W Borku Święty Mikołaj zawitał do dużej sportowej hali. Oczekujące go dzieci przygotowały rymowankę, którą powtarzały do skutku, aż gość nie pojawił się w drzwiach. Kiedy tylko wszedł, rozpoczęła się zabawa, przygotowana przez miejsko-gminny ośrodek kultury i klub sportowy „Wisła Borek”.
W tym roku organizatorzy zaskoczyli mieszkańców boreckiej gminy imprezą o charakterze sportowym, którą nazwano „Brzuszki z Mikołajem”. Były ćwiczenia, konkurencje sportowe, pokaz aerobiku. Na początku, w pokazach tanecznych, zaprezentowały się dzieci z grup sekcji tanecznej działającej przy ośrodku kultury. Kiedy przyszedł czas na ćwiczenia, Święty Mikołaj był tak zmęczony, że poproszono z widowni do pomocy chłopców o imieniu Mikołaj. Znalazło się trzech i to oni pomagali dyrektor ośrodka kultury Justynie Chojnackiej prowadzić rozgrzewkę, a następnie ćwiczenia brzuszków. Trzeba było wykonać 6, bo to był szósty dzień miesiąca.
Później dzieci wzięły udział w konkurencjach sportowych. Musiały przejść kilka etapów. Trzeba było piłką ręczną strącić kręgle, było przejście po „stepach” z piłeczką do tenisa stołowego na łyżce, strzał do bramki kijem i piłką do unihokeja. Kolejne zmagania to rzut do puszek woreczkami, a ostatnia konkurencja - uważana przez uczestników za najtrudniejszą - to rzut piłką do siatkówki do obręczy, zawieszonej na linie. W konkurencjach każdy był zwycięzcą. Za uczestnictwo dziecko otrzymywało naklejkę z logo MGOK. Zebranie 5 naklejek uprawniało do podejścia do stołu artystycznego. Tam leżały skarpety mikołajkowe. Uczestnicy sklejali je i ozdabiali według gustu. W skarpety organizatorzy wkładali maluchom upominki. Niektóre z dzieci zapewniały, że skarpetę wykorzystają też w domu, podczas wigilii. W niej chciałyby zobaczyć swoje wymarzone prezenty gwiazdkowe.
Podczas imprezy działała strefa zabawy dla dzieci, gdzie wyżywali się najmłodsi. Była też fotościanka, ustawiona przy bramce. Należało strzelić piłką gola do bramki, a później można było zrobić sobie zdjęcie z Mikołajem. Święty wypisywał też chętnym certyfikat „Grzecznego dziecka”.
Druga część imprezy odbywała się na świeżym powietrzu. Podczas widowiska świetlnego z udziałem ognia okazało się, że Mikołaj znalazł się w opałach. Ale trochę na własne życzenie, bo święty to on nie jest. Bekał ogniem, pił wodę ognistą, bawił się zapałkami, w końcu zaatakowały go trolle. Z opałów Mikołaj, na szczęście, wyszedł cało. Było ogniście, świetliście i wybuchowo, a oglądający przedstawienie wynieśli mnóstwo pozytywnej energii.