Dużo skromniejszy niż w poprzednich latach, ale jednak odbył się Orszak Trzech Króli w Krobi. Tym razem nie było tłumów na ulicach, jak to było choćby 6 stycznia zeszłego roku - więcej zobacz TUTAJ.
Wierni, którzy zgromadzili się na mszy świętej, poprzedzającej przejazd kolorowego korowodu, w kościele parafialnym pod wezwaniem Świętego Mikołaja jedynie stanęli na chwilę przed bramami kościoła, aby zobaczyć orszak.
- Prosimy zachować między sobą odstępy, by reżim sanitarny był zachowany - apelowali duchowni Parafii pod wezwaniem św. Mikołaja z Krobi.
Zgodnie z tradycją organizatorzy zapewnili parafianom wierzchnie okrycie głowy godne tego wydarzenia - orszakową koronę. Mieszkańcy Krobi i okolic nie szli, jak to się przyjęło przy poprzednich edycjach wydarzenia, za orszakiem ulicami miasta, lecz pozostali przed świątynią.
Nie było też szopki bożonarodzeniowej na placu targowym towarzyszącej od początku organizacji krobskich orszaków. Większość mieszkańców miast miała za to okazję podziwiać przejazd z okien domów, przed którymi pojawili się Kacper, Melchior i Baltazar ze swoją świtą.