Dla grupy poszukiwawczo-ratowniczej w takich przypadkach ważne jest również centrum dowodzenia, czyli baza skąd można kierować działaniami ratowniczymi czy poszukiwaniami, by były skuteczne. Tak się stało, że 18 marca 2023 r. oficjalnie otwarto siedzibę gostyńskiego oddziału Wielkopolskiej Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej, jedną z czterech w Wielkopolsce, która mieści się w budynku hotelu i restauracji Podleśna, przy ul. Sportowej 1.
Poszukiwania burmistrza Gostynia
Na numer alarmowy, jakim dysponuje Wielkopolska Grupa Poszukiwawczo Ratownicza - 608 000 920 - wpłynęło zgłoszenie o zaginięciu:
- Chciałabym zgłosić zaginięcie męża, dzwonię z Gostynia. Rozmawiałam już z policją.
Po takim komunikacie, który przyjął dyżurny WGPR, rozpoczyna się akcja poszukiwawczo-ratownicza. Okazało się, że osobą zaginioną jest Jerzy Kulak, burmistrz Gostynia. Po krótkim wywiadzie z osobą zgłaszającą, ratownicy mają już obraz w jakich okolicznościach mogła zaginąć osoba. Dyżurny przekazuje informację grupie sztabowej, która błyskawicznie organizuje zbiórkę. Kontaktuje się też z jednostką policji, by ustalić kolejne fakty, a po połączeniu ze sztabem zapada decyzja czy ratownicy wyjeżdżają na akcję czy nie. Bez zgody czy decyzji policji ratownicy nie mają prawa wyjść na poszukiwania.
Okazuje się, że burmistrz Gostynia był na krytym basenie, który znajduje się w pobliżu lasu.
- Podczas pływania źle się poczuł. Wyszedł z budynku – relacjonował gościom Roman Pawełka, który wraz z ratownikiem Arturem Nowakiem zasiedli przy sprzęcie, jaki posiada gostyńska grupa poszukiwawczo-ratownicza. - Znaleziono świadka, który widział, jak zaginiony wychodził z budynku – dodał szef.
Wszelkie uzyskane informacje służą do stworzenia edycji zdarzenia. Wszyscy członkowie grupy otrzymują na swoje telefony alarm, ekipa poszukiwawczo-ratownicza jest w stanie gotowości. Kierujący akcją sprawdzają, ile oddział ma sił i środków w momencie ogłoszenia alarmu. Okazało się, że 6 ratowników jest gotowych do wyjścia w teren. Znaleziono świadka, który opowiedział, w którą stronę udał się burmistrz, jak wyglądał – wchodził do lasu, prawdopodobnie chciał wrócić do domu na skróty.
Ustalono obszar przeznaczony do poszukiwań, a ponieważ ratowników podzielono na 2 drużyny, teren został podzielony na 2 sektory. Ratownicy otrzymali zdjęcie burmistrza w... garniturze. Dowodzący akcją tłumaczy jak burmistrz był ubrany w dniu zaginięcia, po wyjściu z basenu, na podstawie informacji uzyskanych od rodziny.
Każda trójka poszukiwawcza idzie z nawigacją. Zespoły kontaktują się ze sobą radiowo, przekazują sobie informacje.
Wiadomo, że burmistrz był bardzo zmęczony, nie czuł się najlepiej.
- Na terenie obszaru przeznaczonego do poszukiwań znajdują się tory kolejowe. Widziałem je. Nasyp na którym się znajdują jest dość wysoko. Myślę, że burmistrz na pewno skarpy by nie pokonał. Jedna z grup poszukiwawczych będzie miała na celu odciąć zaginionemu drogę na tory kolejowe – wyjaśnia Roman Pawełka.
Dzięki aplikacji SIRON, którą ratownik ma na swoim telefonie każdy krok można śledzić w panelu koordynacyjnym na monitorze w sztabie. Ratownicy poprzez zgłoszenia do sztabu informują o kolejnych swoich działaniach.
- SIRON to aplikacja na androidzie, która służy do zarządzania akcją, token przypisany konkretnym ratownikom sprawia, że postępy poszukiwań widzą tylko wtajemniczeni. Bywało tak, że znaleźliśmy osobę zaginioną. Ktoś sobie ściągnął aplikację, widział, w którym miejscu zakończyła się akcja i powiadomił prasę. Informacja w internecie ukazała się wcześniej niż efekty poszukiwań poznała rodzina – opowiada Roman Pawełka, szef gostyńskiego oddziału grupy ratowniczo-poszukiwawczej.
