Schron przeciwlotniczy z czasów II wojny światowej, który znajduje się w parku miejskim przy ul. Strzeleckiej w Gostyniu, miałby zostać udostępniony do zwiedzania? Na ten pomysł wpadli przedstawiciele Poznańskiej Grupy Eksploracyjnej - Stowarzyszenie Pasjonatów Obiektów i Historii Militarnej. Do realizacji pomysłu jeszcze długa droga.
Tymczasem w sobotę, 9 marca, w parku rozpoczęto sondażowe wykopy. Pojawił się tam przedstawiciel Stowarzyszenia, Mirosław Środa (mieszkaniec Gostynia), po uzyskaniu pozwolenia od burmistrza.
- Szukałem tego schronu półtora roku. Dokładniejsze namiary znalazłem pod koniec 2018 roku. Rozpytywałem starszych mieszkańców w Brzeziu, kiedy już wiedziałem, że jest coś takiego. Kiedy potwierdzili, zacząłem szukać informacji o schronie w archiwach i zdjęciach w Polsce i Niemczech. Zdobywaliśmy mapy, dotarłem do nich w archiwum państwowym w Lesznie - opowiada Mirosław Środa.
Schron przeciwlotniczy dla ludności cywilnej kojarzą nie tylko mieszkańcy Brzezia, ale też ulic, znajdujących się na gostyńskich „górach”, którzy w tzw. PeDeK-u spędzali swoje dzieciństwo, albo chodzili tam na wagary w czasach licealnych. - Pamiętam, gdzie on był. W moich czasach licealnych, też nas interesował, ale tam była woda bez przerwy. Próbowaliśmy zejść, do pewnego momentu. Nie wiadomo, w jakim dziś jest stanie. Schron był jeszcze w połowie lat 80., a później w latach 90. zniknął - opowiada Robert Czub, dyrektor Muzeum w Gostyniu. Podkreśla, że jest to schron przeciwlotniczy dla ludności cywilnej, który mógł powstać mniej więcej w 1943 r.
- Te schrony nie mają charakteru zamkniętych, takich dla władz czy schronów wojskowych. Jest bez wyposażenia - dodaje. Poznańskie Stowarzyszenie Pasjonatów Obiektów i Historii Militarnej właśnie takimi obiektami się interesuje. Wiedzą, że w Gostyniu było 6 schronów dla ludności cywilnej. Ten w parku miejskim jest położony w ogólnodostępnym miejscu, na uboczu. Jak mówi Mirosław Środa, większość z pozostałych znajduje się na prywatnych działkach, pod kamienicami (np. przy Pl. K. Marcinkowskiego), albo przy Górze Zamkowej.
- Ten z parku jako pierwszy chcemy odkopać, zrewitalizować, aby miasto ewentualnie udostępniało go do zwiedzania. Nasza grupa byłaby opiekunem schronu - dodaje M. Środa. Czy obiekt nadaje się do całkowitego odkopania, mają pokazać pierwsze, sondażowe badania. Wiadomo, że wejścia do schronu są dwa, ewentualnie 3, pasjonaci historii zdobyli namiary na jedno z nich, do pierwszej piwnicy. Sam schron miałby być położony na głębokości 6-10 metrów.
- Czekam na mapy z Leszna, z lat 1940-45 z Gostynia. Być może tam będzie dokładniej oznaczony. Trzeba sprawdzić, czy faktycznie z piwnicy było wejście do schronu. Może być zamurowane w ścianie, albo zalane posadzką - mówi M. Środa. Sondażowe wykopy mają go doprowadzić do pierwszego pomieszczenia. Wie, że przy schodach, prowadzących w dół był urządzony śmietnik. W parku M. Środa spędził prawie 4 godziny. Wykopał dół głębokości 2,5 metra, docierając do twardej, zbitej ziemi. I znalazł pewne „skarby”: zlewozmywak z lat 60., kawałek lampy, stary zawias od drzwi (prawdopodobnie od pierwszych drzwi na nadbudówce, drewnianych), dwa druty - pręty, które spinały wejście od wewnątrz. Do głównego wejścia do schronu na razie się nie dokopał. Efekty pierwszych wykopów udokumentował zdjęciami, które pokaże kolegom ze Stowarzyszenia, aby ocenili, czy gra jest warta świeczki.
- Zapadnie wspólna decyzja, co dalej robimy, czy sprowadzamy konkretny sprzęt - koparki, agregaty. Ale schron musi być na tyle odkryty, aby można było wejść do środka. Muszę znaleźć pierwsze wejście. Jeśli decyzja chłopaków będzie pozytywna, złożymy do burmistrza wniosek o konkretną eksploatację i wchodzimy do środka - wyjaśnia M. Środa.
Członków Stowarzyszenia Pasjonatów Obiektów i Historii Militarnej interesuje wszystko, co jest związane z I i II wojną światową. W odkrywaniu takich obiektów, jak schrony nie mają żadnego interesu. Ale mają dużą satysfakcję, że pod odkopaniu i zrewitalizowaniu schronu, ludzie będą mogli go zobaczyć, że nie pójcie w niepamięć. Po odkryciu szukają sponsorów, aby zafundowali np. wentylację czy drzwi. Zrewitalizowany obiekt przekazują władzom miasta, aby udostępniły go mieszkańcom. O tym, że „maczali palce” w odkryciu, ma informować tablica ze schematem schronu, schematem budowy i informacją, kto jest opiekunem, kto odkrył, kto się obiektem zajmuje.