Na kanale Obry między Kunowem a Ostrowem pojawiły się raki. Mieszkańcy mówią, że od lat nie było ich tam tak wiele. Podobno w największym słońcu wygrzewają się na brzegu. Nasi Czytelnicy informują, że raki widywane są też w Cichowie i Żelaźnie. Ich obecność wcale nie musi jednak oznaczać czystości wody.
Jak wyjaśnia Andrzej Łakomy z Polskiego Związku Wędkarskiego z Poznania, wszystko zależy od tego, jaki to gatunek raka. W Polsce występują trzy wiodące: błotny, szlachetny i pręgowany – zwany amerykańskim. Specjalista uważa, że w kanale Obry mieszkają te ostatnie – pręgowane.
- Ten rak występuje praktycznie we wszystkich wodach śródlądowych w Polsce i jest traktowany jako gatunek inwazyjny, który wypiera pozostałe. Poza tym, przenosi chorobę zwaną dżumą raczą, która powoduje, że dwa pozostałe gatunki chorują i znikają z naszych wód – wyjaśnia główny specjalista ichtiolog Andrzej Łakomy, który zajmuje się wodami z terenu powiatu gostyńskiego.
Rak pręgowany jest bardzo odporny. W sytuacji zanieczyszczenia wód, jest w stanie się do tego dostosować. Podczas gdy inne znikają, on radzi sobie bardzo dobrze. Obecność tego zwierzęcia, wbrew powszechnemu przekonaniu, nie zawsze oznacza więc czystą wodę.
- Mieszkańcy obserwują dużo więcej raków niż w latach ubiegłych być może z tego powodu, że obecnie występuje bardzo niski poziom wody. W związku z tym widać je na płytszych fragmentach kanału. Zwykle woda w nim jest mocno zmącona, ma dużo zawiesin, nie widać tego, co się dzieje na dnie - mówi dalej ichtiolog.
Obecność raka pręgowanego w kanale nie jest niczym nadzwyczajnym. Specjalista z Polskiego Związku Wędkarskiego z Poznania uważa, że raka błotnego i szlachetnego w kanale Obry nie ma już od ponad stu lat. W tej sytuacji nierodzimy rak pręgowany nie może mieć wpływu na pozostałe dwa gatunki. Piszemy o tym także w bieżącym Życiu Gostynia.