Ekipy poszukiwawcze informują bazę o wszelkich przeszkodach i znalezionych rzeczach.
- Jeśli mielibyśmy więcej ratowników, wypuszczamy tak zwaną czujkę, zmotoryzowaną, gdyż burmistrz mógł pójść dalej. Czujka pojechałaby na skrzyżowanie z ul. Polną i obserwowała okolicę – wyjaśnia Roman Pawełka, dowodzący akcją.
Podczas akcji poszukiwania Jerzego Kulaka znaleziono plecak z logo „Dzieje się w Gostyniu”. Krewni potwierdzili, że jest to jego własność. Później przyszła informacja o odnalezieniu zaginionego żywego. Grupa ratowników, która znalazła burmistrza informuje sztab przez radio, że potrzebny jest zespół ratownictwa medycznego.
Po zakończeniu działań ratowniczo-poszukiwawczych WGPR ma 7 dni na to, by do komendy policji, która poprosiła o wsparcie, wysłać raport z przeprowadzonych działań, z wszelkimi szczegółami.
Zaginięcie i poszukiwania burmistrza Gostynia to była tylko akcja pokazowa, jaką gostyński oddział WGPR przygotował na oficjalne otwarcie swojej siedziby.
Wyjątkowe otwarcie siedziby WGPR oddział Gostyń
Szefem gostyńskiego oddziału poszukiwawczo-ratowniczego jest Roman Pawełka. Oficjalne otwarcie bazy ratowników w Gostyniu zorganizowano w sobotę 18 marca, chociaż historia grupy poszukiwawczej rozpoczęła w listopadzie 2021 r.
- Jesteśmy stowarzyszeniem. Zanim załatwiliśmy wszelkie formalności, KRS, upłynęło trochę czasu. W międzyczasie rozpoczęła się wojna w Ukrainie. W momencie spełnienia wszystkich formalności byliśmy już grupą poszukiwawczą, więc zaczęliśmy działać na rzecz uchodźców. Napisaliśmy jako stowarzyszenie projekt do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w Warszawie z wnioskiem o przyznanie pieniędzy na zakup sprzętu. Udało nam się, wniosek rozpatrzono pozytywnie, mogliśmy kupić sprzęt potrzebny do udzielania pomocy uchodźcom – opowiadał podczas otwarcia Roman Pawełka.
W ceremonii uczestniczyli burmistrz Gostynia - Jerzy Kulak oraz starosta gostyński - Robert Marcinkowski, a także komendant powiatowy policji - mł. insp. Piotr Gorynia oraz przedstawiciele firm i organizacji, które współpracują i wspierają gostyńskich ratowników WGPR Siron, także finansowo.
WGPR SIRON - był sprzęt, nie było bazy
Goście dowiedzieli się, dlaczego gostyńskiej ekipie WGPR Siron tak bardzo zależało na własnej siedzibie.
- Mieliśmy sprzęt, ale nie było miejsca, gdzie moglibyśmy go przechowywać, brakowało nam bazy. Urządzenia i wyposażenie ratowników jeździły w moim samochodzie albo u innych osób, np. Artura Nowaka czy też stały w firmie u Darka Michalskiego. Chcąc jechać na akcję, ratownicy do końca nie wiedzieli, gdzie są najpotrzebniejsze rzeczy. To strasznie irytowało, dlatego zaczęliśmy szukać pomieszczeń na bazę dla gostyńskiego oddziału WGPR – wyjaśnił Roman Pawełka.
Ratownikom udało się pozyskać pomieszczenia w budynku należącym do gminy Gostyń. Bardzo przychylnie nastawieni do tego byli burmistrz Jerzy Kulak oraz zarządca obiektu, czyli Zbigniew Kordus, dyrektor OSiR. Gostyńska Grupa Poszukiwawczo-Ratownicza nie zakończyła na składowaniu sprzętu. Okazało się, że gostyńscy ratownicy otrzymali lokal większy niż ten, o który wnioskowali.
