reklama

Grób Amelki odkopywano dwa razy. Sprawa jest w prokuraturze

Opublikowano:
Autor:

Grób Amelki odkopywano dwa razy. Sprawa jest w prokuraturze - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Rząd 22, miejsce 8 - w tej kwaterze na gostyńskim cmentarzu miała być pochowana 10-letnia Amelka z Gostynia. Jej matka otrzymała w biurze parafialnym gostyńskiej fary dokument na potwierdzenie. Uczestnicząc w ceremonii pogrzebowej była przekonana, że grób jest tam, gdzie wykupiła miejsce. - Gdyby nie dziadek Amelki, nie zorientowałabym się, że to inne miejsce, w innym rzędzie, na samym końcu. Prawnie nie byłam właścicielem kwatery - opowiada Andżelika Frąckowiak.

Kobieta przyszła do redakcji portalu gostynska.pl z interwencją. Ma pretensje do administratora cmentarza - parafii pw. św. Małgorzaty w Gostyniu oraz do zarządcy. Andżelika Frąckowiak przekonuje, że w Biurze Parafialnym świadomie wybrała konkretne miejsce na gostyńskim cmentarzu, obok sąsiadki - Ulki. Bardzo jej na tym zależało, gdyż była to jedyna przyjaciółka rodziny w kamienicy, w której mieszkała z chorą córką - O CHOROBIE DZIEWCZYNKI PRZECZYTASZ TUTAJ.

- Córka pani Ulki przyjaźniła się z moją Amelką. W czasie choroby, kiedy miała ataki padaczki, przychodziła, pomagała nam. W czasie wakacji sąsiadka bardzo szybko zmarła na nowotwór. Nie miałam okazji się z nią pożegnać, gdyż byłam z Amelką w szpitalu - wyjaśnia Andżelika Frąckowiak.

Otrzymała w parafii dokument, w którym uwzględniono koszty pogrzebu, z opłaconym miejscem w rzędzie 22. Kobieta wskazała je grabarzowi na cmentarzu, informując jednocześnie, że zależy jej na szybkim postawieniu nagrobka.

- „Proponuję tam miejsce na dole, będę kończył rząd, łatwiej będzie postawić pomnik” - te słowa usłyszałam od grabarza, kiedy wspomniałam o pomniku - tłumaczy mama Amelki. Kobieta przekonuje, że bardziej zależało jej na wykupionym skrawku ziemi na cmentarzu, ze względu na rodzinę - co, jak twierdzi - doskonale wyjaśniła grabarzowi. Była gotowa poczekać z położeniem nagrobka tak długo, jak trzeba.

O tym, że Amelia nie została pochowana na wykupionej przez matkę kwaterze zorientowała się kilka dni po ceremonii, dzięki dziadkowi dziewczynki. Andżelika Frąckowiak nie była właścicielem prawnym ziemi, na której znajdował się grób córki.

- Nie po to zapłaciłam 1.000 zł za miejsce, żeby grabarz urządzał sobie samowolkę, jak „król cmentarza”. Chodziło mu o to, aby było wygodniej z koparką - jest przekonanan mama Amelki. Powiedziała o tym grabarzowi kilka dni po pogrzebie.

- Wykopywał urnę z prochami dziecka i przeniósł ją na miejsce, które jest zaznaczone u mnie w dokumentach. Całe zajście tłumaczył, że chciał mi sprawę udogodnić i ułatwić, żebym sobie szybciej pomnik postawiła - dodaje Andżelika Frąckowiak. Każde otwarcie grobu po ceremonii pogrzebowej jest ekshumacją. Nikt nie pomyślał, że potrzebne będą zgody, decyzje na takie działanie. A wystarczyło złożyć wniosek w Sanepidzie w Gostyniu o przeniesienie prochów w obrębie tego samego cmentarza.

- Wszystko jest wtedy legalnie, dostaje się decyzję na takie działanie, nie byłoby żadnych żalów i pretensji - mówi szefowa stacji sanitarno-epidemiologicznej Ewa Ulanicka. Sprawa trafiła do prokuratury - przeniesienie szczątków dziecka bez zgody rodziny.

Jak to komentuje Jacek Masztalerz, szef Prokuratury Rejonowej w Gostyniu? 

Zobacz w jutrzejszym wydaniu "Życia Gostynia"

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE