Jak się bawią ludzie, gdy kochają się? Wiele działo się na boreckim rynku

Dziewięć zespołów ludowych - osiem z wielkopolski i jeden z Dolnego Śląska wzięło udział w Prezentacji Zespołów Ludowych Wielkopolski, jaka odbyła się dziś po południu w Borku Wlkp. Pokazom folklorystycznych talentów towarzyszyła biesiada z warsztatami garncarskimi i stolarskimi.

Prezentacje odbyły się po raz szesnasty, ale wszystko zadziało się jakby od nowa. To była pierwsza artystyczno-kulturalna impreza na płycie zrewitalizowanego rynku w Borku Wlkp. I również pierwsze tak duże wydarzenie na otwarcie pierwszego popandemicznego lata.

- Wszystko zaczynamy jakby od nowa. Pomimo, że prezentacje odbywają się po raz 16., to mamy taki klimat, tak się czujemy, jakbyśmy się widzieli pierwszy raz po długiej przerwie. I rzeczywiście to była dwuletnia przerwa, stąd zaczynamy... od nowa. A że mamy odnowiony rynek, ta biesiada nam pasowała do tego miejsca. Stąd taki pomysł i realizacja na rynku - wyjaśniła Justyna Chojnacka, dyrektor Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury w Borku.

Team z MGOK był organizatorem wydarzenia, a gospodarzem był Zespół Regionalny Borkowiacy. Od pierwszych minut artystyczno-ludowej imprezy można było wyczuć ogromną radość ze spotkania zespołów. A do Borku z Wielkopolski zawitały ekipy: Zespół Regionalny Borkowiacy, Zespół Folklorystyczny „Tośtoki”, Zespół Ludowy „Studzianna”, Zespół Ludowy „Kokorzynianki”, Zespół Chrzanianki, Kapela „Znad Orli”, a także Zespół Folklorystyczny „Dębioki”. Publiczność mogła też usłyszeć Biskupiański Zespół Folklorystyczny z Domachowa i Okolic. Z Dolnego Śląska przyjechali członkowie Zespołu Ludowego „Rozmaryn”.

- W tym roku byliśmy wyjątkowo ograniczeni obostrzeniami sanitarnymi, stąd limit w liczbie uczestników. Ale przyjechały zespoły, które spotykają się na różnego rodzaju przeglądach w kraju. Byłoby jeszcze 6 grup, które chciałyby nas odwiedzić. Mam nadzieję, że będziemy mogli zrobić taką imprezę na 500 osób w najbliższym czasie - przyznała Justyna Chojnacka.

Kiedy tylko na scenie swoje umiejętności wokalno-muzyczne prezentowała jakaś grupa, członkowie pozostałych zespołów oraz zaproszeni goście bawili się na placu pod sceną. Nogi same rwały się do tańca. Biesiadowano też przy rozstawionych pod namiotami stołach - śpiewano, tańczono. Dobry humor i imprezowy nastrój nie opuszczał uczestników przez kilka godzin.

Ale organizatorzy zaprosili mieszkańców nie tylko na prezentacje. Przy okazji śpiewania i muzykowania na scenie, zapewniono mnóstwo okołoscenicznych wydarzeń. Przy rozstawionych stołach odbywały się warsztaty stolarskie. Dzieci, ale też młodzież mogła wykonać drewnianą kurę z jajkiem. Zainteresowanie było bardzo duże, przy dwóch stołach miejsca były zajęte niemal cały czas.

- Dostają z drewna wyciętą kurę, nóżki do niej oraz podstawkę z jajkiem. Najpierw szlifują, a później same malują i ozdabiają. Przy kolorach szarym, białym i czerwonym można było uruchomić wyobraźnię, popisać się kreatywnością i pomysłowością, aby kurę pomalować - wyjaśniła Emilia Kosicka z Pracowni ArtZagroda.

Niedaleko od „pracowni” stolarskiej stało koło garncarskie, gdzie chętni wykonywali własnoręcznie - ale pod okiem instruktora - przedmioty z gliny.  Każdy uczestnik warsztatów mógł zabrać swoje dzieło do domu sobą i chwalić się w rodzinie, czy wśród znajomych. Była nie tylko uczta dla duszy, ale też dla ciała - kucharze z Fabryki Obfitości z Pogorzeli upichcili dla uczestników świeżonkę (CO TO ZA POTRAWA CZYTAJ TUTAJ) z ogromnej patelni. Rozdali około 250 porcji.