Na niedawnym szczycie państw członkowskich Unii Europejskiej Polska poparła decyzję w sprawie rozlokowania uchodźców w krajach Wspólnot Europejskich. Jeszcze w lipcu władze naszego kraju zgodziły się na przyjazd 2 tysięcy osób. - 22 września Polska podjęła decyzję o przyjęciu 5082 osób. Ostateczna ich liczba będzie jednak mniejsza ponieważ do procesu przyjmowania uchodźców włączy się jeszcze m.in. Irlandia, Dania, Szwajcaria i Norwegia. Oznacza to, że w sumie łącznie trafi do nas około 6500 – 6800 osób – czytamy na stronie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
Kilka tygodni temu zadaliśmy pytanie zarządcom parafii na terenie powiatu gostyńskiego o ich stosunek do kwestii uchodźców bliskowschodnich oraz ewentualne przyjęcie osób prześladowanych. Teraz postanowiliśmy to zagadnienie poruszyć w rozmowie z samorządowcami. Czy powiat i gminy są przygotowane na problem uchodźców? Gdzie można by ewentualnie rozlokować takie osoby? Gdyż nie można się oszukiwać – ta sprawa prędzej czy później dotknie nasze samorządy.
Powiat nic nie zrobi bez sygnału "z góry"
Na szczeblu powiatowym oczekuje się na decyzję sfer rządowych. - Do chwili obecnej nie uzyskaliśmy informacji z Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego w Poznaniu odnośnie uchodźców - odpowiada Marian Radecki, kierownik Biura Zarządzania Kryzysowego w Starostwie Powiatowym w Gostyniu. Również sprawę zakwaterowania władze powiatu zostawiają w gestii wyższych szczebli władzy. - Rozlokowanie tych osób w Polsce będzie zależało od decyzji organów centralnych – dodaje Marian Radecki.
Czy w gminach myśli się o problemie?
Co zrobiliby jednak włodarze poszczególnych gmin, gdyby zaszła konieczność przyjęcia mieszkańców Syrii i Erytrei na gminnych włościach? – Administracja rządowa nie przygotowała żadnych wytycznych dotyczących przyjmowania uchodźców, dlatego samorząd nie jest przygotowany na taką odpowiedź – informuje Dorota Hołoga, naczelnika Wydziału Spraw Społecznych w Urzędzie Miejskim w Gostyniu.
Tylko, żeby wszystko nie spadło na nas
- Przede wszystkim najważniejsze jest to, iż nie można problemu emigrantów z Bliskiego Wschodu zrzucać wyłącznie na barki gmin. Państwo na chwile obecną nie przedstawiło jakiejkolwiek koncepcji, programu finansowania tej pomocy. Nasuwa się więc pytanie – ilu uchodźców, ile to będzie kosztowało, kto będzie pokrywał koszty – mówi Jacek Widyński, burmistrz Ponieca. - Wkrótce może się okazać - jak to często bywa, iż wszystkie koszty spadną na gminy, a potem będzie wielka krytyka, krzyk polityków, że samorządy temu nie sprostały – dodaje włodarz gminy.
Jacek Widyński widzi również problem w okresie pobytu uchodźców na terenie Polski. Jego zdaniem może się okazać, że nasz kraj będzie tylko „miejscem tranzytowym” do krajów Europy Zachodniej, gdzie warunki życia są na znacznie wyższym poziomie. Polacy Może to doprowadzić to sytuacji, w której Polacy włożą „wiele wysiłku organizacyjnego, nakładów finansowych” w przyjęcie uchodźców, a ci wyjadą. Wtedy „daremny trud” może, twierdzi burmistrz Ponieca doprowadzić do rozłamu w społeczeństwie polskim.
Uważa, że absolutnie nie można podejmować żadnych decyzji bez wyrażenia swojej opinii przez mieszkańców. - W tak ważnej sprawie kluczowa powinna być wola i decyzja lokalnej społeczności naszej gminy, bez dyskusji nie da się dokonać właściwych wyborów – podkreśla – Jacek Widyński. Podobnie, jak władze powiatu i gminy Gostyń oczekuje, na to, co zrobi rząd w Warszawie. - Dopóki nie poznamy stanowiska rządu nie wiemy, czy jesteśmy w stanie zrealizować zadanie rozlokowania przybyłych osób. Na dziś nie widzę możliwości organizacyjnych, finansowych gminy Poniec na przyjęcie uchodźców – kwituje włodarz Ponieca.
Może pójdą na Zachód
Wójt Piasków Wiesław Glapka również zastanawia się czy Polska nie będzie dla osób prześladowanych, tylko kolejnym etapem podróży. – Oczywiście myślimy o kwestii uchodźców, gdyż obecnie jest to temat dyżurny w Polsce. (…) Moim zdaniem krajami docelowymi dla tych osób, są bogatsze państwa Unii Europejskiej, jak na przykład Niemcy – mówi wójt. Gdyby jednak przyszło zakwaterować mieszkańców Syrii i Erytrei sytuacja byłaby niełatwa.
