Artykuł opublikowany w numerze 46/2015 Życia Gostynia
- Jesteśmy „młodym” zespołem, który rozpoczyna swoją przygodę, lecz mamy nadzieję, że uda nam się naładować was muzyczną energią – tak chłopacy z White Cellar reklamują się na swoim profilu. Jest ich pięciu, każdy z nich znalazł się w zespole właściwie przez przypadek. Ich przedział wiekowy mieści się od 15 – 21 lat. Bartek, Kuba, Radek, Jasiek i Robert spotykają się na próbach w Miejsko – Gminnym Ośrodku Kultury w Pogorzeli minimum raz w tygodniu. W zamian za miejsce ćwiczeń, reklamują dom kultury podczas swoich występów. Dzięki uprzejmości dyrektora M-GOK, korzystają tam także z mikrofonów i nagłośnienia.
Było nas trzech...
Jak się zaczęło? - My się zaczęliśmy – mówią Bartosz i Robert. - Kolega, który już z nami nie gra, rozpoczął studia i musiał wyjechać, rozmawiał ze mną, czy nie chciałbym może pograć z nim popołudniami? Tak dla siebie... Zaczęliśmy pogrywać na gitarze, później skontaktowałem się z Robertem, z którym grałem już dużo wcześniej w takim naszym małym zespole. I tak zostało. Zgraliśmy się razem w trzech – opowiadał Bartosz Majsnerowski. Jakiś czas później, dołączył do nich gitarzysta Kuba Roszak. I tak powstał zespół, który 10 listopada obchodzi swoją pierwszą rocznicę. - Miało się zacząć tak, że też miałem grać na gitarze. Ciężko nam jednak było znaleźć wokal, a że wcześniej śpiewałem w zespole, to tak wyszło, że to ja śpiewam – mówi dalej Bartek, wokalista. Kuba wniósł do zespołu swój własny styl. Pierwsza próba z nim rozpoczęła się od zagrania riffu (motywu) do „Snu”, jednego z ich kawałków i od razu przypadł im do gustu, poszło ekspresowo. - Nowe riffy to jego zasługa – przyznają. Zdradzają też, że przy wyborze nowych członków zespołu, kierowali się tym, aby „każdy każdemu pasował”, aby unikać nieporozumień i niepotrzebnych spięć.
Wyglądało to dosyć przerażająco
Pomysłów na nazwę było mnóstwo. Do momentu, kiedy nie pojechali nagrywać pierwszego utworu do Rawicza, nie było jej wcale. - Bartek miał znajomego, który ma prowizoryczne studio w piwnicy, w takiej piwnicy w Rawiczu, która wyglądała dosyć przerażająco. Nagraliśmy tam nasz pierwszy utwór „Sen”, który jest takim naszym debiutem, ale nadal nie mieliśmy nazwy. A że piwnica i to biała, tak powstał White Cellar – wyjaśniali. Nadal szukano basisty. W zespole, w którym grała akurat Paulina Paterek (pisaliśmy o niej na łamach Życia Gostynia kilkakrotnie), był pewien chłopak. - Ten zespół się rozpadł po roku, po jakimś czasie Robert do mnie napisał, że potrzebują basu i tak oto do nich dołączyłem – opowiadał Jasiu Konarczak. Jak się okazało, już po pierwszych próbach muzycy zgrali się całkiem nieźle.
To miało być coś naszego
Ich pierwszy koncert odbył się, jakżeby inaczej, w Pogorzeli. Mimo iż nie wszyscy z tej gminy pochodzą, zespół jest z nią związany. Było to na 20 – leciu Zespołu Szkół Ogólnokształcących i Zawodowych w Pogorzeli. - Długo się zbieraliśmy na nasz pierwszy koncert, chcieliśmy wystąpić z własnym repertuarem, żeby nie było za dużo coverów, tylko coś naszego. No i się udało. Wystąpiliśmy z pięcioma naszymi utworami plus dwa covery – wyjaśniali młodzi muzycy. Dlaczego bronią się przed coverami (nowymi aranżacjami istniejących już utworów)? - To takie słuchanie czegoś, co już było... My chcemy wnieść coś swojego. Zwłaszcza, że od początku mieliśmy trochę inne poglądy i w sumie nie mogliśmy się dopasować do żadnego zespołu, który miałby idealny pogląd na muzykę, jak my – tłumaczyli. Gatunek granej przez nich muzyki waha się od hard rocka, po heavy metal z domieszką rock'n'rolla. Jest pomieszany. Teksty piosenek pisze wokalista Bartosz, ale udało im się napisać jeden wspólny. Inspiracją do jego powstania był zespół IRA i ich kawałek „Bierz mnie”, który był napisany pod kątem żartu. Chłopaki z „Białej piwnicy” stwierdzili, że fajnie byłoby mieć coś takiego w swoim repertuarze. Jak im wyszło? - Było ciężko, za dużo pomysłów, dużo śmiesznych tekstów. Ale te nasze głupie zdania zostawały, żeby sprowokować publikę – wyjaśniali.
Nasze (pierwsze) drugie miejsce
We wrześniu tego roku, dotarli do Chomęcic (gmina Komorniki) na przegląd kapel. Zaprezentowali tam pięć swoich utworów w tym żart, czyli (piosenkę B.A.B.A). - Zespół, który grał przed nami stwierdził, że przez tę piosenkę, jury nie przyzna nam punktów. Okazało się, że nie zwrócili na to wielkiej uwagi, na osiem kapel, zdobyliśmy II miejsce – wyjaśniali. Sami o sobie mówią, że są raczej samoukami. Bartek śpiewa w chórze gostyńskiego ogólniaka, pozostali w jakimś stopniu mieli styczność ze szkołą muzyczną lub ogniskiem muzycznym. - Gdy miałem 8 lat chciałem na czymś grać, trafiłem na klawisze. Grałem na nich około 4 lata. Ale gdzie tu się w hard rocku z tym wszystkim odnaleźć? Trzeba było instrument zmienić. Znajomy dostał nową perkusję, starej chciał się pozbyć – opowiada o swoich początkach Robert Nawrot. Gry na tym instrumencie nauczył się, jak na prawdziwego samouka przystało, w domu. Nuty jednak nie robią na nich wrażenia, wręcz... ograniczają ich. - Nuty są dobre dla muzyki klasycznej. Właśnie tego nie lubiłem w pianinie, miałem nuty i musiałem grać to, co widzę, a mając perkusję, mogę sobie wymyślić co chcę – mówi Robert.
Chłopakom ciężko znaleźć czas na próby, jest przecież szkoła, praca, inne zainteresowania, a przede wszystkim: matura i testy gimnazjalne za pasem. Dają jednak radę, wymieniają się materiałem z prób i wskazówkami. Ich ostatni koncert odbył się na PogoStacji, 31 października. Tam też prezentowali swoją pierwszą „epkę”, czyli płytę, która jeszcze nie jest pełnoprawnym albumem muzycznym, ponieważ zawiera zaledwie pięć piosenek. Mimo to jest dla nich wielkim sukcesem. Jak przekonują, niebawem chcą wyruszyć nieco dalej, podbić nie tylko Gostyń, czy Pogorzelę. Ich marzenie? - Dostać się na jarocińskie przesłuchania młodych kapel – zdradzają.
Skład zespołu:
Bartosz Majsnerowski – wokal
Kuba Roszak – gitara
Radek Szwałek – gitara rytmiczna
Jasiu Konarczak – gitara basowa
Robert Nawrot – perkusja
Franciszek Kostka – wsparcie techniczne