innych. Żegnając naszego drogiego zmarłego jestem przekonany, że będąc wśród nas wypełnił słowa Psalmu 119: „jako ten, który chodził drogą prostą postępując według prawa pańskiego. I jest już szczęśliwy wieczną radością w Królestwie Bożym”. Niech Pan, któremu całe życie w ludziach pokornie służył, obdarzy go wiecznym pokojem. My na pewno, twoi parafianie nigdy nie zapomnimy o tobie. Spoczywaj w Bogu.
Na koniec uroczystości pogrzebowych w kościele pw. Św. Mikołaja głos zabrał brat świętej pamięci księdza kanonika Jana Reszelewskiego.
Wczoraj minął tydzień jak rozmawialiśmy ostatni raz i Janek mówi: „Wiesz, ja pewnie niedługo odejdę, ale nie zobaczę już tej drogi. Chciałbym i to jest moim marzeniem, żeby ta ręką wyciągnięta przez papieża, na pomniku, była wytarta o główki dzieci krobskich. Bo to jest ręka dobra. To nie jest ręka, która karze, ale błogosławi”.
Zostawiamy cię kochany bracie w ziemi krobskiej, w ziemi, która cię karmiła, którą kochałeś, bo była twoja. Zawsze, jak żeśmy się żegnali, to było powiedziane: „Cześć brat, trzymaj się”. A dzisiaj, właściwie od środy, nie ma już: „Cześć brat, trzymaj się”. Ale jest: „Do zobaczenia, do zobaczenia, do zobaczenia w Niebie”.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.