reklama

Z zeszytem pod pachą i na rowerze. Trzydzieści lat na stanowisku

Opublikowano:
Autor:

Z zeszytem pod pachą i na rowerze. Trzydzieści lat na stanowisku - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Gazetę, którą do wioski przywozi piekarz, czyta „od deski do deski” po dwa razy, łącznie z wiadomościami ze świata sportu. Jest wierną fanką wysyłania kartek pocztowych na święta i okazje. Nie ma prawa jazdy, dlatego często można ją zobaczyć na rowerze. Helena Konowalczyk po trzydziestu latach bycia sołtysem Kaczagórki (gm. Pogorzela), zrezygnowała z dalszego kandydowania.

 

Dokładnie 6 grudnia 2018 roku minęło trzydzieści lat, odkąd na domu pani Heleny (80 l.) wisi tabliczka z napisem „sołtys”. - Teraz to już koniec – zapowiadała jeszcze długo przed wyborami. To w tym miejscu się urodziła, mieszkała z mężem listonoszem (kolegą ze szkolnej łatwy) i wychowała sześcioro dzieci. Teraz nie zamierza tylko odpoczywać. - Mam na głowie jeszcze koło gospodyń – stwierdza. Jest jego wieloletnią przewodniczącą.

Pierwszej nocy nie spała

Była członkiem rady sołeckiej, gdy trzydzieści lat temu przyszła na zebranie i z końca sali padła propozycja jej nazwiska. Odmówiła, zrobił się szum. Ktoś powtórzył kandydaturę Heleny Konowalczyk. - Powiedziałam: niech wam będzie. Myślałam, że mnie nie wybiorą, a to zrobili. Jak przyszłam, to tej nocy nie spałam wcale – mówi sołtys Kaczagórki. Po rozmowie z mężem, po kilku dniach chciała zrezygnować z pełnienia funkcji. Czuła, że nie każdemu podoba się zmiana na stanowisku sołtysa. Władze gminy odwiodły ją od tego pomysłu, wyjaśniając, że została wybrana przez większość mieszkańców, nie można ich teraz zawieść i podzielić wioski. - Ugadali mnie. Przyjechałam do domu nadal jako sołtys – dodaje.

Z zeszytem pod pachą

Początki nie były łatwe, ale ona nie bała się działania i kontaktu z ludźmi. Wspomina, jak w wiosce pracowano nad siecią wodociągową, kupowano rury. - To był suchy rok. Studnie przydomowe obniżyły lustro wody, brakowało jej, a hodowle się rozwijały. Jedni jechali po nią do Bułakowa o godz. 23, inni o 4 nad ranem – opisuje. Do prac zaangażowano firmę GS z Pogorzeli. Wtedy sołtys zbierała po wsi pierwsze pieniądze. - Nie zapomnę, gdy przyszedł rachunek na 9 600 złotych. Poleciłam córce, aby zajęła się domem, a ja z zeszytem pod pachą chodziłam od domu do domu i co kto mógł, to dawał. Z niejednego domu wyszłam, bo ktoś mówił: „nie dam sołtyska, bo w tej chwili nie mam”. Uzbierałam te pieniądze. W poniedziałek wsiadałam na Komara, czy Rometa i wiozłam do firmy zapłatę. Tak się cieszyłam, że mogłam tę sumę pozbierać – wspomina H. Konowalczyk.

Urobili mnie

Sołtys Helena wspomina, że ostatnie dwie kadencje chciała rezygnować z pełnienia funkcji. Rodzina przekonywała, że należy jej się odpoczynek, ale mieszkańcy przychodzili, namawiali i „urobili”. - Nigdy bym sobie nie dała powiedzieć, że tyle lat będę sołtysem. Do bólu kazała bym się uderzyć w czoło - mówi. Chwali wioskę, że jej mieszkańcy są zjednoczeni i gdy pojawiały się problemy, zawsze ruszali z rękami gotowymi do pracy. - Nie będzie się dobrym sołtysem, jak się nie ma do współpracy dobrych mieszkańców i rady sołeckiej, to trzeba podkreślić grubą kreską – mówi pani Helena. Pamięta, że w tych trudniejszych okresach, chodziła po wiosce i pytała mieszkańców, czy przed świętami będą mieli co położyć na stole? Zawsze znalazła rozwiązanie problemu.

W poniedziałek (25 marca) w Kaczagórce odbyło się zebranie. Nowym sołtysem została Kamilla Kotala. Pani Helena pozostaje w składzie rady sołeckiej. Więcej w bieżącym Życiu Gostynia. 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE