reklama
reklama

Zakaz wyrzucania do toalety ręczników, chusteczek i leków! Pouczająca wycieczka po oczyszczalni ścieków w Gostyniu

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Niech dzieci pilnują rodziców. Jak zobaczą, że wrzucają coś czego nie powinni do kanalizacji, do toalety, do zlewu to proszę im zwrócić uwagę - namawiał najmłodszych dr Łukasz Weber podczas zwiedzania oczyszczalni ścieków w Gostyniu. Słoneczna sobota była doskonałym dniem, by wybrać się na wycieczkę do ZWiK. Szkoda, że niewielu mieszkańców z tego skorzystało.
reklama

Ci, którzy zdecydowali się przyjść do oczyszczalni ścieków w Gostyniu w sobotę, 22 kwietnia 2023 r., kiedy obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Ziemi, mogli z bliska obserwować proces oczyszczania ścieków, a przy okazji poznać siedzibę Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Gostyniu. Prezes spółki, Dariusz Szymański, po powitaniu, krótko przedstawił historię budowania i powstawania gostyńskiej oczyszczalni.

- W 1974 roku rozpoczęto roboty budowlane, a zakończono je dopiero w 1983 roku. W tym czasie budowano też kolektory sanitarne, między innymi z Kondensowni i Proszkowni Mleka w Gostyniu [to ówczesna nazwa Spółdzielni Mleczarskiej w Gostyniu - przyp. red.] i z centrum miasta. Doszło nawet do takiej sytuacji, że nie działała jeszcze oczyszczalnia, nie było jej, a kondensowania już pracowała. Koło kościoła farnego przebudowano przepompownię i te ścieki, które płynęły z kondensowni niestety, ale były odprowadzane do rzeki Kani - wyjaśniał sytuację z lat. 80. prezes ZWiK w Gostyniu. 

Najważniejszy obiekt infrastrukturalny w Gostyniu

Zbawieniem dla zakładu, uruchamianego przez Francuzów, a tym bardziej dla środowiska okazało się uruchomienie oczyszczalni, do której mogły spływać ścieki. 

- W latach 80. w województwie leszczyńskim, jakie wtedy istniało, był to jeden z najnowocześniejszych obiektów. Nawet Leszno nie miało takiej oczyszczalni, jak Gostyń - uzupełnił Dariusz Szymański. 
 

Jak dowiedzieli się zwiedzający, w latach 1999 - 2001 nastąpiła modernizacja oczyszczalni, a kolejne dostosowanie całwgo procesu do współczesnych warunków odprowadzania ścieków miało miejsce w latach 2012 -2014. 

W dalszej części wycieczki, przewodnikiem był dr Łukasz Weber, specjalista w dziedzinie inżynierii środowiska. Pprowadził on gości po obiekcie omawiając poszczególne etapy procesu technologicznego (mechanicznego i biologicznego) oczyszczania ścieków. Spotkanie miało również na celu uwrażliwienie obecnych na to, że cokolwiek zostanie wrzucone do toalety, do zlewozmywaka i ostatecznie trafi na oczyszczalnię, będzie stanowiło problem w procesie oczyszczania. 

Najwięcej wody gostynianin zużywa do spłukiwania toalety oraz na higienę

- My produkujemy opady, ścieki, zanieczyszczamy powietrze, a oczyszczalnia właściwie sprząta po nas - opowiadał Łukasz Weber, uświadamiając, że płynne zanieczyszczenia dzięki oczyszczalni są obecnie jedynymi, które możemy porządnie posprzątać. 

Spotkanie było kontynuacją wycieczki sprzed tygodnia, kiedy to zainteresowani zwiedzili hydrofornię i dowiedzieli się, jak powstaje woda, skąd bierze się w studniach i zapoznali się z procesem jej uzdatniania. Dalsze życie wody, zamienionej przez człowieka w ścieki, odbywa się pod ziemią, w kanalizacji. Ścieki, ktore produkujemy, ostatecznie trafiają na oczyszczalnię. Obecni na spotkaniu dowiedzieli się m.in., że przeciętny mieszkaniec Gostynia zużywa około 100 l wody na dobę. Najwięcej potrzebuje do spłukiwania toalety (prawie 35%, czyli 35 litrów na dobę), kolejne 30 l idzie na higienę osobistą, z kolei do picia używamy przeciętnie 2 l wody. 

Liście laurowe z bigosem w oczyszczalni

Zwiedzający zatrzymali się m.in. przy komorze zlewczej, do której trafia rurociąg o średnicy 800 mm. To pierwszy punkt, gdzie potężną rurą zlewane są ścieki z całego miasta, a dalej są kierowane na układ technologiczny oczyszczalni. Przewodnik wycieczki wyjaśniał, co wraz ze ściekami może, a absolutnie nie powinno trafić do komory zlewczej. 

