Nadużywał alkoholu, był agresywny i miał urojenia. W efekcie doprowadził do niebezpiecznej sytuacji.
63-letni mężczyzna mieszkał z 86-letnią matką w Smogorzewie. Sprzedał budynek, zabezpieczając swoją przyszłość ustanowieniem na jego rzecz dożywocia zamieszkiwania w nim. Dom kupiła rodzina - 36-latek z żoną i dwojgiem dzieci w wieku 8 i 12 lat. Pierwszy właściciel mieszkał na dole, drugi na piętrze.
– Wcześniej sprawca nadużywał alkoholu, ale to nie łączyło się z jakimikolwiek agresywnymi zachowaniami. Zmiana nastąpiła około roku temu, kiedy obok alkoholu pojawiło się również zachowania o charakterze agresywnym. Wtedy również zaczęły występować u niego zaburzenia urojeniowe – mówi Jacek Masztalerz, zastępca prokuratura rejonowego w Gostyniu.
We wrześniu 2016 roku zagroził spaleniem mieszkającej nad nim rodzinie. Wówczas nie myśleli, że groźba może być spełniona. Niestety, mylili się. W nocy, 22 grudnia 63-letni mężczyzna podpalił tapczan w pokoju zajmowanym przez jego matkę. Kobiety nie było w tym czasie w domu, ponieważ ze względu na stan zdrowia przebywała w domu seniora. Pożar ugasił gaśnicami nowy właściciel budynku. Sprawcę przewieziono do Wojewódzkiego Szpitala Neuropsychiatrycznego w Kościanie, gdzie przebywał do 16 stycznia.
- Po opuszczeniu palcówki przedstawiono mu dwa zarzuty: kierowania gróźb we wrześniu oraz narażenia na niebezpieczeństwo i spowodowanie uszkodzenia w mieniu. Sprawca przyznał się do popełnianie czynu. W swoich wyjaśnieniach wskazał na występujące u niego objawy chorobowe. Wcześniej tłumaczył się przed pokrzywdzonym, że podpalił tapczan, w świeżo wymalowanym lokalu matki, gdyż były tam rzekomo kobiety, które go atakowały – informuje prokurator Jacek Masztalerz.
Aktualnie, po przesłuchaniu przez prokuratora, zastosowano wobec sprawcy środki wolnościowe: przede wszystkim nakaz opuszczenia lokalu, zakaz zbliżania się, kontaktowania z rodziną tam mieszkającą, dozór policji, zobowiązano go także do powstrzymywania się od alkoholu.
- W toku dalszych czynności podejrzany z dużym prawdopodobieństwem, zostanie przebadany przez biegłych psychiatrów i psychologa. Dopiero po uzyskaniu opinii, co do jego stanu poczytalności oraz zagrożenia, co do powtórzenia się tego typu zdarzeń w przyszłości, postępowanie będzie mogło być zakończone, czy to umorzeniem, czy też, co jest bardziej prawdopodobne, skierowaniem do sądu wniosku o zastosowanie środka zabezpieczającego w postaci umieszczenia w szpitalu psychiatrycznym. Taki środek prawny jest uzależniony od treści opinii, która w najbliższych tygodniach powstanie – wyjaśnia prokurator.