– Na dziś mamy bardzo trudne warunki lokalowe. Ani jednego wolnego lokalu komunalnego, gdzie mógłbym przyjąć chociaż jedną rodzinę. Mamy taki problem, że jedna rodzina ma wyrok eksmisyjny i zasądzony lokal socjalny, a póki co nawet takiego miejsca nie mogą zapewnić – wyjaśnia Wiesław Glapka. Tak więc, przynajmniej brak rezerw lokalowych uniemożliwia, jak mówi wójt, jakikolwiek stały pobyt uchodźców na terenie gminy Piaski.
Co innego pomoc tymczasowa. – Jeżeli byłaby to kwestia chwilowego schronienia to możemy o takowej pomyśleć. Ugościć takie osoby, czy to w którymś z domów strażaka czy świetlicy, dostarczyć odzież lub wydać posiłki – mówi włodarz Piasków. Wiesław Glapka czeka na jakiekolwiek sygnały od wojewody wielkopolskiego. Rozwiązanie problemu uchodźców widzi we współpracy szczebla rządowego, samorządowego, a także instytucji kościelnych oraz przedsiębiorców.
Tylko, żeby nie zjechała się cała Afryka
Również w Pogorzeli uciekinierzy bliskowschodni nie mieliby, gdzie zamieszkać. – Nie mamy żadnego mieszkania, a jeśli się jakieś pojawi to jest od razu zagospodarowywane przez mieszkańców gminy. Mamy świetlice, w których można by kogoś zakwaterować na okres dwóch, trzech tygodni. Natomiast gdyby przyszło do ulokowania takich osób na stałe, znalezienie pracy to myślę, że powinien być jakiś okres adaptacyjny – wyjaśnia Piotr Curyk, burmistrz Pogorzeli.
W jego opinii nie powinno być dużych problemów ze znalezieniem pracy dla uchodźców w naszym regionie. Oczywiście dla tych, który chcą pracować. Podaje przykłady firm, które szukają obecnie pracowników. Cudzoziemcy zatrudnienie w naszych rejonach m.in. Ukraińcy są dla Piotra Curyka przykładem, że firmy nie boją się naboru wśród obcokrajowców.
Jedyną barierą jaka może wystąpić jest sprawa języka. – Z mieszkańcami byłych republik radzieckich łączy nas wspólnota języka słowiańskiego i porozumienie się nie jest tak wielkim problemem. Co innego język arabski. (…) Osoby posługujące się tym językiem musiałby być najpierw przyuczone podstaw języka polskiego, bo bez tego nawet zakupów sobie nie zrobią. A chyba nie mamy w Polsce tłumaczy dla kilku tysięcy osób? – mniema Piotr Curyk. Także kwestia kwalifikacji zawodowych byłaby ważna.
Gdyby za uchodźcami „przyszły” pieniądze czy to z budżetu państwa czy fundusze unijne, wtedy zdaniem burmistrza Pogorzeli można by pomyśleć o budowie mieszkań dla uchodźców. - My w ciągu roku wybudowaliśmy budynek dla czterech rodzin za około 450 tysięcy złotych. Jeżeli byłyby fundusze można się zastanowić nad stworzeniem lokali – stwierdza włodarz Pogorzeli. Nie ma dla niego znaczenia czy osoby, które przyjadą do Polski to imigranci ekonomiczni czy uchodźcy, czy są chrześcijanami czy muzułmanami.
– To są osoby do zagospodarowania, czyli przy nich trzeba wykonać te same czynności. Niezależnie czy uciekają, bo są prześladowani za wyznawaną wiarę, czy za lepszymi warunkami bytowymi, czy pochodzą z Iraku, Syrii albo Afganistanu. Takie osoby trzeba wyżywić, dać mieszkanie, znaleźć pracę. A z jakich powodów zostali nam przydzieleni to nas, jako gminy nie powinno interesować – przyznaje włodarz Pogorzeli.
Jego zdaniem trzeba jednak uważać, żeby uchodźcom czy imigrantom nie stworzyć zbyt wygodnych warunków życia. – Bo nam zaraz cała Afryka przyjedzie – mówi burmistrz. Dlatego widzi jedną ważną rolę dla mieszkańców Bliskiego Wschodu. – Jeżeli chcą żyć w dobrobycie, który wypracowała sobie Europa to trzeba się do niego dokładać – podsumowuje Piotr Curyk.
Za kilka dni starostowie, burmistrzowie i wójtowie z terenu województwa wielkopolskiego spotkają się na szkoleniu w sprawach zarządzania kryzysowego i obronności w Mikorzynie koło Ślesina. Niektórzy z samorządowców sądzą, że być może na spotkaniu pojawią się pierwsze sygnał od władz centralnych związane z zagadnieniem uchodźców.