Gospodarze mieli mocne wejście w czwartkowy pojedynek. W 14. minucie po indywidualnej akcji Michał Jernaś pokonał Tomasza Dembskiego. Goście za chwile przyjęli kolejny cios. Nie minęło sześćdziesiąt sekund, a golkiper Dąbroczanki musiał wyciągnąć piłkę z siatki po raz drugi. Przyjezdni byli już na przysłowiowych deskach, ale miejscowi zawodnicy pozwolili im się z nich podnieść. W 18. minucie Dąbroczanka wywalczyła rzut z autu na wysokości pola karnego Kani. Piłkę do gry wprowadził Fryderyk Kokot. Lot futbolówki przedłużył Dominik Snela, a w bramce umieścił ją zamykający akcję Nikodem Malcherek. Goście właśnie po stałych fragmentach próbowali doprowadzić do remisu, bo „z gry” sytuacji bramkowej nie wypracowali sobie. Losy spotkania rozstrzygnęły się w 84. minucie. Po dośrodkowaniu Daniela Tomaszewskiego z główki gola zdobył Dawid Jędryczka.
- Mieliśmy dobry ten fragment, gdy strzeliliśmy dwa gole. I podobnie jak w Cielczy przytrafiła nam się chwila rozluźnienia. Wiedzieliśmy, że Fryderyk dobrze rzuca auty. Mimo to daliśmy sobie strzelić bramkę. Później niepotrzebna nerwówka. Dużo bezpośredniej walki, to akurat nie jest naszą najmocniejszą stroną. Brakowało tej trzeciej bramki, która padła dopiero w końcówce. Przed meczem mówiłem chłopakom, że nie mają zwracać uwagi na to, że Dąbroczance wiosną nie idzie. Mieli trudnych rywali. Tylko z Zefką znacznie przegrali. Zawodnicy znają się i w derbach każdy chce się pokazać z jak najlepszej strony, udowodnić sobie coś. Wcześniejsze mecze z Dąbroczanką pokazały, że zawsze były wyrównane. Nigdy nie było to spotkania do jednej bramki – podsumował trener Kani Gostyń Grzegorz Wosiak.
- Spodziewałem się, że czeka nas trudne spotkanie. Szybko stracone dwa gole ustawiły mecz. Nam w kolejnych minutach zabrakło konsekwencji. Swoje okazje miał Nikodem Malcherek. Uważam, że należał nam się rzut karny, podobnie jak Kani. Trzecia bramka była konsekwencją, że się otworzyliśmy. Nie miałem dzisaj dużego pola manewru w ofensywie. Musiałem tak to poukładać. Klarownej sytuacji dzisiaj sobie nie wyproacowaliśmy. Szkoda kolejnego przegranego meczu – powiedział po meczu trener Dąbroczanki Pępowo Tomasz Leciejewski.
Kania Gostyń wygrała w czwartek swoje piąte derby powiatu gostyńskiego w bieżącym sezonie ligowym. Pozostało jeszcze tylko spotkanie z Pinsel-Peter Krobianką Krobia, z którą rywalizuje o wejście do czwartej ligi. Na razie bliżej tego celu jest Kania, która po czwartkowym zwycięstwie awansowała na drugie miejsce w tabeli trzeciej grupy piątej ligi.
Kania Gostyń – Dąbroczanka Pępowo 3 : 1 (2 : 1)
1 : 0 – Michał Jernaś (13’)
2 : 0 – Dawid Jędryczka (14’)
2 : 1 – Nikodem Malcherek (18’)
3 : 1 – Dawid Jędryczka (84’)
Kania: Przybylski – Wulke, Gendera, Golniewicz, Tomaszewski, Kaźmierski (62’ Matyja), Kręgielczak, Jernaś (75’ Szmelter), Jankowiak (70’ Olikiewicz), Jędryczka, Harendarz (75’ Ćwikliński)
Dąbroczanka: Dembski – T. Malcherek (77’ M. Kozłowski), Snela, Pospiech, Kokot, N. Malcherek, Szymczak, Mierzwicki (46’ Gronowski), Gościański (77’ J. Gendera), Norkiewicz (64’ Smektała), Ratajczak (70’ Dorsz)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.