Teatr asz.teatr w Gostyniu. Ważne, żeby dobrze się bawić
Publiczność zgromadzoną w sali koncertowej PSM w Gostyniu powitała Anna Szymczak, współzałożycielka Studia Teatru Castingowego mplusm w Poznaniu, które kilka lat temu przekształciła w asz.teatr, gdzie obecnie jest kierowniczką.
- Bardzo się cieszymy, że możemy gościć u państwa ze spektaklem. Jest to rzeczywiście taka nasza gostyńska premiera. Cieszę się bardzo, że jesteśmy w tym miejscu w szczególnym czasie - niedawno obchodzonego 30-lecia istnienia szkoły, i że możemy tym spektaklem wpisać się troszeczkę w te jubileuszowe obchody, ponieważ większość z państwa wie, że na scenie pojawi się Lajla Zaborowska, która była dyrektorką tej szkoły - poinformowała obecnych widzów.
Kierowniczka Teatru asz.teatr zdradziła, że Lajla bardzo ją namawiała, żeby ekipa pasjonatow gry scenicznej zawitała do Gostynia.
- Dla niej to było ważne, tym bardziej cieszę się, że przyszli państwo dzisiaj, aby towarzyszyć jej, a przede wszystkim, żeby dobrze się bawić - uzupełniła Anna Szymczak.
"Skąd ja znam ten głos?"
Publiczność usłyszała też pewną anegdotę, zwiazaną z czasami, kiedy Lajla Zaborowska była dyrektorką PSM w Gostyniu.
- Przez 7 lat pracowałam w Szkole Muzycznej w Poznaniu, przy ul. Solnej, w sekretariacie: musiałam pogodzić studia, pracę. W tym czasie pani Lajla, będąc dyrektorką Państwowej Szkoły Muzycznej w Gostyniu, często do nas dzwoniła. Odbierałam telefony, przez sekretariat łączyłam z dyrekcją. Nigdy się nie spotkałyśmy bezpośrednio, twarzą w twarz, byłyśmy znajomymi przez telefon - opowiadała Anna Szymczak, sprawiając tym niespodziankę również pani Lajli.
Kiedy pierwsza dyrektorka szkoły muzycznej przeszła na emeryturę, dołączyła do grupy z teatru na Starołęce w Poznaniu.
- Pewnego dnia słucha mnie, słucha i mówi: „ja znam skądś ten głos”. I okazało się, że z naszych rozmów telefonicznych. Od kilkunastu lat ta nasza znajomość jest na innym etapie - znamy się osobiście. A dziś asz.teatr trafił do gostynskiej szkoły muzycznej, z którą dawno temu łączyłam się przez 7 lat - uzupełniła kierowniczka teatru.
"Szpieg na całe życie". Wypada się śmiać
Jeden z komunikatów „technicznych” skierowanych do widowni dotyczył... zachowania podczas spektaklu.
- Można się śmiać, wręcz wypada. Takie jest zadanie naszego teatru, a tym bardziej spektaklu - powiedziała kierująca Teatrem asz.teatr.
To utwierdziło widzów w przekonaniu, że szykuje się dobra zabawa i chyba się nie zawiedli. Spektakl „Szpieg na całe życie” to komedia szpiegowska, pojawiła się nawet "scena rozbierana".
Woodstock i szpiegowska przeszłość
„Było ich trzech, w każdym z nich inna krew, ale jeden przyświecał im cel...” - tak, parafrazując tekst znanej piosenki kapeli „Perfect”, mogłaby rozpoczynać się szpiegowska historia, wystawiona przez Teatr asz.teatr w Gostyniu. Swoją drogą, wątek muzyczny jest jednym z kluczowych (dla trójki emerytowanych szpiegów) w pełnej humoru i refleksji historii. Chodzi o słynny hippisowski Woodstock Festival - jest to jedno z tych symbolicznych wydarzeń, które zmieniają świat, natomiast ze scenariusza spektaklu wynika, że festiwal (jego klimat i niektórzy uczestnicy), zmienił także życie niemieckiej agentki Berty "Gretl" Braun. To główna bohaterka przedstawianej historii, w rolę której wcieliła się właśnie Lajla Zaborowska.Agentka Berta postanowiła raz na zawsze załatwić prywatne sprawy, dlatego podstępnie zaprosiła do mieszkania dwóch innych szpiegów na emeryturze ("kłamliwe, podstępne kreatury") - radzieckiego Wiktora Kotowa i angielskiego Jamesa Bonda, których poznała w beztroskich czasach młodości. Goście wspominają pierwszy festiwal Woodstock z 1969 roku (chociaż jako uczestnicy niewiele pamiętają z tamtych wydarzeń, gdyż dobrze się bawili), a gospodyni rozlicza ich z niepesłnionych obietnic, ale też z odwzajemnionych i nieodwzajemnionych uczuć. Przy okazji wychodzą na jaw skrywane tajemnice i dawne urazy. Nietypowe jest też zakończenie spektaklu - publicznść myśli, że kurtyna opadła, a jednak okazuje się, że nie...
- Proszę czekać, dopóki nie powiem, że to już koniec... - zaznaczyła kierowniczka teatru.
Gostyńska publiczność mogła zobaczyć, że Lajla Zaborowska, wciąż pełna wigoru, świetnie czuje się na scenie, swobodnie radzi sobie ze scenariuszem i spontanicznie reagującą publicznością. Tryska energią i chociaż nie jest dyplomowaną aktorką, dało się zauważyć, że aktorstwo to jej pasja. Poza tym, bardzo dobrze spisała się w adaptacji sztuki. W roli pana B. wystąpił Tadeusz Sławomir Lisiecki, z kolei pana K. zagrał Adam Padła. Reżyserem sztuki jest Anna Szymczak.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.