- Ścieki składają się z tego, co wrzucamy do kanalizacji, a zatem do toalety czy zlewu. Jeśli wrzucimy leki, chusteczki papierowe, ręczniki, jeśli wylejemy stare farby, one znajdą się tutaj. I to wcale nie jest dobre, gdyż proces oczyszczania ścieków jest procesem biologicznym. Ścieki oczyszczają bakterie. Jeśli będziemy tutaj wprowadzać rzeczy, które będą niszczyły bakterie, to nie będzie dobrze. Ścieki ostatecznie trafiają do rzeki, a dalej zlewnią do Morza Bałtyckiego. Musimy zwracać uwagę na to, co wrzucamy do kanalizacji. Szczególnie dużym problemem są farmaceutyki, czyli leki. Jeśli wrzucimy niezużyte antybiotyki, trafią one do oczyszczalni. To substancja, która nie może być przez bakterie usunięta, dlatego leki przechodzą przez układ i trafiają do środowiska, podobnie jak sterydy. Farmaceutyki zmieniają funkcjonowanie organizmów wodnych, (...) mają wpływ na to co później dzieje się z rybami - wyjaśniał Łukasz Weber.

Apelował też do obecnych na oczyszczalni dzieci:

- Niech dzieci pilnują rodziców. Jak zobaczą, że oni wrzucają coś czego nie powinni do kanalizacji, do toalety, to proszę im zwrócić uwagę!
Przewodnik wskazywał też na substancje organiczne, a szczególnie na dwa pierwiastki, które muszą być „wyciągnięte”, czyli usuwane przez reaktory biologiczne ze ścieków: azot i fosfor. Gdyby one pozostały w ściekach, każda rzeka, od Kani po Odrę byłaby zarośnięta różnymi glonami, co doprowadziłoby do degradacji środowiska.

Obecni na spotkaniu, przy części mechanicznej oczyszczani widzieli, jak pracuje pompownia. Tam zobaczyli kraty, w postaci metalowego kosza, które odcedzają na prętach grubsze zanieczyszczenia. 

- Generalnie można zobaczyć na nich na przykład, jakie święta były ostatnio. Pełno liści laurowych, z bigosem trafiających do kanalizacji. Te śmieci, które niepotrzebnie wrzucamy do kanalizacji są niebezpieczne i komplikują proces. Zapychają pompy, a pracownicy muszą wyciągnąć zakazane śmieci i oczyszczać studnię, żeby się pompy nie zapchały. To bardzo nieprzyjemna i trudna robota - wskazywał Łukasz Weber, podkreślając, że tego rodzaju atrakcje zdarzają się codziennie.

Zwiedzający zapoznali się również z procesem biologiczno-chemicznym oczyszczania ścieków. Przewodnik opowiedział gościom, jak działają osadniki wstępne, odpowiedzialne za usuwanie zanieczyszczeń, które badzo trudno opadają (np. piasek).

- Jednym z najważniejszych związków, a konkretnie pierwiastków w inżynierii środowiska jest tlen. Bez niego proces biologiczno-chemiczny nie doszedłby do skutku. Każdy z trzech reaktorów ma zupełnie inne wymagania tlenowe. Przy defosfatacji bakterie nienawidzą tlenu. W procesie denitryfikacji czyli redukcji azotanów, potrzebna jest bardzo mała ilość tlenu, a przy trzecim procesie - nitryfikacji, która jest na zupełnie innym reaktorze, są bakterie, które potrzebują bardzo dużej ilości tlenu. W każdym z tych miejsc biologicznego oczyszczania, ścieki muszą być w różny sposób prowadzone - mówił przewodnik.

Stożek Imhoffa. Co to takiego?

Na jednym z reaktorów pobrano osad czynny powstały w wyniku oczyszczania, który pod koniec zwiedzania można było obejrzeć pod mikroskopem.

- Mam nadzieję, że nam się uda wtedy zobaczyć organizmy, które żywią się naszymi ściekami, i które je przekształcają w neutralną substancję przejściową - uzupełniał Łukasz Weber.

Przewodnik pokazał, na czym polega działanie laja nazywanego też stożkiem Imhoffa. Co to takiego? To rodzaj dwukomorowego zbiornika. Obie komory znajdują się w jednym osadniku (jakby mniejsza miska została włożona do większej). Obie części są połączone ze sobą wąską szczeliną. Taka budowa pozwala na wytrącenie zanieczyszczeń, które znajdują się w ściekach. Raz usunięte zanieczyszczenia nie wracają i nie są ponownie mieszane ze ściekami.

Omówiono też odpady powstające przy oczyszczaniu ścieków. Dla dzieci przygotowano doświadczenia z sedymentacją osadu czynnego oraz odwadnianiem. Przeprowadzano badania odpływu ścieków z pomiarem tlenu, przewodności. Ciekawą atrakcją - nie tylko dla najmłodszych - były pokazy czyszczenia kanalizacji i zadymiania, a także kamerowania rur kanalizacyjnych w celu wykrycia np. nielegalnego podłączania kanalizacji deszczowej.

Oczyszczalnia jako źródło surowców przydatnych np. w rolnictwie

Jedno z pytań, kóre padło podczas zwiedzania dotyczyło dalszego "życia" osadu, powstającego w procesie oczyszczania biologicznego ścieków. Co się z nim dzieje? Jest on przerabiany w odrębnej części oczyszczalni - w części gospodarki osadowej.

- Osad jest wyciągany i zagęszczany, frasowany, odwadniany i fermentowany, by było go ostatecznie jak najmniej. Dzięki azotowi i fosforowi, które usuwane z wody pozostają w osadzie, jest to bardzo dobry nawóz wykorzystywany w rolnictwie. Osad może być również przefermentowany, by powstał biogaz - wyjaśniał z zapałem przewodnik. - Coraz częściej zdarza się, że oczyszczalnia ścieków jest nie problemem, a źródłem surowców - uzupełnił Łukasz Weber.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama