Artykuł opublikowany w numerze 10/2017 Życia Gostynia
Duże poruszenie krobskich radnych na ostatnich komisjach wspólnych, wywołał poddany pod dyskusję przez burmistrza Sebastiana Czwojdę temat, ewentualnego nabycia znajdujących się obecnie w rękach prywatnych, dwóch obiektów na terenie krobskiego samorządu: jednego w centrum Krobi a drugiego w Pudliszkach. - Nie przedstawiam żadnej propozycji, nie ma w tej kwestii uchwały. Natomiast chciałbym poznać państwa zdanie w tej materii - powiedział włodarz Krobi. Pierwszą „pozycją z listy zakupów”, o której wspomniał włodarz była kamienica w centrum Krobi. - W najbardziej charakterystyczny sposób powiem: tam gdzie znajduje się sklep pana Neumanna - objaśnił Sebastian Czwojda. Poinformował, że jest klimat do rozmów, co do nabycia nieruchomości i można by ją na przykład zaadaptować, bądź na cele urzędu, bądź na cele kulturalne. - Taki budynek w centrum miasta by nam się przydał. Jednocześnie byłaby to szansa na uratowanie tego zabytkowego obiektu - dopowiedział burmistrz.
O ile nad sprawą kamienicy radni praktycznie przeszli do porządku dziennego i nie było żadnej dysputy na tym zagadnieniem, o tyle kolejny budynek, który mógłby znaleźć w kręgu zainteresowania samorządu krobscy rajcy skwitowali głośnym „ooooo”. - Drugi temat, powiedziałbym jest jeszcze trudniejszy od tego budynku na rynku - to pałac w Pudliszkach - mówił burmistrz Sebastian Czwojda. Burmistrz powiedział, że jedyną nadzieję na uratowanie historycznego zabytku widzi w działaniach gminy. - Mam takie poczucie, przez kilka lat pracy tutaj i (...) postępowań egzekucyjnych, które się toczą obecnie wobec tego budynku, że jedyną szansą dla niego jest podjęcie jakichś decyzji przez samorząd i ulokowanie jakiegoś obiektu o charakterze użyteczności publicznej w tym budynku - mówił włodarz Krobi. Burmistrz przyznał otwarcie, że nie wiadomo jeszcze, z jaki źródeł miałyby zostać sfinansowane obydwa zakupy, ale w jego opinii można by wykorzystać model działania, jaki zastosowano przy obiekcie starej gazowni przy ul. Powstańców Wielkopolskich w Krobi. W tamtym przypadku samorząd najpierw podjął decyzję o zabezpieczeniu budynku, a w tej chwili tworzy dla niego koncepcję zagospodarowania i użytkowania.
Żebyśmy się nie wkopali
Podjęcie tematu kupna obydwu obiektów od razu spotkało się z pytaniem zebranych „a ile to kosztuje?”. Włodarz Krobi poinformował, że jeżeli chodzi o kamienicę na rynku, to nie potrafi podać żadnych kwot, zaś nieruchomość w Pudliszkach znajduje się obecnie w postępowaniu egzekucyjnym (komorniczym) i jest wyceniona na ponad 600 000 tysięcy złotych. - Natomiast jest możliwość jej kupna za 2/3 wyceny - oznajmił burmistrz. Gdy była mowa o kwotach odezwał się radny Leszek Włodarczyk wspominając o sumie, za jaką pałac przeszedł przed kilkunastu laty z rąk ówczesnego właściciela - zakładu w Pudliszkach w ręce prywatne. - Ciekawa była cena sprzedaży tego pałacu, jeśli ktoś nie wie. Bo ja się orientuję. 40 000 złotych - rzucił rajca z Pudliszek.
Bardzo aktywni w dyskusji o nabyciu nieruchomości byli radny Krzysztof Perdon i Mariusz Duda. Ten pierwszy postanowił zostać „adwokatem diabła” i stawiał trudne pytania w sprawie pałacu. - My musimy zdawać sobie sprawę z tego, na co chcemy to przeznaczyć? Bo przejąć pałac i żeby znowu stał, to się trzeba mocno zastanowić? I druga rzecz: ile trzeba w to zainwestować? - perorował radny, który jasno wyraził się, że rada musi mieć pełną informację, jakie będą koszta całej inwestycji przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji. - Proszę państwa kwestia, ile będzie nas kosztować wykup to jedno. Ile będzie nas kosztować doprowadzenie do stanu użytkowania to drugie. A trzecia kwestia stworzyć z tego obiekt, który będzie służył jakimś celom i będzie wykorzystywany. (...) Raczej trzeba brać pod uwagę, że w grę wchodzą kwoty milionowe - zauważył Sebastian Czwojda.
Misja ratowania zabytków
Zagadnienie przyszłej funkcjonalności pałacu nie było decydującą sprawą dla radnego Mariusza Dudy, który podzielał zdanie burmistrza w kwestii ratowania obiektu. - Samorząd i państwo mają pewną misją do spełnienia, żeby takie rzeczy jak zabytki chronić - zauważył rajca Mariusz Duda. Jednak Krzysztof Perdon nie ustępował. - Ale, żeby nie było takiej sytuacji, że my to przejmiemy i za chwile do nas będą pretensje. Bo ktoś zapomni o tym panu, który przez 10 czy 15 lat całkowicie zaniedbywał ten obiekt, a będą mówić: „Wy jesteście właścicielami. To wy żeście doprowadzili do tej ruiny” - zripostował rajca Perdon. Tutaj wywiązała się dyskusja o przechodzenia różnych budynków w rodzaju zamków czy innych zabytków w ręce prywatne, które zdaniem zebranych na komisjach, w większości przypadków spotyka marny los. Podawano przykłady z naszego regionu - To, co państwo mówicie, potwierdzą jedną rzecz. Że dzisiaj tylko i wyłącznie instytucje są w stanie utrzymywać tego typu budynki. Prywatni inwestorzy dla hobby tego nie utrzymują. Jedynie, kiedy mają z tego jakieś profity. Hotelarstwo i tak dalej - powiedział radny Duda. Na to stwierdzenie, tym razem głos zabrał nie Krzysztof Perdon, ale rajca Lech Bem, mówiąc, żeby się zastanowić, „czy ileś milionów ładować w pałac, który i tak nie wiadomo, na co będzie można przeznaczyć”.
Kto woli chodniki a to pałac?
W końcowej części dyskusji znów odezwał się Leszek Włodarczyk, który podał, że na pewno za kupnem budynku w Pudliszkach byliby mieszkańcy tej miejscowości, którzy, jak mówił nie mogą już patrzeć na niszczenie pałacu. - I chętnie widzieliby go w naszych rękach - oznajmił Leszek Włodarczyk. - Ale to byliby mieszkańcy Pudliszek. A nie wiadomo, jak mieszkańcy gminy. Czy woleliby chodniki, czy pałac? - odpowiedziała radna Genowefa Skrobała nawiązując do krótkiej dysputy o tym, czy lepiej inwestować w drogi czy w zabytki? - Może gmina zagra w totolotka - żartobliwie podsumował temat radny Jan Mikołajczak.
W trakcie komisji wspólnych burmistrz Sebastian Czwojda napomknął także o niszczejącym pałacu w Pijanowicach, ale ta sprawa nie była głębiej rozwijana.