W Polsce głośne były dyskusje, dotyczące śmierci Igora Stachowiaka, który zmarł w połowie maja 2016 r. we wrocławskim komisariacie. Przypomnijmy - 25-latek został zatrzymany jako osoba poszukiwana przez prokuraturę. Jak się później okazało, wzięto go za mężczyznę, który dwa dni wcześniej uciekł policjantom. Zatrzymany trafił na komisariat. W czasie przesłuchania policja użyła wobec niego paralizatora. Igor Stachowiak zmarł. W tej sprawie trwa śledztwo, a okoliczności śmierci 25-latka wciąż nie zostały wyjaśnione.
W związku z tym wydarzeniem rozgorzała dyskusja, ile policja ma paralizatorów (inaczej „taserów”, czyli urządzeń przeznaczonych do obezwładniania osób za pomocą energii elektrycznej) i jak często ich używa? Na stanie Komendy Powiatowej Policji w Gostyniu jest jedno takie urządzenie. - Jest to Taser X2, w wersji amerykańskiej - informuje młodszy aspirant Monika Curyk, oficer prasowy KPP w Gostyniu. - Paralizatora mogą używać tylko i wyłącznie przeszkoleni w tym zakresie funkcjonariusze. Tego typu szkolenia odbywają się w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Poznaniu - dodaje. W gostyńskiej komendzie policji pracuje obecnie 11 funkcjonariuszy przeszkolonych i upoważnionych do korzystania z paralizatora. Jest ich sporo, w porównaniu chociażby do KPP w Jarocinie, gdzie na stanie są 4 paralizatory elektryczne, a może ich używać tylko 5 funkcjonariuszy. Z kolei policja w Rawiczu ma 1 „taser”, a do korzystania z niego zostali przeszkoleni dwaj funkcjonariusze (dwaj pozostali są po przeszkoleniu, ale czekają na wydanie certyfikatu upoważniającego).
- Wychodzimy z założenia, że im więcej policjantów uprawnionych do użycia, tym lepiej. Na pewno zwiększa to poczucie bezpieczeństwa - mówi Monika Curyk. Podkreśla, że w gostyńskiej komendzie nie ma możliwości, aby funkcjonariusz, który nie posiada odpowiednich uprawnień, pobrał paralizator.