Zespół biskupiański z Domachowa wybrał się przed południem na mszę św. na Świętą Górę, która rozpoczęła dzisiejsze dożynki powiatowe. Zostali zaproszeni, aby zagrać podczas nabożeństwa i obrzędów. Wyjechali wcześniej, wsiedli do osobowego auta, ale w Taniecznicy, na oznakowanym skrzyżowaniu uderzyli w inny samochód. Na szczęście obyło się bez poważnych obrażeń. Przy stłuczce więcej było strachu i stresu.
Na Świętą Górę Biskupianie z Domachowa jechali drogą główną, od strony Bodzewa, przez Taniecznicę. Kiedy byli na zakręcie, z drogi podporządkowanej prowadzącej do Strzelec Wielkich, wyjeżdżała mazda 626, którą z wczasów wracali mieszkańcy powiatu rawickiego. Jak to się stało, że przy bardzo dobrej widoczności kierowca mazdy nie zauważył "biskupiańskiego" opla?
- Kierujący mazdą nie ustąpił pierwszeństwa na oznakowanym skrzyżowaniu i w ten sposób doprowadził do zderzenia bocznego - poinformował sierżant sztabowy Piotr Struczak z wydziału ruchu drogowego KPP w Gostyniu, pracujący na miejscu zdarzenia.
Jedna z kobiet, podróżująca mazdą skarżyła się na silne bóle głowy, wezwano więc zespół ratownictwa medycznego.
- W karetce została udzielona pomoc przedmedyczna pasażerce mazdy. Z tego co mi wiadomo, nie stwierdzono poważniejszych obrażeń - powiedział policjant. Ostatecznie kobiety nie zabrano do szpitala.
Nikt nie ucierpiał również z zespołu biskupiańskiego. Wszyscy - oprócz kierowcy - dotarli na Świętą Górę na czas. Przesiedli się do innego samochodu. - Jechała za nami członkini Sułkowiczanek i pozostali biskupianie z nią się zabrali - wyjaśnił kierowca. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, opla odebrał niedawno od mechanika i niemało zapłacił za remont.
Badanie alkomatem wykazało, że obaj kierowcy byli trzeźwi. - Obecnie nie zostały jeszcze podjęte żadne decyzje, co do sposobu zakończenia sprawy. Jestem w trakcie wykonywania czynności i ustalania okoliczności zdarzenia - powiedzial na miejscu zdarzenia sierżant sztabowy Piotr Struczak.