- Uznaliśmy z grupą, że warto to wykorzystać i stworzyć centrum szkoleniowo-sztabowe. To nasza baza, tutaj zaczyna się akcja poszukiwawczo-ratownicza, jeśli jesteśmy wzywani do pomocy przez policję. Tutaj się spotykamy, zabieramy sprzęt i wyruszamy – opowiadał szef oddziału Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej z Gostynia.
Zaznaczył przy tym, że sprzęt jest bardzo ważny, podobnie jak lokal. Ale bez odpowiednich ludzi, bez wykwalifikowanej kadry, zgranego zespołu, bez zaufania to byłoby bezużyteczne.
- Nic byśmy nie zrobili - dodał Roman Pawełka.
Gostyński oddział WGPR Siron liczy 10 osób: Roman Pawełka i Artur Nowak to ratownicy. Artur Nowak ma 30-letni staż w WOPR, poza tym do grupy należą Jarosław Ksoń, Dariusz Michalski i Bartosz Mikołajczak.
Jest też 5 kandydatów na ratowników, którzy aktualnie są w okresie rekrutacji. Okres szkolenia trwa do 12 miesięcy. Mają 100 godzin pracy, zanim zostaną dopuszczeni do akcji ratowniczych.
- Każdy z nas ma swoją rodzinę, pracę, swoje obowiązki. Ale myślę, że każdy z nas ma również „swoje 5 minut”, które poświęca pasjom i marzeniom. Tak się stało, że naszą pasją, naszym marzeniem jest ratowanie życia ludzkiego i pomaganie innym osobom, które są w potrzebie – powiedział szef gostyńskiego oddziału WGPR.
Jak są wyposażeni ratownicy z gostyńskiego oddziału WGPR?
Podczas otwarcia siedziby grupy poszukiwawczo-ratowniczej z Gostynia, w budynku hotelu – restauracji Podleśna, zaprezentowano sprzęt, którym dysponuje gostyński oddział SIRON: namiot, torba R1, nagrzewnica, plecak medyczny, leżaki, stoły, krzesła, agregat prądotwórczy, manekiny.
Ratownik wychodzący na akcję jest narażony na liczne niebezpieczeństwa: kleszcze, koleiny, bagna, może się nadziać na dziką zwierzynę. Podobnie osoba, którą ratuje. Gostyńscy ratownicy marzą, by mieć odpowiednie kombinezony, nieprzemakalne, zabezpieczające ratownika termicznie.
Szef gostyńskiego sztabu WGPR zaprezentował, jak powinno wyglądać wyposażenie ratownika, wyruszającego na akcję. W plecaku powinien mieć m.in.: nóż, latarkę (najlepiej dwie – czołową i ręczną, naładowaną), rękawice ochronne, odzież i bieliznę na zmianę, powerbank, kompas, termos z ciepłą wodą i przede wszystkim naładowany telefon.
Gostyński oddział SIRON jest jednym z 4 w Wielkopolsce (są jeszcze oddziały w Gnieźnie, Gorzycach i Ostrowie Wlkp.). Często bierze udział w akcjach poszukiwawczych, organizowanych w sąsiednich powiatach. Grupie ratowniczo-poszukiwawczej przyświeca motto „Aby inni mogli żyć...”.
- Jesteśmy gotowi zawsze – mówi Roman Pawełka.
Korzystają z prywatnych pojazdów: samochodów z napędem „4 na 4”, jest kuchnia polowa, z którą Darek Michalski jeździ na akcje, festyny, pikniki, mają do dyspozycji samochód 9-osobowy.
- Jedyną rzeczą, którą udało nam się pozyskać jest karetka pogotowia. oddział WGPR z Gostynia pozyskał ambulans z Wielkopolskiej Przychodni Sportowo-Lekarskiej, pod względem technicznym auto nadaje się do jazdy, ale nam ambulans nie jest tak naprawdę potrzebny – nie transportujemy odnalezionych osób, nie mamy takiego prawa. Ten pojazd pogotowia ratunkowego chcielibyśmy przerobić na wóz sztabowy – zdradził plany oddziału Roman Pawełka.
Mimo trudności z bazą, w 2022 r. gostyńska ekipa poszukiwawczo-ratownicza brała udział w 35 akcjach poszukiwawczo-ratowniczych. Zaangażowała się też w akcje pomocy humianitarnej dla uchodźców z Ukrainy. Poza tym zabezpiecza imprezy organizowane na terenie powiatu gostyńskiego pod względem medycznym, a także udziela szkoleń PP podczas festynów, pikników (np. formowych), w szkołach i przedszkolach.
