W piątek poszła fama na Facebooku, że w sobotę koło południa między Pudliszkami a Rokosowem żużlowcy urządzą sobie trening na tamtejszych zamarzniętych łąkach.
– Pewnie Unii Leszno – snuli przypuszczenia kibice, którzy już zacierali ręce na spotkanie ze swoimi idolami.
W sobotę kilkanaście samochodów pojawiło się na drodze przy wspomnianych łąkach.
– Chyba nic z tego nie będzie – powątpiewali jedni, gdy mijał umówiony czas pojawienia się żużlowców.
– Nie przyjadą – mówił lekko zawiedzony 4-letni Fabian, jeden z najmłodszych kibiców, który wraz ze swoją rodziną przyjechał zobaczyć zawodowców na motocyklach.
Widać było, że to wielki fan „czarnego” sportu, gdyż wystarczyło mu tylko rzucić imię żużlowca, a nazwisko już samo płynęło z u ust czterolatka.
– Piotr... Pawlicki, Dominik... Kubera, Bartosz... Smektała, Emil... Sajfutdinow – leciały z ust małego Fabiana, jak z karabiny kolejne nazwiska.
A za jaki klub „trzyma kciuki” maluch? Odpowiedź mogła być tylko jednak: Unia Leszno. Podobnie jak Szymon, które ze swoim 5-letnim synem Antonim również postanowił wybrać się na łąki zobaczyć żużlowców.
– Nawet było w planach, żebyśmy przyszli na sankach, ale wybraliśmy się zbyt późno. Dlatego żeby zdążyć na godzinę 11.00, tak jak był tutaj planowany przyjazd żużlowców, żeby się nie spóźnić przyjechaliśmy autem – mówi tata.
Gdy już część osób zrezygnowała, bo minęła zapowiadana godz. 11.00 ktoś zauważył „podejrzanie” wyglądający samochód, który pojechał na łąki trochę dalej w kierunku Rokosowa. Ci, którzy zostali w te pędy wsiedli do aut i postanowili sprawdzić, co się dzieje.
Okazało się, że był to dobry wybór, bo w oddali widać było busa, z którego wyjeżdżały motocykle. Po chwili obserwowania rozgrzewki z dalszej odległości padło hasło: „Idziemy” i zebrani wyruszyli przez lód przyjrzeć się bliżej całemu widowisku. Już na wstępie można było zauważyć, że nie są to zawodnicy Unii Leszno, lecz osoby, które amatorsko zajmują się tym sportem.
– To miejsce pomógł nam znaleźć sołtys [Pudliszek - przyp. red]. Hobbystycznie przyjechaliśmy sobie pojeździć na motocyklach żużlowych, bo są tutaj fajne rozlewiska, czysto dla przyjemności – tłumaczył ze strony organizatorów Przemysław Loman.
Ale z jednym wyjątkiem. Z grupą przyjechał jeden profesjonalista: Rafał Konopka, reprezentujący w zeszłym sezonie barwy Stainer Unii Kolejarza Rawicz. Jak sam przyznał jazda na lodzie, to przede wszystkim wielka frajda.
– Gdy mamy przerwę po sezonie, te dwa, trzy miesiące, to fajnie jest wsiąść na cokolwiek. Jeździmy na zbiornikach, na wylanych łąkach, gdzie nie ma band, można sobie pojeździć gdziekolwiek człowieka wzrok poniesie. Ale moim zdaniem to też jest dobry trening pod żużel, ponieważ jest koordynacja ruchowa. No i trzeba czuć ten motocykl, nie zawsze motor jest prawidłowo „doklejony” do lodu, to trzeba pokombinować, gazem popracować. Myślę, że w każdym motor-sporcie najlepsi na świecie nie jeżdżą tylko na danym motocyklu, ale na czymkolwiek, co ma dwa koła – tłumaczył Rafał Konopka.
Realizacja filmu: Maciej Mostowy