Kim naprawdę jest ratownik?
Gościom zaproszonym do bazy grupy ratowniczo-poszukiwawczej z Gostynia pokazano, na czym polegają działania grup ratowniczych w Wielkopolsce, jak ze sobą współpracują. Obecni na otwarciu obejrzeli krótki film, jak wygląda poszukiwanie zaginionej osoby, w tym przypadku akurat chorej na cukrzycę.Według policyjnych danych z 2020 r., którymi posługiwano się podczas prezentacji, w Polsce zanotowano ponad 12 tys. zaginięć w tym ok. 2000 dzieci. 90% zaginionych zostaje odnalezionych w ciągu pierwszych 30 dni od przyjęcia przez policję zgłoszenia, ale jest grupa 10% osób, które się nie odnajdują.
- Czas nie jest naszym sprzymierzeńcem – walczymy z nim podczas akcji poszukiwawczo-ratowniczej – zaznaczył ratownik z Gostynia. - Ratownik WGPR to nie tylko słowo napisane na koszulce. To jest ratownik naprawdę. Przechodzi ponad 100 godzin szkolenia, przede wszystkim musi przejść szkolenie kwalifikowanej pierwszej pomocy. Jeśli dojdzie do osoby zaginionej, poszkodowanej, musi umieć udzielić jej pomocy. Oprócz tego stale przechodzi szkolenia np. z podstaw poszukiwań w terenie otwartym, negocjacji z osobą, która zamierza popełnić samobójstwo i wiele innych – dodał.
Ciąg dalszy tekstu pod filmem
Baza gostyńskich ratowników i ich działalność wywarły wrażenie na gościach
Gostyński starosta Robert Marcinkowski stwierdził, że działalność ludzi, którzy z pasją ratują i poszukują ludzi, jest godna podziwu i wsparcia. Podczas otwarcia siedziby nadmienił, że rzadko się zdarza, by nowa organizacja, która powstaje, była tak profesjonalna i doskonale zorganizowana, jak gostyński oddział WGPR.
- Zdrowie i bezpieczeństwo to jest wartość priorytetowa, zdajemy sobie z tego sprawę jako samorządowcy. Dlatego już w ubiegłym roku samorząd nawiązał współpracę z gostyńską grupą poszukiwawczo-ratowniczą. Przekazał pierwsze granty, w poniedziałek będzie kolejny - w wysokości 3 tysięcy złotych. To jest inwestycja w przyszłość, w zdrowie mieszkańców – mówił starosta.
Podziękował, jako przedstawiciel samorządu powiatowego, za świetną inicjatywę, która uzupełnia kwestie bezpieczeństwa na terenie powiatu gostyńskiego.
- Oprócz profesjonalnych służb mamy też ludzi, którzy są pasjonatami i to, co robią, robią profesjonalnie – dodał włodarz powiatu gostyńskiego.
Na ręce szefa gostyńskich ratowników Robert Marcinkowski złożył podziękowania i wręczył prezent.
Powiatowy komendant policji, mł. insp. Piotr Gorynia pogratulował grupie ratowników własnej siedziby. Przyznał, że jest już pomysł, jak uzupełnić braki w sztabie WGPR, chociażby dotyczące radiostacji. Zadeklarował, że sam się tym zajmie.
Burmistrz Jerzy Kulak nie ukrywał, że cieszy się również z tego, że budynek hotelu, którym zarządza OSiR otrzymał drugie życie, a kilka opuszczonych pokoi, na które nie było pomysłu zostało świetnie zagospodarowanych.
- Wierzę, że grupa poszukiwawczo-ratownicza pozostanie w Podleśnej na długie lata. Widzę, że siedziba wygląda profesjonalnie i macie takie warunki, o jakich jeszcze kilka lat temu nie marzyliście. Szykuje się na to, że budynek nabierze nowego charakteru. Super! Dziękujemy za to, że jesteście i że profesjonalnie działacie – powiedział.
Deklarację o udzieleniu - w razie potrzeby - wsparcia gostyńskiemu oddziałowi WGPR (również finansowego) złożył także dyrektor huty Ardagh Glass Gostyń.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.